sobota, 13 grudnia 2014

4. Zekken

Gdy tylko wyleciała, spojrzał na czarnowłosego, który uśmiechał się szyderczo.
-Co za urocza scenka. - kpił sobie z niego - jaka szkoda, że za chwilę zginiesz a później ona.
-Dawaj! Ale się napaliłem!
Złodziej rzucił w jego stronę mroczną kulę, którą Natsu ominął.
-Karyū no Tekken! - ręka różowowłosego zapłonęła ogniem.
Ruszył na przeciwnika wyprowadzając cios. Jego pięść i głowę Zekkena
dzieliło kilka centymetrów, tuż przed ich zderzeniem czarnowłosy zamienił
się w cień unikając ataku i pojawił się za smoczym zabójcą.
Miał zamiar zaatakować gdy Natsu podpierając się rękoma o ziemię
kopnął Zekkena w brzuch a po chwili odwrócił się i tworząc z ognia
coś na wzór skrzydeł uderzył przeciwnika wyrzucają go w powietrze.
Gdy spadał, Dragneel czekał by go dobić. Lecz Zekken zamienił się w cień
i skutecznie go wymijając, powalił na ziemię smugą mrocznej energii.
Smoczy zabójca szybko wstał wycierając stróżkę krwi, która wyleciała
mu z ust. Pobiegł na przeciwnika z zapaloną pięścią, wroga znów
pochłonęła ciemność i rozpłynął się w powietrzu, by za chwilę kopnąć
różowowłosego w brzuch. Natsu gdy był w powietrzu na szczęście odwrócił się
i bezpiecznie wylądował na podłodze, podpierając się rękoma i nogami.
Gdy wstał zobaczył zbliżającego się Zekkena z mroczną kulą w ręce.
-Karyū no Hōkō! - chłopak nadymał policzki, po czym z jego ust
wyleciał wielki strumień ognia, który wleciał prosto w przeciwnika.
Nim czarnowłosy zorientował się, co się dzieje Natsu dobił go pięścią i
wbił w podłogę. Zekken padł nieprzytomny.
Różowowłosy dopiero teraz zauważył, że nie ma wokół niego żadnych
bandytów.
- O kurwa! Lucy! - krzyknął i wybiegł z baru.
-------------------------
Wylecieli z budynku. Po niedługim czasie blondynka usłyszała krzyk
Happi'ego, którego trafił magią jeden z złodziei.
-Przepraszam Lucy... - tylko tyle powiedział nim zderzyli się z ziemią.
Wstała podpierając się rękami o ziemię. Spojrzała na nieprzytomnego Exeeda.
-Zapłacicie za to! - warknęła i wyjęła srebrny i złoty klucz.
-Hirake! Shishikyū no tobira!  Loki!, (Otwórz się bramo lwa! Loki!)
Hirake! Mekajiki no tobira! Eques! (otwórz się bramo miecznika! Eques!)
Przed nią pojawił się mężczyzna w garniturze i rudych włosach, które
przypominały grzywę oraz rycerz w srebrnej, lśniącej zbroi z wielkim
mieczem w ręku i białą peleryną.
-Witaj pani. - odezwał się rycerz a raczej odezwała, bo to była kobieta.
-Witaj - przywitała się blondynka - Loki! Eques! Potrzebuję waszej pomocy..
-Zostaw to mnie Lucy!
-Jak rozkażesz Pani.
Blondynka sięgnęła po bicz, lecz po chwili upadła ciężko oddychając.
-Lucy nie walcz! Przyzwałaś już tyle duchów, to dla ciebie za dużo!
Obronimy cię! - powiedział Loki - pięść Regulusa!
Wycelował atakiem i wyrzucił wroga w powietrze jasną smugą światła.
-Duchy to nie tarcze! - odpowiedziała próbując wstać.
-Pani! - próbowała ją przekonać - twoim zadaniem jest teraz utrzymać
nasze bramy! Utrzymywanie ich to i tak zbyt duży wysiłek.
Eques przebiła przeciwnika mieczem w brzuch. Gdy padł ruszyła na kolejnego.
-Furasshu ken! (Błysk miecza!) - wypowiedziała a miecz okrążyła złota poświata, która
po chwili zdmuchnęła kilku przeciwników.
-Niech wam będzie! - odezwała się Heartfilia - ten jeden, jedyny raz!
Gdy duchy walczyły ona podeszła na czworaka do nieprzytomnego kotka.
-Oj! Happy obudź się - potrząsała Exeed'em, który po chwili
otworzył oczy - wszystko dobrze?
-Aye. - odpowiedział wstając - a z tobą wszystko w porządku?
-Tak, nic mi nie jest - pogłaskała kotka po głowie.
Nagle poczuła ból w brzuchu po czym odleciała kilka metrów.
-Lucy!
-Pani!
Krzyknęły duchy, lecz teraz w żaden sposób nie mogli się do niej dostać,
bo byli oblegani przez wrogów.
-Ale wy jesteście głupi! - powiedział mężczyzna, który kopnął Heartfilię -
Ona jest klucznikiem! Zamiast użerać się z nimi trzeba ją zabić, a wtedy
duchy znikną.
Podszedł do niej i jeszcze raz kopnął w brzuch. Dziewczyna jęknęła i
poturlała się po ziemi. Sięgnął po niewielki sztylet i zamachnął się.
-Po moim trupie! - usłyszała  głos, który tak dobrze znała -
żelazna pięść ognistego smoka! - Natsu powalił przeciwnika przyciskając go
do gleby.
-Lucy odwołaj duchy! - rozkazał jej chłopak. Pokręciła głową a gwiezdne duchy
zniknęły w złotej poświacie.
-Karyū no Hōkō! - Natsu pozbył się połowy przeciwników.
Podbiegł do nich po czym zapaloną pięścią rzucił wroga w ścianę.
Odwrócił się i kopnął kolejnego.
-Karyū no Kōen! - Dragneel utworzył wielką kulę
ognia po czym rzucił nią w przeciwników. Podbiegł do Lucy.
-Wszystko dobrze? - spytał się z czułością a zarazem z zmartwieniem w głosie.
-Tak - chłopak pomógł jej wstać - Natsu?
-Tak?
-Dziękuję... za ratunek... - powiedziała po czym wtuliła się w ciepły tors smoczego
zabójcy. Chłopak lekko się zdziwił ale odwzajemnił uścisk.
 -Natsu... - powiedziała do chłopaka gdy przestała go przytulać.
-Co? - spytał się zaciekawiony.
-ZNOWU ROZWALIŁEŚ PÓŁ MIASTA! - krzyknęła wskazując za niego.
Cała droga na, której się znajdowali była czarna od spalenia przez ogień.
Kilka budynków było rozwalonych, inne poniszczone.
-Trochę się zagalopowałem - zaśmiał się i podrapał w tył głowy.
- I znów połowa pieniędzy pójdzie na odbudowę miasta - załamała się.
-Oj nie marudź już - odpowiedział jej z wielkim uśmiechem po czym złapał ją za rękę -
chodź, idziemy powiedzieć Karunie, że wykonaliśmy misję.
-Harunie - poprawiła go.
-Oni się luuuubią! - Happy pojawił się nad nimi. Obaj spalili buraka.
-Zamknij się koteczku, albo wyrwę ci te wąsy. - wysyczała.
-Aye... - odpowiedział przestraszony Exeed.
Gdy Lucy spróbowała ruszyć, bardzo zabolał ją brzuch i upadła na ziemię,
trzymając się za źródło bólu.
-Lucy na pewno wszystko dobrze? - widząc stan przyjaciółki, nie zwracając
uwagi na jej sprzeciwy, wziął ją na ręce.
-Natsu co ty robisz? - spytała się dziewczyna.
-Przecież widzę, że bardzo boli cię brzuch, nie marudź.
Chciała protestować ale zatrzymało ją ciepło ciała salamandra.
Opierając głowę o tors chłopaka, usłyszała bicie jego serca, było jej w
tym momencie tak dobrze.
 Ruszyli w stronę domu zleceniodawczyni.
---------------
Gdy doszli, Lucy zapukała w drzwi. Po chwili wyszła z nich Haruna i wpuściła
magów do środka. Usiedli na sofie.
-I... jak wam poszło? - spytała się z nadzieją. Natsu uśmiechnął się szeroko.
-Misja zakończona sukcesem - odpowiedział.
-Tak się cieszę, wreszcie ludzie będą mogli wyjść na ulicę bez obawy -
dziewczyna uśmiechnęła się a z jej oczu popłynęły łzy - tak się cieszę.
Wytarła oczy, po czym wstała z fotela.
-Zaraz przyniosę zapłatę... - przy drzwiach odwróciła się i spojrzała na magów -
i jeszcze apteczkę.
Po tych słowach zniknęła w innym pokoju. Natsu chciał poprosić właśnie by
opatrzyła Lucy, naprawdę mocno dostała w brzuch i martwił się o nią.
Po chwili zielonowłosa wróciła do salonu i odłożyła 200 tys. klejnotów na
stolik, po czym otworzyła apteczkę.
Zbliżyła się do smoczego zabójcy i wytarła zaschniętą krew z jego ramienia.
-Zajmij się najpierw nią - poprosił chłopak - mi nic nie jest.
-Może nie wyglądam ale jestem lekarzem. Lucy-san  potrzebuje pomocy tak
samo jak ty - odpowiedziała obwiązując ramię chłopaka bandażem.
Na koniec przyłożyła specjalny opatrunek chłodzący do jego policzka.
Teraz zwróciła się w stronę blondynki. Po zajęciu się drobnymi ranami
spojrzała na brzuch. Na szczęście nie było żadnej poważnej rany, jedynie
spory siniak. Wytarła ostrożnie ranę wodą utlenioną, po czym przyłożyła
ochładzający opatrunek. Przyszła kolej na niebieskiego koteczka.
Położyła go sobie na nogi i owinęła główkę bandażem.
- I gotowe! - uśmiechnęła się i zaklaskała - chociaż tyle mogę zrobić
by podziękować za waszą pomoc.
-To my będziemy się już zbierać - różowowłosy wstał z kanapy -
do zobaczenia  Haruna.
Lucy wzięła z stolika połowę pieniędzy.
-Czemu nie bierzesz wszystkiego? - spytała się zdziwiona zielonowłosa.
- Bo widzisz... - Heartfilia się zaśmiała i podrapała w tył głowy -
mój przyjaciel zrobił trochę szkód w mieście i te pieniądze są na odbudowę.
-O nie. - Haruna wzięła resztę klejnotów ze stołu i wręczyła blondynce -
to jest nagroda za pokonanie bandytów i macie to wziąć - powiedziała stanowczo.
-Niech ci będzie Haruna-san - odpowiedziała magini po czym wszyscy trzej
wyszli z domu. Gdy szli już ulicą, zielonowłosa wyjrzała zza okna.
-Lucy-san, Natsu-san, Happy! Dziękuję za wszystko! - machała im na
pożegnanie. Magowie się odwrócili i odwzajemnili gest.
-Do widzenia Haruna-san! - krzyknęła blondwłosa nim na dobre znikli
z pola widzenia dziewczyny.
-Nigdy was nie zapomnę, Fairy tail... - powiedziała do siebie i zamknęła okno.
----------------
-Nie wsiądę do tego potwora! - różowowłosy kłócił się z Lucy przed pociągiem.
-Oczywiście, że wejdziesz! - odpowiedziała zła, za jakie skarby za każdym
razem musi przeżywać takie sceny?! Przydała by się teraz Erza.
-Wolę lecieć z Happy'im - wskazał na latającego kotka.
-Aye, sir! - Exeed chwycił chłopaka swoimi łapkami.
-Happy, chcesz rybkę? - spytała się wyjmując z torby świeżego pstrąga.
(nie ważne z kąt go wytrzasnęła, kobiety mają sposoby! dop. autor)
-Aye - w jego oczach można było dostrzec błysk, złapał rybkę i wleciał
do pociągu.
-Happy zdradziłeś mnie! - powiedział rozżalony Dragneel.
-Pseplsam Natsu - przeprosił nie przestając jeść.
-Teraz twoja kolej - blondynka odpowiedziała stanowczym głosem.
-Pójdę pieszo - smoczy zabójca nie chciał dać za wygraną.
-Eh... co ja z tobą mam... - załamała się. Nagle wpadła na genialny pomysł.
Podeszła do chłopaka, po czym przytuliła go mocno. Chłopak się bardzo zaskoczył.
Heartfilia wykorzystała ten moment, ścisnęła go w pasie i wrzuciła do pociągu.
-Jesteś podła... - powiedział Natsu zielony na twarzy gramoląc się do siedzenia.
Blondynka nic nie odpowiedziała, tylko usiadła na przeciwko.
Kolor ich twarzy był przeciwny. Jego zielony, jej czerwony.
Znów zganiła siebie w myślach, że nie wzięła żadnej książki.
Westchnęła i podpierając się o parapet zajęła się oglądaniem krajobrazu.
Nie była świadoma tego, że ktoś okryty płaszczem w przeciwnej
kabinie, śledzi ich.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto i kolejny rozdział za nami ^^. Mam nadzieję, że przypadł do gustu.
Był fight i było sporo NaLu, więc fani tej parki powinni się cieszyć.
Nie miałam planu wspominać o "ktosiu" bo pojawi się dopiero za parę rozdziałów.
No ale chciałam zostawić was z takim zaciekawieniem.
Kto ich śledzi? Dlaczego ich śledzi?
Tego dowiecie się w kolejnych rozdziałach ^^.
Nashi: Ha! A ja wiem! A ja wiem!
Cicho bądź! To tajemnica! *wyrzuca ją przez okno*
Komentujcie, obserwujcie i widzimy się w kolejnym rozdziale :)

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nic dodać nic ująć :3 po prostu rozdział wspaniały :3 nie mogę się doczekać kolejnej soboty żeby dowiedzieć się co dalej :3 To było piękne jak Lucy przytuliła Natsu (przed stacją) oraz jak wcześniej przytuliła się do jego torsu :3 Mrrrrrr a Happy najlepszy : ,,Oni się luuuuubią"
      a riposta Lucy po prostu mnie rozwaliła : ,,Zamknij się koteczku, albo wyrwę ci te wąsy.'' Nie po prostu cudo <3

      Usuń
    2. Muszę cię zasmucić kolejny rozdział dopiero w styczniu. Ale nie martw się przed tym będzie special świąteczny oraz one-shot z Nashi w roli głównej :P

      Usuń
  2. Naprawdę dobra robota aż mnie zaciekawiło kim jest ten ktoś :) Ale mam do ciebie pewną prośbę czy przy zaklęciach możesz używać oryginalnych nazw? Jakby nie patrzeć to by to nieco lepiej wyglądało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi ci o nazwę japońską? Moim zdaniem polska wersja jest lepsza :P
      A w ogóle jeśli pisałabym po japońsku nazwę magii, to musiałabym u wszystkich.
      Jestem za leniwa na to xp

      Usuń
  3. Świetne, bardzo mi się podobało. Cudowne, wspaniałe, interesujące, wręcz epickie. Oby więcej, tak wspaniałych rozdziałów jak ten.

    OdpowiedzUsuń
  4. *ma gwiazdki w oczach*
    Mai: O luju... Jak zwykle się jara niewiadomo czym...
    *przytomnieje* COŚ TY POWIEDZIAŁA?!
    Mai: To co słyszałaś....
    Ugh...
    *jakiś czas później*
    No to teraz mogę komentować!
    Fabuła widzę, że będzie ciekawa...
    Mai: Aj tam... daje... no niech będzie 8/10. Nie będę taka okrutna.
    A ja daję.... 10/10 :D
    Nie widzę błędów, ogarniam co się dzieje
    Mai: WoW, a to coś nowego.
    Aj cicho bądź...
    Mai: Ale mi się nudzi...
    Cas: To masz problem...
    Neko i Mai: A TY TU SKĄD?!
    Cas: Z nieba wiecie?
    *hyhyhy* Cas *hyhyhy* Anioł *hyhyhy*
    Mai: *hehehe* Nie ma takiej opcji *hehehe*
    Cas:...
    A i nie chce mi się pisać komentarza pod pierwszym rozdziałem, ale według mnie lepiej by było, gdybyś napisała coś w stylu *chik* bo *chlip* kojarzy się bardziej ze spadającymi łzami. Jednak cała reszta jest świetna :D
    Więc...
    Mai: Przesyłamy kontenery weny...
    Cas: Dodajemy do obserwowanych...
    I czekamy na kolejny rozdział.

    Pozdro Neko Echia & Mai Musicrose & Cas Nightsky

    PS: Zapraszam też do siebie (taki tam amatorski blog ;_;) fairytail-rodzina.blogspot.com Mam nadzieję, że się nie pogniewasz za tą reklamę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chamskie reklamy do spamu. -.-

      Usuń
    2. Korni ma ma rację. Spam jest po to by podawać linki do blogów. Spokojnie nie gniewam się i dziękuje za komentarz. Na pewno obczaję twojego bloga ;)

      Usuń
  5. O, dużo akcji i interesujące zakończenie. Fajnego Gwiezdnego Ducha wymyśliłaś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ^w^. Mam jeszcze parę pomysłów na gwiezdne duchy :P
      Luśka będzie miała skoro srebrnych kluczy :)

      Usuń
  6. Właśnie się zorientowałam, że nie skomentowałam Ci rozdziału. :o Tak w sumie, to prawie wcale nie komentowałam tutaj, ale obiecuję poprawę. ^^ Rozdział oczywiście fajny i czekam na więcej. :D Życzę wesołych świąt i dużo prezentów pod choinką, a w tym weny. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ^w^. ... Nie wiem co dopowiedzieć.
      Lucy: To może sobie porozmawiamy?
      A gdzie wcięło Kena?
      L: Poszedł spać.
      Aha... Łe nie będę się miała z kogo nabijać :(
      L: No widzisz... Moim zdaniem i tak nie powinnaś się tak zachowywać.
      Lucyno ty mnie nie ucz manier bo mą matką nie jesteś. A tak z ciekawości zapytam. Wiesz gdzie jest Nashi?
      L: Nie, a co?
      Heh tak jak myślałam. Twoja kochana córeczka wyjechała sobie sama na wakacje.
      L: Co? Wyjechała i nie zapytała mnie o zdanie? Hehe oj ale karę jej zgotuje hehe.
      Przerażasz mnie Lucy.

      Usuń
  7. Bhahaha, padłam. Lucy faktycznie jest podła. Tak bezczelnie wrzucać Natsu do pociągu. xD To było oczywiste, że przy walce pójdzie połowa miasta, ech. :D Dobrze, że ta Haruna to lekarz, przynajmniej się naszymi gołąbkami zajęła. ^^
    "Gdy doszli, Lucy zapukała w drzwi" - raczej zapukała do drzwi. To mi się najbardziej w oczy rzuciło. ;)
    Rozdział generalnie fajny, chociaż momentami brakowało mi szerszych opisów. :D
    Czekam na następny rozdział. ^^
    Wesołych Świąt i dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz ^w^ Wiesz... mam jeszcze problem z tymi opisami ale myślę, że chodź trochę się poprawiłam. ;) Zdrowia, szczęścia i oczywiście weny pod choinkę!

      Usuń
  8. Świetny rozdział :D Przepraszam że nie komentowałam poprzednich, ale cóż dopiero co znalazłam tego bloga :D Mogę powiedzieć tylko że rozdział był świetny i czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało :3
      Nie masz za co przepraszać :D Cieszę się, że skomentowałaś CoCo-chan :3

      Usuń
  9. Jej ^^ z każdym rozdziałem jest coraz lepiej.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L