sobota, 31 stycznia 2015

8. Czarna śmierć

-Wstawać! Raz, dwa! Raz, dwa! - usłyszała donośny głos i granie na... trąbce?!
Wstała natychmiast. Chciała zrobić krok, ale koc obwiązał się wokół jej kostki.
Przewróciła się, instynktownie zamykając oczy. Zdziwiła się, że ziemia jest
taka ciepła i wygodna. Gdy otworzyła ślepia, pierwsze co zauważyła to Natsu
przyglądającemu się jej ze zdziwieniem. Dopiero po chwili zorientowała się, że
leży na jego torsie. Odskoczyła szybko, siadając po turecku.
-Przepraszam... - powiedziała i spuściła głowę w dół. Włosy zakryły jej twarz
przy okazji ukrywając rumieńce.
-Nic się nie stało - usłyszała głos Salamandra. - przynajmniej zamortyzowałem
twój upadek. - nie widziała jego twarzy, ale wiedziała, że w tym momencie
się uśmiechnął.
-Skoro się już obudziliście to szykować się i macie być przed namiotem za
5 minut! - rozkazała Tytania. Blondynka podniosła głowę. Zdziwiła się
widząc Erzę ubraną w wojskowe ubrania i trzymając trąbkę w ręce.
Chociaż nie... to u niej normalnie.
-Hai - odpowiedziała magini chowając koc.
-Ty też Happy - Tytania rozkazała przerażającym tonem, gdy dostrzegła, że
niebieski kocur śpi sobie smacznie.
-Aye! - krzyknął i wstał na równe nogi, salutując.
Po pięciu minutach wszyscy stali gotowi z zapakowanym sprzętem.
-Przejście gór zajmie nam jeszcze pół dnia drogi. Ruszamy! - krzyknęła
podnosząc rękę do góry.
-Aye, sir! - krzyknęli równocześnie i ruszyli w dalszą podróż.

 -Ej, Lucy! Długo jeszcze? - spytał się różowowłosy, człapiąc za blondynką.
-Po raz kolejny mówię ci, że nie wiem! - krzyknęła odwracając się w jego stronę.
-A tak na oko? - spytał się, podchodząc bliżej.
-Jak za chwilę się nie przymkniesz to dostaniesz w te oko! 
-Okej! Spokojnie... - chłopak podszedł do niebieskiego kocura i powiedział
do niego szeptem - ej Happy! Jak myślisz? Ona ma TE dni?
-Bardzo prawdopodobne Natsu! Podobno wtedy dziewczyny ważą więcej... 
Czyli teraz na pewno waży z tonę!
-Ja was słyszę! - żyłka pulsowała jej na czole.
-Może słuch też wtedy im się polepsza... - zasnuł Exeed,
-Oj koteczku. Jeszcze jedno słowo a wyrwę ci te wąsiska - Heartfilia złapała
Exeeda i rozciągała jego pyszczek.
-Aye... przepraszam. 
-Happy! Wzleć w górą i sprawdź, czy widać wioskę! - rozkazała Tytania
-Aye, sir! - zasalutował. Rozwinął swoje białe skrzydełka i machając nimi,
pofrunął wysoko do góry.
- I co? Widzisz coś? - krzyknęła Erza. Kotek zleciał na dół, lądując na
głowie Natsu.
-Tam za górą, widać kilkanaście domków na takiej zielonej polance.
-Czyli idziemy w dobrym kierunku.

 ~*~

 -Łaaał! Jak tu ślicznie! - Heartfilia zachwycała się, gdy wchodzili przez bramę do
miasteczka. Chociaż było niewielkie to było przepiękne. Domki poustawiane
stylem łańcuchówki. Nie było domku, by nie wisiały na nim kwiaty.
One były wszędzie! Przy domach, na trawnikach, nawet u ludzi był to
obowiązujący dodatek! Wszędzie można było czuć wspaniałą woń kwiatów.
-Taa... mógłbym tutaj zostać - Gray wziął głęboki wdech oraz wydech z
przyjemnością wymalowaną na twarzy.
-Tak tu pięknie, że aż zgłodniałem! - krzyknął Natsu, podnosząc ręce ku górze.
-Ty tylko myślisz o jedzeniu... co za idiota - westchnął Fullbuster.
-He? Masz problem? - różowowłosy spojrzał na niego z chęcią mordu w oczach.
-Ta... przeszkadza mi twoja obleśna gęba - szatyn odwzajemnił spojrzenie.
-Lodówka! - między nimi latały błyskawice.
-Zapałka!
-Mrożonka!
-Grzejnik!
-Ekshibicjonista!
-Chcesz się bić?!
-Jasne!
-Dość! - krzyknęła Erza. Złapała ich za włosy i zderzyła ich głowy. - idziemy do
zleceniodawcy!
-Hai! - krzyknęli chłopcy, przytulając się.
-Zleceniodawcą jest burmistrz tego miasteczka - przypomniała Heartfilia i wyjęła
kartkę z zleceniem z torebki - i... mieszka na końcu tego miasteczka.
-Skąd to wiesz? - spytał się ciemnowłosy
-Tu pisze, że jego dom mieści się przy takim wielkim drzewie... a jedyne wielkie
drzewo jest tam! - wskazała palcem na ogromny dąb na samym końcu ścieżki.
-Dobra robota Lucy! - pochwaliła Erza, klepiąc ją po ramieniu.
-To w drogę! - krzyknął Natsu.

-To na pewno jest dom burmistrza? - Gray miał wątpliwości.
-Dlaczego cię to dziwi? - odezwała się czerwonowłosa podnosząc jedna brew.
-No bo... to domek na drzewie - chłopak wskazał palcem na wielki dąb.
Obok nich wisiała drabinka, która prowadziła do domku.
-Ano... - blondynka zaczepiła dziewczynę, która przechodziła obok.
Miała długie, białe włosy, związane w warkocz. Na głowie miała wianuszek
z fioletowych kwiatów. Jej oczy były zielone, a cera dość blada.
Nosiła dość długą, fioletową, przewiewną bluzkę i krótką jeansową spódniczkę.
Na nogach miała białe podkolanówki i przepiękne, fioletowe buty z białymi kwiatkami.
W rękach trzymała kosz z owocami. Była najprawdopodobniej w ich wieku.
-Czy to tutaj mieszka burmistrz?
-Tak - nieznajoma się uśmiechnęła. - wystarczy wejść po drabince.
-Dziękuję - blondynka odwzajemniła gest.
-Czy to wy jesteście tymi magami, którzy mają pokonać czarną śmierć?
-Czarną śmierć? - spytał się Dragneel.
-Tak... ludzie z wioski nazywają tak tą bestię. Jedyne co niesie... to śmierć. -
radosny uśmiech zszedł jej z twarzy i zastąpił go smutek.
-Nie martw się - pocieszyła ją Erza - na pewno pokonamy tego potwora.
- Dziękuję... - nieznajoma wyjęła z koszyka kilka owoców i podała magom -
wiem, że to nic... ale proszę, weźcie.
-Dziękujemy - odpowiedziała Scarlet.
-Życzę wam powodzenia - rzuciła i poszła w swoją stronę.
-To co? Wchodzimy? - spytał się smoczy zabójca i jednym ugryzieniem, zjadł
całe jabłko. Pierwszy wszedł Dragneel, a za nim reszta. Gdy był już w połowie
drogi, wiatr zabujał lekko drabinką.
-Natsu? Dlaczego się zatrzymałeś? - spytała się zaskoczona Lucy, która szła
za nim. Chłopak odwrócił głowę w jej stronę, ukazując, że zaraz będzie
wymiotować.
-Natsu ty idioto! - krzyknęła magini gwiezdnej energii.
-Happy... - wymamrotał różowowłosy.
-Aye, sir! - krzyknął i zdjął go z drabinki. - poczekamy na górze!
 Po około minucie, wszyscy stali przed drzwiami. Ściany były wykonane
z jasnych desek, a dach i drzwi z ciemnych. Erza zapukała.
Po chwili drzwi ze skrzypnięciem, otworzyły się lekko. Jakaś dziewczyna
z zielonymi włosami wychyliła nieco głowę, by przyjrzeć się gościom.
-Kim jesteście? - spojrzała na nich, swoimi wielkimi czarnymi ślepiami.
-Jesteśmy magami Fairy Tail! - Natsu i reszta, pokazali swoje znaki.
-Wreszcie przyszliście! - w jej oczach zaświeciły się gwiazdki - chodźcie!
Weszli do pomieszczenia. Zdziwili się widząc, jak pięknie jest w środku.
Znajdowali się w salonie. Podłoga była wyłożona ciemnymi deskami, na niej
leżał jasny dywan. Na ścianach wisiały obrazy z różnymi podobiznami.
Znajdowała się tam kanapa z jasnego materiału, naprzeciw niej stoliczek
z szkła z drewnianą obwódką i dwa fotele. Mieściły się tam szafy
przy całej prawej ścianie.
-Zaraz zawołam burmistrza - zakomunikowała dziewczyna i znikła.
Po kilku minutach wróciła z kobietą po czterdziestce. Miała zielone
włosy upięte w koka z przywiązanym do nich białym kwiatem. Na
nosie sterczały okulary, a pod nimi kryły się brązowe tęczówki.
Na czole można było dostrzec kilka zmarszczek. Ubrana była
w zieloną bluzkę, na to czarną kamizelkę oraz długą czarną spódnicę.
-Witajcie. Mam na imię Elaiza, Jestem burmistrzem miasta Linden.
Zapraszam do mojego gabinetu.
-A więc przybyliście pokonać czarną śmierć? - spytała się zasiadając
za biurkiem. Ściany w gabinecie były pomalowane na czerwono.
Przy ścianie stała szafa, oraz półka z książkami.
-Tak. Czy mogłabyś wyjaśnić dokładnie sytuację? - zaproponowała Erza.
-Oczywiście. Siadajcie - wskazała na krzesła. Oparła się łokciami o biurko,
złączając palce. - kawałek od naszej wioski znajduje się góra. Dowiedzieliśmy
się, że czarna śmierć tam zamieszkała. Jest to ogromny czarny wąż.
Bardzo niebezpieczny. Nikt, kto podjął się zabicia go, nie wrócił żywy.
Ten stwór jest bardzo niebezpieczny. Więc? Podejmujecie się?
Wszyscy uśmiechnęli się złowieszczo.
-Oczywiście, że tak - odpowiedziała stanowczo Erza.
-A więc dobrze. Jutro wyruszycie. Dzisiaj zatrzymacie się u mnie. Rin! -
do pokoju weszła zielonowłosa dziewczyna. - zaprowadź ich do sypialń.
-Dobrze. - ukłoniła się lekko - chodźcie za mną.
Lucy i Erzę zaprowadziła do jednego pokoju, a chłopców do pokoju na przeciw.
Blondynka weszła do łazienki i wzięła sobie kąpiel. Leżąc, spoglądała
na biały sufit, myśląc o jutrze. Nie próbowała tego ukrywać - bała się.
Miała dziwne przeczucie co do jutrzejszego dnia. Westchnęła i postanowiła
zapomnieć o tym. Gdy wyszła z łazienki ubrana już w swoją ulubioną
różową piżamę, postanowiła sprawdzić, czy chłopcy nie zrujnowali
swojego pokoju. Podeszła do ich drzwi i delikatnie je otworzyła.
Wyjrzała lekko i zauważyła, że śpią. Uśmiechnęła się i wróciła do
swojego pokoju. Prócz dwóch łóżek, znajdowała się tam tylko szafa
i okno. Usiadła na swoim łóżku, zamyślając się.
-Coś się stało? - spytała się Erza, wychodząc z łazienki w samym ręczniku.
-Nie nic... tylko mam złe przeczucia co do tego zadania. - odpowiedziała jej,
spoglądając przez okno na rozświetlone lampami miasteczko.
-Nie martw się... - szkarłatnowłosa usiadła koło niej - jesteśmy
najsilniejszą drużyną Fairy Tail. Nie ma dla nas rzeczy nie możliwych.
-Dzięki Erza. - blondynka się uśmiechnęła.
-Dobra idziemy spać. - Scarlet wstała - trzeba się wyspać przed jutrem.
  -Ta... masz rację - powiedziała, kładąc się do łóżka - Dobranoc.
-Dobranoc.
~*~

-To jest ta góra, o której mówiła pani burmistrz? - spytał się Gray, gdy wszscy
stali przed kryjówką bestii.
-Najwyraźniej - skwitowała Lucy. - tylko jak tam się dostaniemy?
Góra nie była ogromna, co wysoka. A na samym końcu można było
zauważyć ogromne wejście. Co najdziwniejsze - cała góra była pokryta trawą.
-Pokażę ci jak. - powiedział Gray i dotknął pięścią prostą dłoń, po czym uderzył
w ziemię - Ice Make! Ladder! - (drabina) przy jego rękach pojawiło się
niebieskie światło, po czym powstała drabina z lodu.
-Gray jesteś wspaniały! - krzyknęła Lucy
-To co? Idziemy? - spytał się Gray.
-Aye! - krzyknęli wszyscy i zaczęli się wspinać. Poszli w kolejności: Gray,
Lucy, Erza i Natsu, a Happy poleciał.
-Zimno mi w dłonie! - jęczała Lucy.
-Zaraz będziemy na miejscu. - powiedziała Erza.
-Ale...
-Wytrzymasz!
-Hai... - odpowiedziała przerażona.
Dotarli po kilkunastu minutach. Stali przed wejściem do jaskini.
Nie było w niej nic widać.
-Aaa nie czuję rąk - jęczała Heartfilia, próbując ogrzać dłonie, chuchając na nie.
-No to gdzie jest ten potwór? Ależ się napaliłem! - krzyknął zapalając pięści.
Nagle poczuł coś chłodnego na plecach, odwrócił głowę. - Lucy... co ty robisz?
-Mam zimne ręce, muszę je jakoś ogrzać. - powiedziała dotykając jego ciepłych pleców.
-Czekaj... - odwrócił się i złapał jej drobne ręce w swoje. - już lepiej?
-L...lepiej - powiedziała cicho, odwracając głowę, by ukryć rumieńce.
Nagle z ciemności wyłonił się czarny ogon, oplótł kostkę blondynki i
podniósł ją do góry.
-Puść mnie! - krzyczała, trzymając rękoma spódniczkę. Sięgnęła jedną ręką po
złoty klucz - Hirake! Kingyūkyū no tobira! Taurus! 
Przed nią pojawił się gwiezdny duch, który wyglądał jak stojąca na dwóch
nogach, bardzo umięśniona, łaciata krowa.
-Rampage! (Szał) - krzyknął duch i przeciął ogon potwora swoim toporem.
-Muu! Nikt nie będzie dotykał nice body Lucy-san! - krzyknął i złapał
spadającą blondynkę.
-Dziękuję Taurus. - blondynka uśmiechnęła się i zamknęła bramę.
-Lucy nic ci nie jest? - spytał się różowowłosy podbiegając do dziewczyny.
-Wszystko dobrze - uśmiechnęła się.
-Co się z nim dzieje? - krzyknął Happy. Wszyscy spojrzeli na ogon, który
zaczął odrastać.
-Dlaczego on odrasta?! - krzyknęła przerażona magini gwiezdnej energii.
-Nie wiem, ale za chwilę tak go pobiję, że przestanie! Ależ się napaliłem! -
krzyknął i zapalił pięści. Dzięki oczom smoczego zabójcy dobrze widział
bestię. Wielki czarny wąż z czerwonymi świdrującymi oczami.
- Karyū no Saiga! (Kruszący Kieł Ognistego Smoka) - krzyknął i
uderzył potwora pięścią. Wąż zawył i złapał smoczego zabójcę za kostkę, po
czym uderzył nim w ścianę, potem w podłogę i sufit. Następnie puścił go
i uderzył ogonem w jego ciało.
-Natsu! - krzyknęła Lucy i podbiegła do Dragneel'a - nic ci nie jest?
-Co ty? Dopiero się rozgrzewam! - zapalił pięści i ruszył na przeciwnika.
-My też ruszamy do walki! - krzyknęła Erza - Kureha no Yoroi (Zbroja Czarnego Skrzydła)
(Zbroja ta zwiększa niszczycielskie zdolności Erzy.
Erza walczy jednym, pótoraręcznym mieczem i ma skrzydła jak nietoperz.)
-Oke! - Lucy krzyknęła i wzięła do ręki złoty klucz -  
Hirake! Shojokyuu no Tobira! Virgo! - przed nią pojawiła się
różowowłosa pokojówka z kajdankami na nadgarstkach - Atakuj Virgo!
-Jak rozkażesz Hime.
-Ice Make! Aisu Buringā! - w rękach Gray'a pojawiły się dwa lodowe
zakrzywione miecze. Erza potężnym uderzeniem odcięła ogon bestii, ale
ten po chwili się zregenerował. U Gray'a było podobnie. Natsu
podbiegł do zwierzaka od frontu - Karyū no Kenkaku! - całe jego
ciało zapłonęło po czym uderzył głową w czoło bestii. Wąż syknął
i zachwiał się. Po chwili złapał równowagę i uderzył ogonem w Natsu i
rzucił w ścianę. Dragneel wstał i wytarł stróżkę krwi, która wyleciała mu
z buzi. Erza chciała w tym momencie zaatakować potwora od tyłu,
ale zwierzę uderzyło ją ogonem i rzuciło na ścianę.
-Silny jest skurczybyk. - zaśmiał się Natsu - ale my jesteśmy silniejsi!
Karyū no Hōkō! - krzyknął i zionął ogniem w potwora. Czarna Śmierć
otworzyła paszczę, po czym zionęła czarną mocą, niwelując ogień Natsu.
Lucy spróbowała zajść węża od tyłu, ale gdy tylko się zbliżyła, stwór
nie pozwolił jej wejść w głąb jaskini. Spuścił z oczu Natsu i zionął
mroczną kulą w blondynkę. W ostatniej chwili, smoczy zabójca chwycił
ją w ramiona i uratował przed atakiem, który rozwalił
ścianę, dzięki czemu wleciało do jaskini trochę światła.
-Dzięki  - podziękowała, gdy postawiał ją na ziemię.- Natsu odwróć
na chwilę jego uwagę. Wydaje mi się, że on nie pozwala nam dostać się
do środka jaskini. Muszę się dowiedzieć dlaczego.
-Masz to jak w banku Lucy. - krzyknął i ruszył na bestię - Karyū no Yokugeki!
(Atak skrzydłem ognistego smoka) - stworzył z ognia skrzydła po czym
uderzył przeciwnika. - Patrz na mnie jaszczurko!
Wąż skupił uwagę na chłopaku i znów zionął kulą czarnej energi.
W tym momencie Erza ubrana w zbroję cesarza piorunów, przy
użyciu halabardy poraziła go prądem. Lucy korzystają z okazji, jak
najciszej przedostała się do wnętrza jaskini. Gdy oddaliła się na
tyle, by odgłosy walki ucichły wyjęła srebrny klucz z czerwoną obwódką
u góry - Hirake! Kasai no Tobira! Vulpecula! (Otwórz się! Bramo ognia! Lis!)
Przed nią pojawił się dziesięcioletni chłopiec ubrany cały na czerwono.
Jego włosy były rude a na nich znajdowały się uszka, miał czerwone oczy.
Do tego miał jeszcze zdaniem Lucy słodki puchaty ogonek.
-Vulpe, oświecisz mi drogę? - spytała się kucając przy chłopaku.
-Hm... jak pogłaszczesz mnie po głowie - uśmiechnął się szeroko.
-Niech ci będzie - odwzajemniła gest i poczochrała go po bujnych rudych lokach.
Chłopak podniósł rękę do góry i zapalił ją ogniem. Światło rozprzestrzeniło się
w jaskini ukazując kości porozrzucane na podłodze.
-Aaaa! - krzyknęła przerażona i ukryła się za chłopaczkiem.
-Czego się boisz? To cię przecież nie ugryzie - zaśmiał się i kopnął
kupkę kości.
-Dobra chodź. Coś mi nie pasuje w tym potworze. Wyczuwam od niego jakąś
dziwną energię, która wydaje się dziwnie znajoma... - zasnuła gdy szli korytarzem.
Po kilku minutach doszli do końca jaskini.
-Nic tu nie ma - powiedział rudowłosy. - wracamy.
-Czekaj! - zatrzymała go łapiąc za głowę i odwracając w swoją stronę - coś
tu jednak musi być! - zaczęli więc macać ściany szukając jakiegoś włącznika
czy czegoś podobnego. Po kilku minutach usiedli przy ścianie.
-Ale coś tu musi być! - powiedziała zawiedziona Heartfilia.
-No nic - chłopak wstał i otrzepał spodnie - pora wracać.
Vulpecula zrobił kilka kroków, przez chwilę zamiast dźwięku uderzania o kamień,
można było usłyszeć skrzypnięcie drewna.
-Czekaj! - blondynka natychmiast wstała i podeszła do chłopca. Znów
usłyszała skrzypnięcie drewna - coś tu jest!
-Ale nic tu nie widać! - chłopczyk ukucnął przy Heartfili.
-Poświeć tutaj! - rozkazała. Wokół pięści chłopca pojawił się ogień.
Cała podłoga była pokryta mchem. Dziewczyna zaczęła wyrywać chwasty.
Po kilku minutach, ukazała im się klapa w podłodze.
-Wiedziałam, że coś tutaj będzie! - Blondynka była dumna z siebie.
Złapała za klamkę i próbowała otworzyć, ale nic się nie stało. Ciągnęła
z całej siły, ale nie było widać żadnego efektu. Po minucie zmęczyła się i
usiadła zażenowana.
-Czekaj może ja spróbuję - powiedział Vulpecula, ale efekt był ten sam.
-Już wiem! - wyjęła złoty klucz i podniosła do góry -
Hirake! Kingyūkyū no tobira! Taurus!
-Lucy-san! Znów zostałem przyzwany przez twoje nice bady! -
wokół Taurusa latały serduszka.
-Taurus rozwal tą klapę! - Heartfilia wskazała palcem na drewniane drzwiczki.
-Już się muu robi! - krzyknął i swoim wielkim toporem rozwalił klapę.
-Dziękuję Taurus! Już możesz iść.
-Muu? Już mnie odsyłasz?
-Tak. Zmykaj już! - Lucy zamknęła bramę. - To co Vulpe? Idziemy?
-Jasne!
Pod klapą znajdowały się kręte schody wykute w skale. Ściany były
porośnięte mchem.
-Łee! Ale to obrzydliwe! - jęczała Lucy. Po kilku minutach schodzenia
dotarli do drzwi. - To co? Wchodzimy?
-Jasne! - razem popchnęli wielkie, brązowe, mosiężne drzwi.
-Co to jest? - pytała się przerażona blondynka, nie mogąc uwierzyć
w to co widzi.
-Jak... jak to jest możliwe? Dlaczego to tutaj jest? - spytał się przerażony chłopak.

Ohayo! Po dwóch tygodniach powrót smoka! 
Mam nadzieję, że podoba wam się końcówka, no mnie przynajmniej tak ^w^.
Boże już zapomniałam jak to jest mieć wenę :D Przez ostatni tydzień nie
umiałam nic napisać. Wchodzę dzisiaj i bam! Jest rozdział!
N: Tia... nie kłam -_- jesteś leniem i nie chciało ci się pisać rozdziału.
Cicho bądź! Wiem, że początek jest nudny. Gomenesai.
Jedyne co moim zdaniem mi wyszło to walka w tym rozdziale... ;_;
Ale to wam ma się podobać więc czekam na wasze komentarze :3


środa, 28 stycznia 2015

Liebster Award + małe wyjaśnienie

Jej i znowu nominacje do Liebster Award :D
Nominowały mnie:

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana
 od innego blogera w ramach uznania za
 „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana
 dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, 
więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. 
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć 
na 11 pytań otrzymanych od osoby, która 
Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 
11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 
im 11 pytań. Nie wolno nominować 
bloga, który Cię nominował."

Najpierw pytania od Domi L :3
1. Ulubiona postać FT ?
Natsu <3
2. Ulubiony opening i ending.
Opening: Break Out 
3. Ulubione anime ?
Fairy Tail a niby co? :D
4. Cztery ciekawostki o tobie :)
Hm... niech się zastanowię.
1. W komentarzach najczęściej kłócę się z 
moim ego Nashi
N: No hej :D
2. Panicznie boję się ciemności.
3. Nie cierpię jak ktoś mówi do mnie nie używając
zdrobnienia (Marysia)
4. Lubię matmę (wiem O.o)
5. Jakiego gatunku nie lubisz w anime ?
Horror
6. Ulubiony gatunek w anime i dlaczego ?
Fantasy - kocham to co jest inne.
Co nie istnieje w normalnym świecie.
7. Najbardziej szalona rzecz jakom zrobiłaś w swoim życiu .
Zapaliłam papierosa O.o 
I nigdy więcej nie zamierzam.
8. Trzy ulubione paringi FT ?
NaLu, Gruvia, Jerza
9. Ulubione zajęcie.
Czytanie blogów :3 
10. Czym się interesujesz ?
Kocham pisać. Lubię tańczyć i 
grać w gry MMORPG :D
11. Kogo nie lubisz najbardziej w FT i dlaczego ?
Lisanny. Dlaczego jej nie lubię?
W końcu w anime jest nawet fajna.
Tyle, że czytam dużo blogów, gdzie jest 
tą złą i to pewnie przez to xd

Pytania od Nashi-chan ;D
 
1. Co jest twoim natchnieniem do bloga?
Moi czytelnicy :*
2. Czy po napisaniu obecnej historii, zamierzasz napisać inną?
Tak mam w planach kilka innych historii ale zastanawiam się, czy nie 
napisać ich w formie fillerów :3
3. Masz trzy życzenia, czego sobie życzysz?
Mogę sobie zażyczyć wszystkiego? :D
no to...
1. Mieszkać w tej samej miejscowości co moja żona Dusiowata 666
 2.Trafić razem z nią do świata FT
3. Mieć magię kwiatów (taką samą jak Cosmos)
4. Plany na przyszłość?
Nie posiadam ;_;
5. Ulubiony autor mangi, uzasadnij swój wybór.
Hiro Mashima - czytam tylko mangę FT
6. Gdybyś mogła zostać postacią anime, jaką byś była?
Lucy :D
7. Trzy ulubione anime
Fairy Tail 
Inuyasha
Sword art online  
8. Gdybyś mogła wyjechać za granicę, gdzie byś wyjechała?
Po pierwsze pojechałabym do Paryża.
A potem do Japonii :D
9. Trzy ulubione paringi
NaLu, Gruvia, Jerza
10. Jakiej postaci nie lubisz w FT?
Lisanny. Wyżej wyjaśniłam dlaczego :)
11. Dlaczego Fairy Tail? Uzasadnij swój wybór.
Nie rozumiem pytania :D Fairy Tail to Fairy Tail. 
Kocham to anime <3

Nie będę nominowała bo już ostatnio nominowałam.

Aha i pewnie się zastanawiacie dlaczego nie było rozdziału tydzień
temu. Odpowiedz jest prosta:
Byłam chora i to bardzo i cały tydzień leżałam w łóżku bez
dostępu do komputera 
Gomenesai ;-;

niedziela, 18 stycznia 2015

7. Podróż w góry

Wbiegła szybko do mieszkania po czym trzasnęła drzwiami i oparła się o nie.
Przez całą drogę biegła. Zjechała przylgnięta do nich. Siedziała pukając
głową o drzwi. Czuła się źle.
Tylko dlaczego? Przecież nic takiego się nie wydarzyło! Tylko Natsu przytulał...
przytulał... Lisannę. Znów te uczucie! Szybkie bicie serca i złość na samą myśl
o białowłosej. Dlaczego tak się czuje? Nie wiedziała, nie... nie chciała wiedzieć!
Nie mogła na to patrzeć, więc uciekła. Dobrze zrobiła? Raczej tak... tylko, by im
przeszkadzała. -  Nie chcę... nie chcę widzieć ani jej... - powiedziała cicho
do siebie. Wstała i przekręciła zamek w drzwiach. Obróciła się i spojrzała na otwarte
okno. Podeszła do niego i wychyliła lekko głowę.
Zimne powietrze dmuchnęło w jej twarz przez co włosy zaczęły
wirować w rytm wiatru. Zamknęła okno. - ani jego...
Wiedziała, że chłopak zawsze przez nie wchodzi. Nie chciała go widzieć...
Czuła się źle i nie chciała, by ktokolwiek widział ją w takim stanie.
Czuła dziwne skurcze w brzuchu. Pomyślała, że pewnie to z głodu, więc podreptała
do kuchni. Załamała się widząc, że lodówka świeci pustkami.
-A no tak! - puknęła się w głowę - przecież Natsu i Happy byli dzisiaj u mnie...
Jedyne co było pod ręką to płatki zbożowe. Gdy zjadła, zaparzyła sobie jeszcze
herbatę i usiadła przy stole z pierwszą lepszą lekturą, by tylko nie myśleć o
dzisiejszym dniu.

Jej brązowe tęczówki w błyskawicznym tempie wodziły po literach.
Tak bardzo wciągnęła się w lekturę, że zapomniała o bożym świecie.
Do rzeczywistości wróciła dopiero, gdy skończyła całą książkę.
-Uf.. nareszcie! - krzyknęła uradowana i zamknęła powieść. Spojrzała
na zegar i zbladła widząc, że dochodzi pierwsza w nocy.
Westchnęła i strzeliła Facepalm'a. Wstała pośpiesznie i odłożyła szklankę do
zlewu. Postanowiła się jeszcze wykąpać. Weszła do łazienki. Nalała do wanny
ciepłą wodę i wrzuciła ubrania do kosza, który stał koło pralki.
Zanurzyła się i poczuła ulgę. Kochała się kąpać. Oparła głowę o ścianę, która
ściśle przylegała do wanny. Zaśmiała się ze swojej głupoty.
No, bo kto normalny czyta do pierwszej w nocy książkę? (Ja? O.o dop. Misia).
Jednocześnie była z siebie trochę dumna. No, bo kto może się pochwalić tym,
że przeczytał ok. 200 stron w jeden wieczór?
Gdy woda stała się już chłodna, wyszła i po dokładnym wytarciu się, założyła
swoją ulubioną trochę przydużą różową piżamę w białe kokardki.
Po otwarciu drzwi, bezszelestnie przedostała się do łóżka i dosłownie
rzuciła się na nie. Z powodu zmęczenia, zasnęła niemal natychmiast...
--------------
Stała przed ogromnymi brązowymi drzwiami, prowadzącymi do jej gildii.
Poranek minął jej dość dobrze. Obudziła się o dziewiątej, ubrała i poszła
po świeże produkty do sklepu, a potem zjadła śniadanie i wyruszyła do
Fairy Tail. Czuła się pogodnie... ale, gdy tylko zobaczyła ten budynek,
przypomniał się jej wczorajszy dzień. Przeklęła pod nosem.
Nagle cały humor jaki posiadała, poszedł się paść i zastąpił go smutek i złość.
Westchnęła i wybiła z głowy te myśli, tłumacząc sobie, że nie powinna
się tym przejmować. Gdy weszła, powitał ją lecący kufel. Odchyliła
głowę w bok a pojemnik roztrzaskał się na drzwiach. Otworzyła szeroko oczy.
"Jaką trzeba mieć siłę, by rozwalić w ten sposób drewniany kufel?!" - pomyślała.
Rozejrzała się dokładnie po gildii. Wyszukiwała wzrokiem różowej
czupryny. Zauważyła go. Siedział przy stole, razem z innymi chłopakami.
Usiadła przy barze i poprosiła starszą Strauss o pomarańczowy sok.
-Proszę. - białowłosa z uśmiechem na ustach, podała jej napój.
Heartfilia chwyciła szybko szklankę,
przy okazji wylewając kilka kropel i wypiła wszystko duszkiem.
-Dzięki - wstała, opierając się rękami o blat, a potem skierowała się do
tablicy zadań. Wodziła wzrokiem po przeróżnych misjach, wyszukując
dobrze płatnej i jednocześnie dość łatwej.
-Yo, Lucy! - poczuła ramię na swoich barkach.
-Cześć - powiedziała dość oschle, zrzucając z siebie jego ramię.
-To jaką bierzemy misję, partnerko? - spytał, najwyraźniej nie
zrażony jej zachowaniem.
-Nie wiem... Natsu, ty coś znajdź, a ja pójdę poszukać Gray'a i Erzę. - zakomunikowała
i odeszła.
-Przyjąłem! - stanął na baczność i zasalutował.
-Mira-san, widziałaś Erzę? - blondynka podeszła do baru. Białowłosa miała
zamiar już otworzyć usta, gdy koło nich w mgnieniu oka pojawiła się szkarłatnowłosa.
-Siedziałam tu przez cały czas - powiedziała tonem, nie wyrażającym
żadnych uczuć.
-Przepraszam - blondynka uśmiechnęła się lekko i podrapała w tył głowy.
-Ja... ja wszystko rozumiem... - mówiła, stojąc przy kącie. - po prostu
jestem mało zauważalna... to tyle.
-Nie musisz być taka okrutna. - nagle znikąd pojawił się Fullbuster.
-P...przepraszam... - magini zaśmiała się pod nosem. - a tak w ogóle... -
dziewczyna spojrzała na czarnowłosego - Gray, ubrania.
-Co? Gdzie? Kiedy? - aż podskoczył ze zdziwienia.
-Oj! - krzyknął Natsu, machając do nich kartką.
-I co wybrałeś? - spytała blondynka, nawet nie racząc go spojrzeniem.
-To... - różowowłosy uśmiechnął się i podał kartkę Erzie.
-Hm... zobaczmy - powiedziała, spoglądając na zgłoszenie -
mamy pokonać ogromnego czarnego węża, która kradnie bydło w małym
miasteczku Linden. Nagroda... 700 tys. klejnotów.
-Węża?! - krzyknęła przerażona Lucy i schowała się za Gray'em.
-No! Takiego, który połyka w całości! - powiedział stanowczo Natsu, a
blondynce nagle zrobiło się słabo.
-Natsu nie strasz Lucy! - rozkazała Erza, a chłopak natychmiast przytaknął.
-Erza mówiłaś, że to miasteczko? - zdziwił się Gray - gdy ostatnio, byłem w tamtych okolicach
na misji, to była to zaledwie wieś.
-Więc wiesz, gdzie znajduje się te miasteczko? - spytała się Scarlet.
-Wystarczy, że przejdzie się przez góry Hakobe.
-Czyli... - ton Natsu, był tak poważny, że wszyscy zwrócili wzrok
w jego stronę, wyczekując dalszej części.
-Nie będziemy jechać pociągiem!!! - podskoczył ze szczęścia.
-Eh... ale wiesz, że do gór Hakobe, najszybciej będzie dojechać
pociągiem? - spytał się Gray podnosząc jedną brew do góry.
-E... - Dragneel zbladł - Wiecie co? Może znajdziemy inną misję? - spytał
się z nadzieją i ruszył do tablicy zadań.
-Nie będziemy rezygnować z misji, tylko z powodu twojej choroby
lokomocyjnej Natsu - szkarłatnowłosa złapała go za szalik.
-Ale... - chciał się wymigać, ale przerażające spojrzenie Erzy, od
razu wybiło mu to z głowy.
-Spotykamy się za godzinę przed stacją! - rozkazała, po czym
wyszła z gildii.
--------------
Czekali w wyznaczonym miejscu o wyznaczonym czasie.  Lucy siedziała
na ławce, ubrana w grubą zieloną kurtkę, biały szalik i szarą wełnianą
czapkę, która była trochę za duża. Ciągle jej zjeżdżała i musiała co
chwilę ją poprawiać. Spoglądała z znudzoną miną na dogryzających
sobie chłopaków, wyczekując na szkarłatnowłosą, która się spóźniała.
Nie dowierzała samej sobie, ale przyzwyczaiła się do ich bijatyki.
Tak bardzo, że nie obchodzili jej ludzie, dziwnie spoglądający na
tą dwójkę.
-Lucy, dlaczego przebrałaś się za Eskimosa?  - Exeed przysiadł się
do niej, na ławce.
-Wcale nie przebrałam się za Eskimosa. - skrzyżowała ręce pod pachami - jak
ostatnio byliśmy w górach Hakobe, to się przeziębiłam.
Do jej uszu dotarł dźwięk, jakby prowadzenia jakiegoś powozu.
Odwróciła się w stronę hałasu. W ich stronę kierowała się Erza ze
swoim "skromnym" bagażem, jakby wybierała się na 3-letnią misję.
-Przepraszam za spóźnienie. Nie wiedziałam co na siebie ubrać.
-Ale... - Heartfilia wskazała palcem na ubiór szkarłatnowłosej z zażenowaną
miną - przecież masz na sobie swoją codzienną zbroję.
-No wiem - podniosła głowę do góry, spoglądając na niebo i jak na jej
rozkaz, powiał lekki wiatr, który zaczął tańczyć walca z jej
włosami - nie ważne co bym założyła, nic nie będzie tak dobrze na
mnie pasowało jak ta zbroja.
-Hai, hai - powiedziała Lucy - pociąg powinien za chwilę przyjechać -
odwróciła się i spojrzała na wielki zegar, który wskazywał godzinę
szesnastą - jak ja nienawidzę zimy - nagle zmieniła temat - dopiero co
minęło południe, a już się ściemnia...
-Nic nie poradzisz Lucy. Taki jest już świat - odwróciła się w mgnieniu
oka, słysząc kłótnię chłopaków, którzy nawet nie zauważyli jej
przyjścia... wielki błąd. - Natsu! Gray! - tak! Oto jej przerażający wzrok
znany w całej gildii, a może nawet Magnolii.
-O.. cześć Erza! Jak widzisz rozmawiamy sobie po przyjacielsku
z Natsu - czarnowłosy przerzucił rękę przez ramię Dragneel'a.
-Aye!
-O! Pociąg już dojechał! - oznajmiła Lucy, słysząc odgłos
nadjeżdżającego pociągu. Natsu na sam widok swojego największego
wroga (i chyba jedynego, z którym zawsze przegrywa) momentalnie zbladł.
Wsiadamy! - rozkazała i po chwili byli już w przydzielonej im kabinie.
Natsu został znokautowany przez Erzę i leżał oparty głową o jej kolana,
a na przeciwko siedzieli Gray i Lucy, która była oparta o jego ramię
cicho chrapiąc.
-Oni są do siebie podobni -powiedziała Erza (miała na myśli, że obaj śpią).
-Może dlatego, że go znokautowałaś? - spytał tak cicho, by go nie usłyszała.
-------------
Czas pominięty - Góry Hakobe

-Ej... tak się zastanawiam... - zaczął ognisty mag - skoro ubrałaś się tak
ciepło na tą wyprawę. To dlaczego siedzisz w Horologium?


-Bo mi się tak podoba... powiedziała - odezwał się zegar, tłumacząc słowa
Lucy, które przez grubą szybę nie wydobywały się na zewnątrz.
-Nie musisz być taka oschła... mówię - różowowłosy przedrzeźniał sposób
mówienia Horologium.
-To powiesz dlaczego tam siedzisz? - tym razem spytał się Happy, opadając
na głowę gwiezdnego ducha.
-Bo mi zimno... powiedziała - sięgnęła do małej brązowej torby i wyjęła
z niej książkę. Otworzyła gdzieś w połowie i zaczęła czytać.
-To? Kiedy dojdziemy na miejsce? - smoczy zabójca zwrócił się w stronę
dwójki magów, którzy szli przed nimi.
-Dopiero co weszliśmy... Myślisz, że przejdziemy przez górę w 5 minut? -
spytał zirytowany Fullbuster
-A może tak myślę!
-No to jesteś kretynem!
-Coś ty powiedział? - spytał się podchodząc do Gray'a tak, że
stykali się głowami a między ich oczami latały błyskawice.
-To co słyszałeś!
-Chcesz się bić mrożonko? - salamander uniósł rękę do góry, podwijając
niewidzialne rękawy.
-Zawsze i wszędzie.
-Zamknijcie się! - krzyknęła Erza. - zaraz będzie ciemno.
Musimy rozbić obóz
-I mamy spać w takim miejscu?... powiedziała - nie widziało się jej wychodzić
z Horologium, a co dopiero spędzić w górach całą noc.
-Czy ty mi się sprzeciwiasz? - głos Erzy był przerażający.
-Nie! Oczywiście, że nie!... powiedziała.
-Dobrze. Rozkładać namioty! - spojrzała na chłopaków, którzy chcieli
wywołać kolejną kłótnię - Natsu! Gray!
-Ale, że tutaj? - zdziwił się lodowy mag.
-Tak. Nie podoba ci się coś?
-Nie...
-Ale... przecież obok nas jest jaskinia... powiedziała - wskazała ręką Lucy.
-Hm.. masz rację. Przenocujemy w jaskini.

Po pół godzinie wszystko było gotowe. 2 namioty postawione koło ogniska.
-Jestem zmęczona... - blondynka wstała od ogniska, gdzie siedziała reszta -
idę spać - po chwili zniknęła w namiocie.
-My też powinniśmy iść już spać - zakomunikowała Erza. -
Gray! Natsu! Do namiotu ale już!
-Ale, że....
-.... z nim? - dokończył Natsu, a po chwili spiorunowali się spojrzeniem.
-Eh... co za utrapienie. Natsu będziesz spać z Lucy.
Chłopak, gdy tylko to usłyszał, aż podskoczył ze szczęścia.
Nie tylko dlatego, że nie musiał spać z gołodupcem! Mógł spać z Lucy!
Podszedł do namiotu i rozpiął zamek.
-O.. już jesteś Erza.... - powiedziała cicho Heartfilia z uśmiechem na
twarzy, ale gdy ujrzała różowowłosego, uśmiech znikł.
-No co? Nie cieszysz się na mój widok?
-Nie - odpowiedziała i położyła się na prawy bok.
-Natsu... co jej zrobiłeś? - spytał Happy kładąc się koło blondynki.
-Nic! - po chwili zaczął drapać się po głowie - na pewno nic
sobie nie przypominam.
-Idź już spać - rozkazała już podenerwowana.
-Lucy - chłopak podszedł do niej i nachylił się nad jej głową - co
ci zrobiłem?
-Idź... idź spać... - odwróciła się na drugi bok, by ukryć rumieńce.
-Ale..
-Spać! - podniosła ton.
-Hai... - przybrał minę smutnego pieska i położył się obok niej.

Otworzyła oczy. Nic nie widziała po za ciemnością. Dziwne...
czuła coś ciepłego przy plecach. A sądziła, że ta noc będzie zimna.
Czyżby...?! Odwróciła głowę najbardziej jak umiała i zobaczyła, że
Dragneel się do niej przytula. Wiedziała! Dopiero teraz zauważyła, że
ma na biodrze jego rękę. Odwróciła głowę, by ukryć rumieńce.
-"Przecież on śpi idiotko!" - skarciła się w myślach. Zdjęła z siebie
rękę salamandra i jak najciszej wyszła z namiotu.
Na powitanie dostała zimnym powietrzem prosto w twarz.
Na zewnątrz panowała taka sama ciemność jak w namiocie.
Ucieszyła się widząc, że ogień jeszcze do końca nie zgasł.
Szybko dorzuciła jeszcze drewno do ogniska i usiadła koło niego.
Spoglądała na wijące się ogniste języki i małe iskierki, które wypadły
z ogniska, by potem opaść na zimne podłoże i zgasnąć na zawsze.
Zatracona w swoich myślach, nie usłyszała kroków. Zorientowała się
dopiero, gdy poczuła na swoich plecach ciepły materiał.
-Przeziębisz się - usłyszała głos różowowłosego.
-Ta... dziękuję - powiedziała po czym naciągnęła mocniej koc.
-Co ci takiego zrobiłem? - walnął prosto z mostu, siadając obok niej.
-Nic... czemu pytasz? - spytała nawet nie racząc go wzrokiem.
-Lucy, cały dzień mnie olewasz! Myślisz, że nie zauważyłem?
-Nie o to chodzi... - próbowała się bronić.
-A o co?
Otworzyła buzię, po czym ją zamknęła. Jeszcze bardziej ścisnęła dłońmi
koc i odwróciła głowę w bok. Chłopak westchnął. Wstał i usiadł z
drugiej strony.  Znów próbowała odwrócić głowę, ale tym razem
chwycił ją za policzki i skierował w swoją stronę.
Czuła przyjemne ciepło.
-Możemy się tak bawić cały dzień, ale ja oczekuję odpowiedzi. -
powiedział stanowczo. - dlaczego jesteś na mnie zła?
-Ja... ja... - spuściła wzrok - w zasadzie sama nie wiem.
-Czego nie wiesz? - ta rozmowa już go irytowała, ale nie zamierzał
ustąpić. Dowie się prawdy, choćby nie wie co!
-Ja... widziałam jak przytulałeś się z Lisanną... - powiedziała bardzo
cicho, ale on i tak wszystko usłyszał.
-A więc o to chodzi? - uśmiechnął się - jesteś zazdrosna!
-C... - spojrzała na niego z dziwieniem a jej policzki przybrały
różowy odcień.
-Nawet się nie wymiguj.
-Jak mogę być zazdrosna o przyjaciela? - spoglądała na ognisko.
Między nimi zapadła niezręczna cisza. Obaj tak na prawdę nie wiedzieli
co do siebie czują. - Więc... dlaczego przytulałeś Lisannę? - ciekawość
wzięła górę. Chciała to wiedzieć.
-Pocieszałem ją tylko. - skrzyżował ręce - jak razem z Elfmanem byli
na misji to nieźle mu się dostało i po prostu się o niego martwiła.
-Rozumiem... - zacisnęła usta w wąską linię i wstała - przepraszam.
Miała już zamiar wejść do namiotu, gdy salamander złapał ją za nadgarstek.
-Na serio byłaś zazdrosna o coś takiego? - spytał się z niedowierzaniem,
spoglądając w jej oczy.
-Oczywiście... - jej policzki znów się zaczerwieniły - że nie...
Chłopak wstał i przytulił się do blondynki. Nagle cały chłód jaki czuła
znikł a w zamian poczuła przyjemne ciepło. Chłopak lekko poluzował
uścisk i spojrzał się w jej oczy. Ich głowy zbliżały się do siebie.
Wiedziała co on chce zrobić. Chciała uciec, a jednak nie mogła.
Jakaś jej część właśnie na to czekała. Ich nosy się już niemal stykały.
Złapał ją za brodę i przyciągnął do siebie.
-Natsu! - usłyszeli głos Happiego, który stał przy namiocie i przecierał
jedno oko. Odskoczyli od siebie jak poparzeni.
-Obudziłeś się? - spytał, wziął kotka na ręce i wszedł do namiotu.
Ona jeszcze stała tam przez chwilę z czerwonymi jak włosy Tytanii
policzkami. Z niesamowicie szybkim biciem serca i czując jeszcze
dotyk salamandra na swoim podbródku.


Hah i znowu rozdział z serii "nic się nie działo" ej ale działo się! Było nalu!
W następnym rozdziale będzie dużo akcji obiecuję. Mam nadzieję, że
nie zabijecie mnie za wtargnięcie Happiego nie? To go zabijcie!
On im przeszkodził!
H: Jesteś okrutna!
A ty co tu robisz Happy? Gdzie Nashi?
H: Hihi poszła się miziać z Shinem
Że co? O.o
Natsu: Happy! Chciałeś chyba powiedzieć: poszła na misję z Shinem.
H: Tak to też.
Wy... To mój komputer! Wypad! *gania ich miotłą jak Porlyusica*

sobota, 17 stycznia 2015

Komenesai!

Komenesai mina!

 Nie pojawi się dzisiaj rozdział 7. Po prostu się nie wyrobię.
Nie obiecuję, ale najprawdopodobniej pojawi się jutro.
Ostatnio kiepsko u mnie z weną. Rozdział zaczęłam pisać dopiero wczoraj. :(

Poza tym...
Informuję, że założyłam jeszcze jednego bloga!
Historia wymyślona przeze mnie, lecz bohaterowie z m/a Fairy Tail.
Serdecznie zapraszam i jeszcze raz przepraszam >.<

wtorek, 13 stycznia 2015

Liebster award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera 
w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę".
Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje
możliwość ich nominowania.
Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych
od osoby, która cię nominowała.
Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) i zadajesz im 11 pytań.
Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.
Nominowała mnie Serena~
http://serena-rodriguez.blogspot.com/
Pytania do mnie:
1. Jakie oglądasz/oglądałaś anime?
Napiszę tylko te, które aktualnie oglądam, bo i 
tak nie napisałabym połowy tych, których już obejrzałam xD
Fairy Tail
Log Horizon
Naruto Shippuuden
Spice and Wolf
Tokyo Ghoul
 2. Oglądasz jakieś seriale?
 Pierwszą miłość :D
Zawsze leci kiedy wracam ze szkoły ;p
3. Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
Nie mam zielonego pojęcia :)
4. Jakie jest twoje życiowe motto?
"Nie słuchaj co mówią inni. Bądź sobą i rób co chcesz.
Zrozum, że ich życie jest takie nudne, że
wpi******ą się w twoje" 
No... coś w tym stylu xD
5. Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?
Moja rodzina i przyjaciele.
6. Twoje najlepsze wspomnienia z dzieciństwa?
Wspominam dobrze rodzinny kulig ;D
7. Jaki gatunek muzyki najbardziej lubisz?
Kocham rock alternatywny :3 
8. Jak mogłabyś się opisać?
Huhu niech pomyślę :D
N: No to sobie poczekamy.
Cicho bądź! 
Walnięta, głupia, słaba emocjonalnie,
strachliwa, niecierpliwa, chorowita,
leniwa, gaduła, miła
Chyba tyle wystarczy xd
9. Twój największy lęk?
Panicznie boję się ciemności :P
10. Co chciałabyś w sobie zmienić?
To, że jestem słaba emocjonalnie. Mała przykrość 
najczęściej doprowadza mnie do płaczu.
11. Wierzysz w zjawiska paranormalne, a jeśli tak/nie, to dlaczego?
Okej przyznam się bez bicia: jestem ateistą. 
Nie wierzę ani w Boga, ani w demony, bądź duchy.
Ale jak w nocy jestem sama w pokoju to boję się, że
za chwile coś wyskoczy zza kanapy xD

Ja nominuję:
(nie zważajcie, jeśli macie większą ilość obserwatorów xD)
Neko Echia http://fairytail-rodzina.blogspot.com/
Serena~ http://zyciekunoichi.blogspot.com/
Dusiowata 666 http://krwawiemiloscia.blogspot.com/
Blanka S. http://slodki-flirt-nowe-zycie.blogspot.com/
Akane Hurami http://without-looking-at-the-past.blogspot.com/
Kyaa Karasu http://szept-oczu.blogspot.com/
Yuuki Kyra Irochi http://rebellion-ft.blogspot.com/
Akane Dragneel http://borkaborkowska.blogspot.com/
Shiro Nightmare http://oblivion-thread.blogspot.com/
CoCo Vastille http://opowiadania-fairy-tail-nalu.blogspot.com/
~SAMANTHA http://fairies-magic-circle.blogspot.com/
+ Tytania Scarlet http://gwiazdy-wojna-nalujerza.blogspot.com/

1. Jak masz na prawdę na imię?
2. Co jest twoją pasją? (prócz pisania)
3. Czego boisz się najbardziej?
4. Ulubiony rodzaj muzyki i piosenkarz/zepół (jeśli posiadasz).
5. Opisz siebie w 3 słowach.
6. Ulubione anime?
7. Wymień 3 ulubione postacie z Ft.
8. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem i dlaczego
postanowiłaś/eś założyć bloga?
9. Co jest dla ciebie najważniejsze w życiu?
10. Jak zaczęła się twoja przygoda z anime?
11. Ulubione gatunki anime i dlaczego?






sobota, 10 stycznia 2015

6. Przyjęcie

"Cześć mamo.
Ostatnio byłam na misji razem z
Natsu i Happy'im. Musieliśmy pokonać gildię Black Knights.
Ci magowie byli naprawdę silni, i znów... Natsu nie uratował.
Muszę stać się silniejsza, dużo silniejsza. 
Nie mogę ciągle na nim polegać.
Pewnie zastanawiasz się czy wszystko u mnie dobrze.
Nie martw się mamo, ten siniak już na szczęście zszedł.
Czuję się już dobrze. Muszę szybko iść na misję, bo
nie będę miała pieniędzy na czynsz.
Tęsknię za tobą, mamo."

Zgięła list na pół i zapakowała go do koperty. Otworzyła brązową
szkatułkę z złotą obwódką i włożyła go do reszty listów.
-Tęsknię za tobą, mamo. - uśmiechnęła się, gdy zamykała szkatułkę. 
Wstała i przeciągnęła się. - muszę pójść na jakąś misję, bo nie zapłacę za czynsz.
Ubrała na siebie białą kurtkę i szarą wełnianą czapkę.
Wyszła na zewnątrz. Chociaż była już zima, wokół nie było ani milimetra białego puchu.
To było jej nawet na rękę. Nie lubiła śniegu. Szła chodnikiem w stronę
Fairy Tail. Za każdym razem, gdy zmierzała do gildii, cieszyła się, że znalazła tak tanie
lokum i to tak w dobrym położeniu. Oto kolejny powód, dlaczego nie lubiła zimy.
Wszystkie drzewa były ogołocone ze swoich pięknych zielonych listków.
Gdy doszła do gildii, przywitał ją lecący w jej stronę stół. Na szczęście
szybo odskoczyła na bok, lądując na podłodze. 
Wstała i otrzepała się z kurzu. Ja jej czole pojawiła się pulsująca żyłka,
a ona zacisnęła pięść. Westchnęła, odpuściła i udała się w stronę Mirajane,
przypominając sobie, że magowie z tej gildii umieją zrobić 
sobie krzywdę nawet w bitwie na poduszki.
-Cześć Mira-san! - przywitała się, siadając przy barze.
-Witaj Lucy - białowłosa jak zawsze witała wszystkich swoim firmowym 
uśmiechem. - podać coś?
-Poproszę herbatę. 
-Już się robi. - Najstarsza Strauss zniknęła za barem.
-Lucy! - nagle usłyszała swoje imię. Odwróciła się i ujrzała Natsu i Gray'a.
-Co? - nagle sobie przypomniała, że lepiej nie wiedzieć o co 
im chodzi ale było już za późno.
-Kto jest z nas silniejszy?! - krzyknęli obydwaj.
-Nie papuguj mnie ofermo! - Natsu zwrócił się do czarnowłosego.
-To ty papugujesz idioto! - odwarknął Gray.
-Lucy! Kto ma rację?! - znów krzyknęli obydwaj na biedną blondynkę.
-Oj... dajcie mi spokój... - za jąkała się. Nie miała najmniejszej ochoty dołączać 
do kłótni tych idiotów. Nagle za nimi pojawiła się Erza i uderzyła ich w głowy.
-Gray! Natsu! Przyjaciele nie powinni się kłócić.
-Masz rację E..Erza - wyjąkał Fullbuster, przytulając się do Natsu.
-Aye! - krzyknął smoczy zabójca.
-Dziękuję Erza - do dziewczyn powróciła Mira z herbatą.
-Proszę. - powiedziała, kładąc kubek na blat.
-Dzięki - blondynka się uśmiechnęła i wzięła łyk napoju.
-----------
Lucy stała przed wielką tablicą z misjami. Chciała wykonać jakąś prostą, by
nikt znowu nie musiał jej ratować.
-Pokonanie Hydry, Zdjęcie zaklęcia z miecza, pokonanie gildii złodziei...
A! Za trudne te misje! - krzyknęła i złapała się za głowę. Nagle dostrzegła
misję idealną dla niej.
-"Potrzebujemy pomocy przy przygotowaniu bankietu z okazji urodzin
naszej córki Marielle. Nagroda... 100 tys. klejnotów?! Taka zapłata za
zwykłą pomoc? Łatwe pieniądze - Lucy uśmiechnęła się podstępnie.
Podeszła do Miry i wyłożyła kartkę na blat - Mira-san! Biorę tą misję.
-Spójrzmy... - wyjęła jakąś kartkę i skreśliła jedno zadanie. -
dobrze, gotowe.
-Dzięki Mira-san - Heartfilia schowała kartkę do torebki.
-Lucy, idziesz na misję? - usłyszała znajomy głos. Przy barze siedziała
szkarłatnowłosa zajadając ciasto truskawkowe. - pokaż.
-Hai.... - wyjęła zadanie i podała Erzie.
-Hm... pomóc w przygotowaniu bankietu. Podoba mi się. Idę z tobą.
-Hai... - przez chwilę nawet przeszło jej przez myśl, żeby protestować.
Jednak dobrze, że szybko wyrzuciła ten pomysł z głowy.
Lepiej nie zadzierać z Tytanią.
Po chwili obie były w drodze do domu państwa Moriyama.
-Słyszałam o nich - zaczęła Erza, spoglądając na zadanie - to
jedna z najbogatszych rodzin Magnolii. Ich córka Marielle obchodzi
dzisiaj swoje siedemnaste urodziny.
-Rozumiem. Tylko dlaczego poprosili magów o pomoc przy przyjęciu?
Skoro są bogaci to powinni mieć dość duży personel.
-Dowiemy się na miejscu.
------------
Wreszcie doszły do celu. Był to trzy piętrowy budynek. Ściany pomalowane
były na kolor kremowy. Posiadłość posiadała ogromne okna oraz filary,
na których podtrzymywane były balkony. Podeszły do drzwi.
-Chwila! - zatrzymał je mężczyzna, który stał przed wejściem -
nikt prócz panów domu i służby nie ma wstępu.
-Jesteśmy magami z Fairy tail. Proszę oto ogłoszenie. - blondynka wyjęła
z torby kartkę i podała strażnikowi.
-Aha wy w sprawie zgłoszenia! Trzeba było mówić tak od razu!
 -"Przecież powiedziałam to od razu" - pomyślała blondynka. Mężczyzna
wpuścił je do środka. Ich oczom ukazał się korytarz. Jego ściany
były koloru srebrnego, na której wisiały obrazy. Podłoga była 
wyłożona deskami dębowymi a niej rozciągał się czerwony dywan.
W paru miejscach widniały rzeźby a w innych wazony z różnego rodzaju kwiatami.
-Oj! Nady-chan! Przyjdź tu na chwilkę! - mężczyzna zawołał, po chwili
ze schodów zeszła rudowłosa dziewczyna z jednym okiem niebieskim, drugim 
czerwonym w zielonym fartuszku.
 

-Wołałeś mnie Sora-san? - spytała się swoim anielskim głosem.
-Tak. Te panie są z gildii. 
-Rozumiem. Panienka Marielle bardzo się ucieszy na wasz widok. - dziewczyna
uśmiechnęła się szeroko.
-Przepraszam ale czy naszą misją nie jest pomoc w przyjęciu? - spytała się
zaskoczona blondynka.
-Tak to też. Ale panienka prosiła, by przybył  ktoś 
z waszej gildii, by spędzić z nią czas. Ona was uwielbia.
-Rozumiem. - Erza podrapała się po brodzie.
-A więc zapraszam za mną. - Nady skierowała się w stronę schodów. -
Pokój panienki znajduje się na drugim piętrze.
-Ano... jeśli można, mam pytanie. - Lucy zaczęła w drodze po schodach.
-Słucham.
-Dlaczego zatrudniacie magów do pomocy przy przyjęciu? 
-Otóż dla tego, że większość służby wyruszyła do miasta Oak szykować
wesele panienki.
-Żeni się w tak młodym wieku? - Erza się zdziwiła.
-Tak... państwo ma ostatnio problemy finansowe i ślub jest niezbędny. -
powiedziała smutno.
Gdy doszli na drugie piętro ukazał im się korytarz taki sam jak na dole.
-Już jesteśmy - Nady zatrzymała się
przed białymi drzwiami. - panienko Marielle! Przyszli magowie z Fairy Tail.
-Niech wejdą. - usłyszeli głos, był taki melodyjny.
Służka otworzyła drzwi. Ukazał im się duży pokój. Pierwsze co rzucało
się w oczy to ogromne dwuosobowe łoże na końcu pokoju z wielkim
błękitnym baldachimem oraz pościelą tego samego koloru. Za łóżkiem
znajdowało się wielkie okno na całą ścianę zasłonięte białą firanką we
wzory kwiatów oraz złotymi zasłonami przyczepionymi na końcu.
Ściany były koloru kremowego i było na niej przyczepione wiele
szkiców zapewne autorką była sama panienka Marielle. Podłoga
była przysłonięta złotym dywanem. Znajdowało się tam też biurko
wykonane z drewna najprawdopodobniej brzozowego o czym świadczył
jego jasny kolor. Na biurku stały kwiaty a dokładniej orchidee w pięknie
ozdobionym żółtym wazonie. Przy nim siedziała dziewczyna
w niebieskiej długiej sukni z odcieniami białego. Na szyi miała
zawieszony piękny naszyjnik z wielkim niebieskim klejnotem.
 Jej czarne loki były związane niebieską wstążką
 a oczy w odcieniu morza były skupione na
rysunku, który właśnie rysowała. Lucy podeszła niepewnie i przyjrzała
mu się. Dziewczyna rysowała budynek, gildię Fairy Tail. Nagle przerwała czynność.
Odłożyła ołówek i spojrzała na Heartfilię, która stała koło niej.
-Masz talent do rysowania - brązowooka się uśmiechnęła.
-Dziękuję. Czy ty nie jesteś przypadkiem Lucy Heartfilia? - spytała
spoglądając jej w oczy.
-Tak. To ja - wyciągnęła lekko rękę do przodu i pokazała różowy znak
gildii na powierzchni prawej dłoni. - A to jest Erza - wskazała na
szkarłatnowłosą, która przyglądała się rysunkom  na ścianie.
Oczy czarnowłosej zabłysły gwiazdkami.
-Tytania! - zerwała się z krzesła i podeszła do Erzy - jestem pani
największą fanką! - krzyczała entuzjastycznie.
-Miło mi cię poznać Marielle-san - Scarlet przywitała się -
masz na prawdę wielki talent.
-Dziękuję. Ten rysunek podoba mi się najbardziej - wskazała
szkic z podobizną szkarłatnowłosej w zbroi niebiańskiego
koła. - W tej zbroi wygląda pani jak anioł.
-Ja też bardzo lubię tę zbroję.
Godzinę później
 Dziewczyny siedziały na łóżku co chwilę rozmawiając i śmiejąc się.
-Chciałabym należeć do gildii i być magiem - Marielle nagle posmutniała.
Dziewczyny nie wiedziały co powiedzieć, więc w pokoju zapanowała cisza.
-Ale... Muszę się ożenić. Muszę spełnić tą powinność. - z jej oczu
popłynęły łzy - Chociaż to wiem.... to... to, nie chcę się żenić. -
zakryła twarz w dłoniach. Lucy nie zastanawiając się długo,
przysunęła się do blondynki i przytuliła ją.
-Nie płacz... Nie będzie tak źle. Wszystko się jakoś ułoży. - próbowała ją pocieszyć.
-Skąd możesz to wiedzieć? Niby skąd wiesz jak się czuję?
Czy ty wiesz jakie to jest uczucie gdy musisz wyjść za obcego człowieka? -
spytała się podnosząc twarz.
-Masz rację... nie wiem - w pewnym sensie skłamała. Ojciec też
kiedyś chciał ją wydać za mąż. Jednak ona już wiedziała co będzie robić.
Sprzeciwiła mu się i dołączyła do gildii Fairy Tail. - ale... chyba nie
będzie tak źle. To nie koniec świata.
-Nie wiem. Może dla mnie będzie.
-Ale nadal będziesz rysować prawda? To twoja pasja.
Póki będziesz sobą wszystko będzie dobrze, i skąd wiesz?
Może zakochasz się w swoim przyszłym mężu. - dopowiedziała Erza.
Dziewczyna spojrzała na nie. Wytarła łzy i wysiliła się na nikły uśmiech.
-Dziękuję. Jesteście wspaniałe. A właśnie! Nie spytałam się jeszcze jakiej
magii używasz Lucy-san.
-Po pierwsze - podniosła palec wskazujący do góry - Mów do mnie Lucy.
Po drugie - teraz pokazała wskazujący i środkowy - Jestem magiem
gwiezdnej energii. Przywołuję duchy z innego wymiaru przy pomocy kluczy.
-Możesz bardziej wyjaśnić? Jestem bardzo ciekawa. 
Lucy zaczęła tłumaczyć blondynce, że klucze dzielą się na zodiakalne - złote, które
są bardzo rzadkie i jest ich jedynie 13 na całym świecie. Są jeszcze srebrne, które
można kupić w sklepie. Widząc zachwyt w oczach niebieskookiej, tłumaczyła, że
ona ma dokładnie 11 kluczy zodiakalnych i 5 srebrnych.
-Łał - przerwała w pewnym momencie Marielle -A ile umiesz przyzwać gwiezdnych
duchów naraz?
- Dwa.
-To niesamowite! Musisz być jedną z najsilniejszych w gildii!
-Nie... wcale nie jestem. W naszej drużynie jestem najsłabsza.
-Wcale, że nie jesteś! - wtrąciła się Erza, która siedziała przy biurku
i przeglądała rysunki.
-Hai... hai...
-Drużyna? - zaciekawiła się Moriyama.
-Tak. Tworzę drużynę z Erzą, Gray'em, Natsu i Happyim.
-Salamander? - dziewczyna aż wstała z wrażenia - jestem jego wielką fanką!
Opowiedz mi proszę, jaki on jest?
-No więc...
Brązowooka zaczęła opowiadać o Natsu. Mówiła to, że jest ognistym
smoczym zabójcą. Jest "lekko" dziecinny ale jest bardzo silny.
Powiedziała też, że chorobę lokomocyjną. Po namowie dziewczyny,  która
była oczarowana jej drużyną opowiedziała też o Gray'u i Happy'im.
-Łaaaa! Też chciałabym umieć używać magii! -
Nagle usłyszały pukanie do drzwi.
-Wejść - odezwała się niebieskooka. Do pokoju weszła Nady.
-Erza-dono, Lucy-dono. Proszę, by panie poszły za mną. - dziewczyny
wstały z łóżka i udały się do wyjścia.
-Ano... Czy Marielle-chan może pójść z nami - odezwała się magini
gwiezdnej energii.
-Ależ nie. Panienka nie może. - służka szybko zaprzeczyła.
-Nady-san, rodziców nie ma w domu, więc masz obowiązek słuchać
moich rozkazów. A ja chcę teraz pomóc w przygotowaniu przyjęcia. -
rudowłosa chciała się sprzeciwić ale w końcu się zgodziła i
wszystkie cztery zeszły do kuchni.
W pomieszczeniu było zaledwie 5 osób. Wliczając naszą czwórkę to 9.
-No więc niech Erza-dono i Lucy-dono obierają ziemniaki (xD)
a panienka będzie kroić owoce. - rozkazała Nady.
-Hai! - wszystkie krzyknęły jednocześnie i ruszyły do pracy.
Jakiś czas później
-Nie wiedziałam, że gotowanie jest takie męczące. - mówiła Marielle
leżąc plecami na łóżku.
-Dawno nie byłam tam zmęczona - jęczała Lucy.
-Nie ma to jak od czasu do czasu wykonać tak prostą misję. - Erza
wyszła z łazienki w samym ręczniku.
-No to my chyba po woli się zbieramy -powiedziała Heartfilia. -
Erza stanęła na środku pokoju, po czym jej ciało zabłysło
po wypowiedzeniu słowa "Podmiana".  Miała teraz na sobie
swoją codzienną zbroję.

 

-Zaczekajcie! - krzyknęła niebieskooka, gdy dziewczyny już wychodziły -
zapraszam was na bal z okazji moich urodzin.
-Ale... - zaczęła Lucy.
-Żadnych ale! - protestowała dziewczyna - to jest zaproszenie i nie możecie
go nie przyjąć.
-No dobrze... ale nie mam w co się ubrać. - przyznała się Heartfilia.
-A to nie ma najmniejszego problemu. Mam wiele sukni.
-No dobrze.
Po godzinie dziewczyny były gotowe. Marielle była ubrana 
w żółtą krótką sukienkę bez rękawów.


Erza miała na sobie fioletową obcisłą sukienkę 
z czerwonymi kwiatami. Oraz białe rękawiczki.

Michelle pożyczyła Lucy różową długą suknię z wieloma kokardkami w ciemniejszym kolorze.
Włosy spięła w kucyk różową gumką w koraliki.
(Nie umiem opisywać strojów dla tego macie dla pewności obrazki >.< dop. Misia)



-Idziemy? - spytała się niebieskooka przy drzwiach.
-Oczywiście! Chodźmy się zabawić! - krzyknęła Lucy.
Wyszły na korytarz po czym skierowały się na pierwsze piętro.
Na końcu korytarza znajdowały się wielkie brązowe drzwi przy, których
stali strażnicy.
Marielle stanęła przed nimi.
-Idziemy się zabawić! - krzyknęła a służba otworzyła drzwi.
Sala balowa była ogromna. Podłoga wykonana była z kamienia, który
przypominał marmur. Ogromna przestrzeń była zapełniona wieloma ludźmi, którzy
przybyli na przyjęcie. Gdy dziewczyny weszły, wszystkie rozmowy
ucichły i wzrok wszystkich tam obecnych padł na Marielle i resztę.
-Witajcie wszyscy na moim przyjęciu! - zaczęła niebieskooka donośnym tonem, który
był wyraźnie słyszalny w całym pomieszczeniu - Dziękuję, że przyszliście! - wzięła
kieliszek od kelnera po czym wzniosła go do góry - Chcę wznieść toast za
Lucy Heartfilię oraz Erzę Scarlet. Te niesamowite maginie zaszczyciły nas dzisiaj
swoją obecnością.
-Toast! - wszyscy krzyknęli w tym samym momencie.
Jakiś czas później
-Dziękuję, że przyszłyście - Dziewczyny stały przed wyjściem na zewnątrz.
.Marielle uśmiechnęła się i podała Lucy zapłatę.
-A my dziękujemy za wspaniały wieczór - Heartfilia odwzajemniła uśmiech.
-Żegnaj! - Erza krzyczała jeszcze nim zniknęły z pola widzenia czarnowłosej.
-Jeszcze kiedyś cię odwiedzimy! - dopowiedziała Lucy.
-Możecie przyjść kiedy tylko chcecie... - powiedziała cicho do siebie -
tyle, że... mnie już tu nie będzie.
------------------
Gdy dziewczyny wracały do domu, była ok. dwudziesta pierwsza.
-Jestem zmęczona. Idę do dormitorium. Na razie Lucy - Erza pożegnała się i
zniknęła. Magini skierowała się w stronę gildii, bo zapomniała wziąć swojej
ulubionej białej kurtki. Szła drogą przy, której płynęła rzeka. Pogoda
dzisiejszej nocy była świetna. Nie padał śnieg i nie wiał wiatr.
Idealna pogoda, by pójść na spacer.
Nagle w oddali ujrzała różowe włosy. Podeszła bliżej i ujrzała coś, przez co
jej serce zaczęło bić mocniej.
Natsu siedział przy rzece i przytulał Lisannę. Nie wiedziała dlaczego ale
poczuła złość i chęć wparowania tam i powstrzymania ich.
Zawróciła, po czym zaczęła biec. Nie wiedziała czemu ale widok
Natsu przytulającego się do młodszej Strauss był nie do zniesienia.
Może gdyby przyjrzała się uważnie tej dwójce zauważyła, by łzy
spływające po policzkach białowłosej.
------------------
-Cieszę się, że państwo wreszcie wróciło. - powiedziała Nady, która stała
przed wejściem do domu państwa Moriyama.
-Tak... droga była długa, ale to nasz obowiązek przynajmniej raz w roku
tam jeździć. - powiedział Pan Moriyama.
-To już 3 lata - uśmiechnęła się lekko jego żona, po chwili z jej oczu
popłynęły łzy - tęsknię za nią.
-Nie płacz kochanie... - mężczyzna złapał ją za ramiona - Marielle jest teraz w lepszym świecie.
--------------------------------------------------------------------------------------
Jestem totalnie niezadowolona z rozdziału :( Aha i zmieniłam kolor włosów pani
w kapturze na czarny - a dlaczego? Hm... to moja słodka tajemnica :P
Nie zabijajcie mnie za Lisannę proszę! Spokojnie ona nie namiesza tak
bardzo! Mam nadzieję, że zaciekawiłam was zakończeniem
(chociaż jest do bani ;_;). Pewnie rozdział wydaje się wam dziwny ale
spokojnie! Wszystko zostanie wyjaśnione w swoim czasie :)
 Aha i małe wyjaśnienia dla tych, którzy nie wiedzą.
 Matka Lucy nie żyje, a ona pisze do niej listy i nigdy ich nie wysyła.
Żeby nie było komentarzy nie powiem jaki ma jeszcze złoty kluczyk.
Dowiecie się w najbliższych rozdziałach :).
Widzimy się za tydzień kochani :*


sobota, 3 stycznia 2015

5. "To mój dom!"

Obudziła się, gdy promienie słońca wleciały przez okno oświetlając jej twarz.
Otworzyła leniwie oczy. Siadając na łóżku poczuła ukłucie w brzuchu.
Podwinęła lekko bluzkę i zauważyła spory siniak. Spojrzała na sufit próbując
przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia. - "Razem z Natsu wybraliśmy się na misję.
Biliśmy się z gildią Black Knights. Jeden mężczyzna pobił mnie a...." - w tym
momencie jej policzki zaczerwieniły się lekko - "a... Natsu mnie uratował."
Odwróciła głowę w bok i w pierwszej chwili przestraszyła się widząc śpiącego
Salamandra. Siedział na podłodze oparty głową i rękami o jej łóżko.
Dopiero teraz sobie przypomniała, że chłopak zajmował się nią cały czas. -
"Natsu ma naprawdę niesamowitą osobowość, często zachowuje się jak
dziesięciolatek, czasami jednak potrafi był bardzo czuły i troskliwy." -
zaśmiała się lekko. Chociaż widziała już takiego Natsu to i tak trudno
było to sobie wyobrazić. Siedziała tak dłuższą chwilę przyglądając się
jego różowym spiczastym włosom. Nie przeszkadzało jej nawet, jego chrapanie.
Spojrzała na zegar, który wisiał spokojnie nad biurkiem. Była godzina
dziewiąta rano. Jedynie jego tykanie zagłuszało
 ciszę, która dla wielu jest uciążliwa. Oczywiście
dochodziło do tego ciche pochrapywanie Natsu, od czasu do czasu.
Odkryła się i wyszła z łóżka jak najciszej, by nie obudzić smoczego zabójcy.
On też musiał odpocząć po wczorajszym dniu. Bezszelestnie przedostała się
do łazienki. Zanurzyła się w wannie, wypełnionej po brzegi ciepłą wodą.
Kąpiel była teraz idealnym pomysłem. Gdy po mniej więcej pół godzinie
wyszła, czuła się o wiele lepiej.
-Tak... kąpiel jest jednak najlepsza - powiedziała przeciągając się. Nagle
skrzywiła się pod wpływem bólu. - ał... ale ten siniak tak szybko nie zejdzie.
Ubrała się szybko i wróciła do salonu. Natsu nadal spał. Podeszła
do niego i ucałowała jego czuprynę.
-Muszę ci się jakoś odwdzięczyć za ratunek - szepnęła.
Poszła w stronę kuchni i otworzyła szafkę - a to jest najlepszy sposób.
Wyjęła wszystkie potrzebne składniki. Po ciężkich zmaganiach na stole
pojawiło się 20 kulek ryżowych (tak to się zwie? o.O dop. Misia).
Podeszła do chłopaka i lekko nim potrząsnęła. Dalej nic. Spał jak zabity.
-Natsu! Obudź się. - powiedziała mu do ucha dość głośnym tonem.
Chłopak leniwie podniósł głowę do góry. Gdy nie zauważył blondynki na
łóżku bardzo się zdziwił.
-Lucy! - krzyknął niespodziewanie, szybko odwracając się. Na nieszczęście
dziewczyny, zamachnął się i tym momencie leżała
na ziemi masując obolałą głowę.
-Natsu, uważaj trochę - dziewczyna spojrzała na chłopaka, który nie był
już zdziwiony, tylko rozgniewany - co jest?
-Czemu nie leżysz w łóżku? Powinnaś odpoczywać.
-Nie będę przecież cały dzień leżeć w łóżku! - zirytowała się -
czuję się już o wiele lepiej.
-Będziesz odpoczywać i koniec! - Dragneel wstał i wziął ją na
ramiona po czym posadził na łóżku.
-Eh... dobrze. Ale wiesz, nie musisz tu ze mną siedzieć - powiedziała, gdy
spostrzegła, że chłopak siada koło łóżka.
-Jeśli nie będę cię pilnować to nie będziesz odpoczywać -oznajmił
stanowczo.
-Niech ci będzie... - wypuściła powietrze z ust - Natsu, zrobiłam
dla ciebie kulki ryżo... - nie dokończyła bo chłopak jak błyskawica
dotarł do stołu i równie szybko zjadł posiłek przygotowany przez blondynkę.
-Ale z ciebie żarłok. - szepnęła.
Natsu wstał i wziął talerz. Podszedł do Lucy i położył go na łóżku.
Ku jej zdziwieniu na talerzu zostały jeszcze trzy kulki ryżowe.
-No co? - spytał się, widząc zdziwienie dziewczyny - ty też musisz jeść.
-"Od kiedy ty, myślisz? dzielisz się z kimś jedzeniem?" - pomyślała
zdziwiona. Uśmiechnęła się jednak i wzięła kulkę ryżową.
Czuła się niezręcznie widząc Salamandra, uważnie się jej przyglądającemu.
Nie odezwała się jednak. Gdy skończyła, wstała i chciała zanieść talerz
ale różowowłosy przechwycił go i poszedł do kuchni.
Gdy wrócił, Lucy siedziała ze skrzyżowanymi rękami.
-No wiesz! Daj mi chociaż chodzić po domu! - oburzyła się.
-Nie - uśmiechnął się szeroko i położył się koło niej.
-A kto ci pozwolił leżeć na moim łóżku?!
-Ja. Skoro się tobą zajmuję to daj mi chociaż sobie poleżeć. Tu jest
tak wygodnie... - wymamrotał.
-Nie prosiłam cię o to. - odwróciła głowę strzelając focha.
Jako odpowiedź usłyszała chrapanie Salamandra.
Uśmiechnęła się, widząc jak śpi sobie beztrosko. Niepewnie odgarnęła
różowy kosmyk, który zasłonił jego twarz.
-Oj... i co ja z tobą mam? - szepnęła. Zmęczenie dało się jej we znaki
i po chwili i ona zanurzyła się w objęcia Morfeusza.

Gdy się obudziła była godzina piętnasta i ku jej zdziwieniu (znowu? O.o)
Natsu nie było koło niej. Uspokoiła się gdy usłyszała hałas w łazience.
Dziwne... aż tak bardzo chciała, by był przy niej?
Usiadła na łóżku oplatając ręce wokół nóg i spoglądała na drzwi.
Po kilku minutach wyszedł z nich Natsu w samych bokserkach i
z ręcznikiem na głowie.
- O! Już nie śpisz. Nie gniewasz się? Wziąłem sobie kąpiel. -  pokręciła
głową twierdząco.
-Natsu...
-Co? - chłopak podszedł do niej. Widziała teraz z bliska jego umięśnione ciało.
Jej policzki zaczerwieniły się lekko.
Przez chwilę nawet chciała je dotknąć. Potrząsnęła szybko głową,
wyrzucając te myśli. Wzięła głęboki oddech i wypuściła powietrze.
-Pozwolisz mi wyjść dzisiaj z domu? Proszę! Zanudzę się tu na śmierć -
jęczała bujając się na łóżku.
-Nie - skrzyżował ręce.
-Natsu! Nie jesteś moją matką, żeby mi zabraniać! W tej chwili wychodzę. -
wstała i poszła w stronę drzwi. Po chwili poczuła ręce Salamadra,
oplatające się na jej biodrach.
-Po pierwsze: Na serio chciałaś wyjść na dwór w piżamie?
Po drugie: Martwię się o ciebie, dlatego tak się zachowuję,
Po trzecie: Możesz wyjść ale pod warunkiem, że pójdę z tobą. -
Natsu uśmiechnął się szeroko i przyciągnął do siebie blondynkę,
przytulając ją.
-Niech ci będzie - westchnęła i szybko uciekła do łazienki, by
ukryć rumieńce.
---------
-To gdzie idziemy? - spytała się, wychodząc z łazienki. Ubrała się w
dżinsy 3/4, białą bokserkę i na to brązowe bolerko wykonane z skóry.
Podeszła do szafki, która stała przed drzwiami. Wyjęła z niej
niebieskie trampki i założyła je.
-Zobaczysz - chłopak uśmiechnął się szeroko. Złapał ją za rękę i
wyprowadził z domu.
-Natsu gdzie idziemy? - spojrzała na chłopaka, który miał
iskierki w oczach.
-Zaraz będziemy na miejscu - oznajmił entuzjastycznie,
Nagle poczuła ból w ramieniu, dopiero po chwili zrozumiała, że
na kogoś wpadła. Przeprosiła szybko. Tym, kogo potrąciła była
kobieta prawdopodobnie w jej wieku. Miała na sobie długi płaszcz
koloru wiśniowego. Jedynie kilka czarnych kosmyków
wyłaniało się spod kaptura. Dziewczyna nic nie odpowiedziała,
tylko odwróciła się i odeszła.
-To było dziwne.
-Ta... Dobra, nie ma co się przejmować, chodź! - chłopak złapał
ją za nadgarstek.
Gdy doszli do celu, ukazał im się (ku zdziwieniu Lucy) park rozrywki.
-Co jesteś tak zdziwiona? - spytał się widząc jej zszokowany wyraz twarzy.
-Wszystkiego się spodziewałam:  że pójdziemy na ryby, jakieś zapasy, ale
nie wesołe miasteczko.
-O! Zapasy brzmią extra! Jak chcesz to możemy...
-Nie! - szybko mu przerwała i popchnęła go w stronę bramy.
------------
-Wiesz... Po co na boga szedłeś na rollercoaster? - spytała się
spoglądając na ledwo żywego salamandra, który wlókł się
 po chodniku.
-Musiałem... wypróbować... nową atrakcję... - wybełkotał -
tam było naprawdę szybko. - nagle cały pozieleniał.
-Czemu zbiera ci się na wymioty od samego pomyślenia o tym?!
Eh... na prawdę jesteś głupi.
-Ehhmmm.... - Spojrzała na niego i zauważyła, że
leży na ulicy.
-Boże... pomóż mi. - wyjąkała. Podeszła do smoczego zabójcy i
przełożyła sobie jego ramię przez głowę - aleś ty ciężki.
Po kilku minutach byli już przed jej domem.
-Nie mam sił ciągnąć cię do twojego domu - powiedziała smutno -
chyba będziesz musiał przenocować u mnie.
Wchodząc do mieszkania, nie zauważyła nawet dziewczyny, która opierała
się o sąsiedni budynek. Tej samej dziewczyny, którą potrąciła.
Gdy otworzyła drzwi zobaczyła Erzę, która popijała herbatę przy stoliku
i Gray'a, który siedział przy biurku i czytał jej opowiadanie.
-To mój dom! - krzyknęła i zrzuciła z siebie Natsu. Podeszła do
maga lodu i wyrwała mu kartki - oddawaj!
-Ej! Chcę wiedzieć co będzie dalej!
-Nie ma mowy! Moją pierwszą czytelniczką będzie Levy-chan! -
nagle Erza wyciągnęła rękę z otwartą dłonią.
-Niby po co ci ta ręka?! - krzyknęła.
-Co się z nim stało? - spytał się Gray, podchodząc do ledwo
żyjącego Salamandra.
-Nawet nie wspominaj. Ten kretyn poszedł na rollercoaster.
-Zapomniał, że ma chorobę lokomocyjną? Co za idiota!
-To samo mu powiedziałam. Gray mam do ciebie prośbę.
-Jaką?
-Zaniesiesz Natsu do jego domu? Proszę, mi było ciężko go przywlec
tutaj, do tego z bólem brzucha.
-Nie powinnaś w ogóle wychodzić w takim stanie. - wymamrotał, wychodząc razem
z Dragneel'em z domu.
-Aż dziw, że tak szybko się zgodził - zdziwiła się - Natsu chyba pierwszy raz
wyszedł drzwiami. No dobra... drugi raz - przypomniała sobie po chwili, że
przecież nie weszła z nim przez okno.
-To ja też się zbieram. Na razie Lucy - pożegnała się i wyszła.
Lucy została sama w domu.
-Nagle zrobiło się jakoś cicho. - wymamrotała. - Już wiem!
Wyjęła srebrny klucz i podniosła go do góry a drugą ręką
dotknęła serca - Otwórz się bramo małego pieska! Nicola!
Przed nią pojawił się piesek, który bardziej wygląda jak bałwan z
nieproporcjonalnie dużą głową i wielkim spiczastym nosem.
-Choć Plue idziemy wziąć kąpiel! - złapała gwiezdnego
ducha i zniknęła w łazience.

-------------------------------------------------------
Tak to koniec ^^ Tak wiem dość krótki. Tak wiem dość nudny.
Tak wiem nic się nie działo. Czekam na chejty :3
Zakończyliśmy pierwszą sagę takim dupnym rozdziałem. Komenesai!








Szablon wykonała Domi L