czwartek, 11 czerwca 2015

Era Smoków

-NATSU!!! - krzyk wydobywający się z jej ust, rozniósł się po całej okolicy, obwieszczając
zagładę prawdopodobnie ostatniego zabójcy smoków I generacji. Tak dobrze znany jej
różowo-włosy chłopak. Zawsze z uśmiechem na twarzy. Czasami wkurzający, dziecinny.
Co najważniejsze włamywacz. Dbający o przyjaciół. Pełny entuzjazmu i gotowy do walki
na śmierć i życie, by uchronić ludzi, którzy byli tak bardzo ważni dla niego. Mężczyzna, którego
podziwiała i dążyła, by stać się tak silna jak on, w jednej chwili zniknął w paszczy smoka,
zostawiając ją samą na polu bitwy. To stało się tak szybko, albo dla niej ten czas biegł
w niewyobrażalnie szybkim tempie. Wszystko wyglądało w tamtej chwili jak sen.
Ogromne potwory, szybujące po niebie pokrytym czerwienią; zapowiadającą zagładę,
niszczące wszystko w zasięgu wzroku. Ogromne strumienie magii, wydobywające się z
ich paszcz padające prosto na ziemię, którą doszczętnie niszczyły. Krzyki ludzi, ogień,
dym, zagłada, śmierć. Wszystko nastąpiło tak szybko. Wszystko prowadziło do
nieuchronnego końca ludzkości. Blondynka - znana jako Lucy
Heartfilia magini Fairy Tail, biorąca udział w wielkich Igrzyskach Magicznych, które
dopiero kilka godzin temu miały swój koniec. Podczas ich trwania, magiczna energia była
pobierana z ataków magów walczących na arenie i doprowadzana do ogromnych wrót
zwanych Eclipse co oznacza "Zaćmienie". Dowiedziała się o tym, gdy została zabrana przez
straż do pałacu i wrzucona do lochu, a jej klucze zostały skonfiskowane, by ten ogromny
portal zasilić. Tak właśnie. Ogromny portal stworzony, by cofnąć się w czasie o 400 lat
i zniszczyć czarnego maga - Zerefa. Krótko po wydostaniu się z pałacu z północy
nadleciała horda smoków, które niszczyły wszystko na swojej drodze. Magowie... byli
bezradni. Umierali jedni po drugich, wybijani jak kaczki.
Dziewczyna opadła na ziemię, a z jej oczu pełnych przerażenia i bezsilności, spłynęły łzy.
W tamtej chwili straciła nadzieję. Marzyła jedynie, by ten koszmar jak najszybciej się
skończył. Bez żadnej chęci do życia, patrzyła pustym wzrokiem jak smok zionie w jej
stronę żywym ogniem. Zamknęła oczy, gotowa na śmierć.
  Gdy nic nie poczuła, uchyliła lekko powieki. Pierwsze co ujrzała to męski tors, zakryty
pod eleganckim garniturem. Dopiero po chwili zauważyła tak dobrze znane jej
charakterystyczne rude włosy, oraz okulary na nosie.
-Loki - szepnęła cicho, spoglądając na swojego przyjaciela, który najwyraźniej uratował ją
przed niechybną śmiercią. Jednak czy w tym był jakiś sens? Po co próbować przeżyć w
obliczu zagłady? - Loki... Natsu... on.
-Nic nie mów - uciął szybko jej wypowiedź, poprawiając ją w swoich ramionach i czym
prędzej biegł przed siebie. To był doprawdy przerażający widok. Ziemia stawała się
czerwona, gdzieniegdzie tworzyły się rzeki lawy, świat niszczał pod potęgą smoków.
Co najważniejsze... gwiezdny duch nie mógł uwierzyć, jak Salamander mógł polec.
To było irracjonalne. Bo chyba do cholery, zabójca smoków powinien być w stanie
zabić choć jednego smoka?! Ale teraz... nic nie było już pewne.
Lew przeskoczył przez filar, który leżał na ziemi. Prawdopodobnie kiedyś był częścią
domu, po którym zostały tylko gruzy. Usiadł, przylegając do niego plecami i jak
najmocniej wtulił w siebie w blondynkę.
-Lucy... - szepnął cicho, kołysząc ją w ramionach, jednocześnie nasłuchując co dzieje
się wokół nich - nie możesz się poddać rozumiesz? Musisz przeżyć za wszelką cenę.
-Ale... to nie ma sensu. To już koniec... ludzkość przestanie istnieć. Nie ma sensu
próbować stawiać opór. Smoki wybiją wszystkich... - mamrotała pod nosem, nie
zastanawiając się najwyraźniej nad sensem wypowiedzianych słów. Krótko mówiąc -
załamała się. Chłopak widział w jej oczach obłęd. Westchnął i ujął jej policzki, po
czym podniósł lekko, każąc się na siebie patrzeć.
-Nie możesz się poddać! - rzekł tonem, nieznoszącym sprzeciwu. Dziewczyna patrzyła
na jego postawę z lekkim podziwem. Nie rozumiała jak był wstanie zachować
zimną krew w obecnej sytuacji - Natsu się poświęcił, by cię uratować! Jego śmierć
nie może pójść na marne! - mimo, że próbował być silny, jego głos drżał. Heartfilia
spuściła głowę i mocno wtuliła się w tors gwiezdnego ducha. A jednak i on się boi...-
pomyślała, napawając się krótką chwilą spokoju, która jednak nie mogła trwać wiecznie.
Chłopak gwałtownie podniósł głowę do góry i nim się obejrzała, chwycił ją za rękę i
zaczął biec przed siebie.
-Co ty... - nie zdążyła dokończyć, gdyż ogromny smok zionął ogniem w stronę ich
dotychczasowego schronu. Ogromna siła rażenia tego ataku sprawiła, że odlecieli
kilka metrów. Podczas lotu Loki chwycił mocniej Lucy i obrócił ich tak, że to on
wylądował na ziemi, przy czym zamortyzował jej upadek.
-Nic ci nie jest? - spytał Loki. Spojrzał na dziewczynę, która leżała na nim. Odetchnął
z ulgą, gdy nie dostrzegł poważniejszych ran na jej ciele.
-Musimy iść - rozkazał, podnosząc się. Chwycił dziewczynę pod ramię i pomógł wstać.
-Gdzie idziemy?
-Jak najdalej stąd - odpowiedział, nie odwracając się w jej stronę. Dziewczyna
zamilkła i wyrównała z nich hut. Loki był jakiś taki dziwny... taki inny. Nigdy nie
widziała, by zachowywał się w podobny sposób. Był taki... poważny, władczy.
 Nie dawał jej dojść do słowa. Sam od początku zdecydował, że muszą uciekać.
Jednak ona wcale tego nie chciała. Ciągle myślała o swych przyjaciołach.
Ktoś na pewno jeszcze żyje i potrzebuje pomocy! To nie możliwe, by
wszyscy umarli... Blondynka nagle stanęła w  miejscu a po jej
policzku spłynęła pojedyncza łza, gdy w jej głowie ukazała się postać uśmiechniętego Dragneela.
-Lucy... - powiedział z czułością Loki odwracając się w jej stronę. Ona jednak szybko
wytarła dłonią spływającą łzę.
-Nic mi nie jest - szepnęła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech... tak bardzo sztuczny.
Aż dziw, że w obecnej sytuacji próbowała ukryć swoje załamanie - po prostu...  nadal
nie mogę uwierzyć, że to się na prawdę dzieje. To jakieś szaleństwo.
-Właśnie dlatego musimy jak najszybciej skąd uciec - rzekł. Znowu... jego głos był
bezuczuciowy i władczy. Niemalże przerażający. Dlaczego właśnie w takim momencie
Lucy jest świadkiem jego strony, której nigdy nie widziała na oczy? Jedyne co jej
zostało to się przyporządkować. Kiwnęła głową i ruszyła przed siebie.
Po kilkuminutowym marszu i uciekaniu przed smokami  dziewczyna musiała
odpocząć. Podeszła do ściany, która jakimś cudem uchowała się
po ataku smoka. Jednak nie została bez szwanku. Usiadła i oparła się o nią plecami.
-Daj mi sekundkę - sapnęła, robiąc większe oddechy.
-Dobrze... tylko się pośpiesz - rudo-włosy stanął tyłem do niej i zaczął uważnie
obserwować teren. Było tu strasznie niebezpiecznie i uważał, że trzeba uciec
jak najszybciej, jednak rozumiał, że Lucy jest w kiepskim stanie fizycznym
jak i psychicznym i musi mieć chwilę odpoczynku - tu naprawdę nie jest bezpiecznie.
Ściana nas nie uchroni przed wzrokiem smoka.
-Wiem przecież! - odrzekła, odwracając głowę w bok. Przymknęła na chwilę oczy.
Gdy je otworzyła poczuła, że się przemieszcza. Uniosła głowę i ujrzała twarz Lokiego.
-Co się stało? - zapytała cicho, zwracając jego uwagę. Spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko.
-Zasnęłaś. Pomyślałem, że ta krótka chwila drzemki Ci się przyda.
-Ale tu jest niebezpiecznie! Nie powinieneś pozwalać mi zasnąć! - krzyknęła, próbując
się wyrwać z jego uścisku. Chłopak jednak jej na to nie pozwolił, ponadto zakrył jej
usta ręką.
-Jak na razie nie widzę wokół żadnych smoków, jednak jeśli się nie uciszysz to zaraz
tu przylecą - wytłumaczył spokojnie, zwracając na siebie całą uwagę dziewczyny.
-Dobrze... ale możesz mnie puścić? - poprosiła cicho, schylając głowę.
-L-lepiej nie. Odpocznij jeszcze chwilę.
-Nie... już mi lepiej. Chcę iść sama - odpowiedziała.
-Dobrze... - westchnął cicho i delikatnie odstawił ją na ziemię. Chwycił jej rękę - chodźmy.
-Ok... ale... - nagle jej klucze spadły na ziemię. Blondynka odwróciła i schyliła się, by je chwycić.
Gdy spojrzała przed siebie, w jej oczach pojawiły się łzy, a ciało zaczęło się niekontrolowanie trząść.
-Nie chciałem żebyś to zobaczyła - Loki przygryzł dolną wargę i odwrócił się w jej stronę.
Niedaleko ich leżały ciała osób - osób, które bardzo dobrze znali. Magini chwiejnie
wstała i podeszła do najbliższego trupa.
-Mira...san... - szepnęła, spoglądając na swoją przyjaciółkę. Jej białe włosy były pobrudzone
krwią, z buzi wylatywała stróżka tej samej substancji. Ubrania były poniszczone. Ciało w
opłakanym stanie. Jej oczy były otwarte, a twarz przedstawiała przerażenie. Blondynka
przełknęła głośno ślinę i trzęsącą się ręką, zamknęła oczy dziewczyny.
Podniosła się i spojrzała przed siebie - Nawet Bisca i... - spojrzała ze smutkiem na
małą czarnowłosą dziewczynkę, która leżała obok swojej mamy. Martwa. - Asuka-chan...
Spoglądając na tę krwawą scenerię, krok po kroku Lucy odchodziła od swych przyjaciół.
Straciła nadzieję, że ktokolwiek przeżył. Nie chciała nikogo szukać i znów zobaczyć jak
najdroższe jej osoby leżą martwe na polu bitwy, zabite przez te latające potwory.
Wiedziała, że zachowywała się jak największy tchórz, jednak... bała się śmierci.
Cholernie się bała. Chyba jak jeszcze nigdy w życiu. Odwróciła się i zaczęła biec
przed siebie. Co chwilę przymykała oczy, gdyż łzy wypływające strumieniami, pogarszały
jej widoczność. Nie słuchała krzyków zdezorientowanego gwiezdnego ducha, który
zdziwił się jej nagłą ucieczką. Nie myśląc długo, zaczął ją gonić. Gdy wreszcie znalazł
się blisko niej, chwycił jej rękę. Zdziwiona dziewczyna zatrzymała się nagle i powoli
odwróciła w jego stronę.
-Loki... - szepnęła cicho, spoglądając na niego z widocznym przerażeniem w oczach.
Jednak teraz było inaczej... blondynka straciła ostatnią krztę nadziei, która trzymała ją
przy zdrowych zmysłach. Chłopak nic nie mówiąc, zaczął prowadzić ją do przodu.
Zdziwiona na początku, po chwili posłusznie szła za nim, wlepiając swe oczy w swoje
kiedyś piękne i lśniące, teraz poniszczone buty.
Nagle poczuła silny podmuch powietrza, który niemal ją wywrócił. Gdy spojrzała w górę,
dostrzegła ogromnego smoka. Setki czerwonych łusek chroniło jego ciało, czarne jak
smoła pazury drapały w ziemi dziury, a zielone oczy spoglądały na nich z rozbawieniem.
Otworzył swoją paszczę, ukazując swoje białe kły, które coraz bardziej doprowadzały
jego ofiary do szaleństwa.
-Biegnij! - krzyknął w jej stronę rudowłosy. Zdezorientowana dziewczyna, mimo
rozkazu nadal stała w miejscu - mówię, że masz uciekać! Zajmę się nim! -
Heartfilia wyrwała się z jakby transu.
Powoli kiwnęła głową i szepcząc ciche: dziękuję, zaczęła
uciekać najszybciej jak mogła. Kątem oka, zobaczyła jak smok
zionie ogniem w stronę jej przyjaciela, a ten po chwili zniknął. Próbowała o tym nie
myśleć i jeszcze przyśpieszyć, jednak nogi powoli odmawiały posłuszeństwa,
a w płucach brakło tlenu. Do tego słyszała jak potwór szedł w jej kierunku
i był coraz bliżej.  Nie ma już ratunku - pomyślała - zaraz tu zginę.
Nagle w jej oczach mignęły różowe włosy. Odrobina nadziei
znikła, gdy zdała sobie sprawę, że to kolejny gwiezdny duch.
-Virgo! - krzyknęła dziewczyna spoglądając na nią ze zdziwieniem. Była to wysoka
dziewczyna z krótkimi włosami, na których przewiązana była biało-czarna opaska.
Miała nieco za krótki strój pokojówki. Znakiem szczególnym były dwa łańcuchy
przyczepione do jej nadgarstków - jakim cudem sama się tutaj dostałaś?
-To jest teraz nieważne księżniczko. Musisz jak najszybciej uciekać - Panna - bo taki
znak zodiaku reprezentowała - cofnęła się kilka kroków i dała nura do ziemi, wywiercając
w niej dziurę - proszę za mną! - jej głos odbił się echem i trafił do uszów blondynki.
Ta tylko spojrzała jeszcze raz na potwora, który był kilkanaście metrów od niej i wskoczyła.
Chwilę po tym, w miejscu gdzie była ujrzała ogromny promień ognia.
-Księżniczko! - krzyk przyjaciółki pozwolił jej oprzytomnieć. Obróciła się i zaczęła
przeciskać się wąskim przejściem. Mimo, że to było dobre kilka metrów pod
powierzchnią, ziemia była ciepła, niekiedy nawet parzyła.
-Itte - Lucy jęknęła, gdy przejechała gołym ramieniem po nagrzanym piasku. Zacisnęła
usta w wąską linię i czołgała się dalej, nie myśląc nawet o brudzie, który coraz bardziej
pokrywał jej poranione ciało. Nasłuchiwała odgłosów zewnątrz. Nie było słychać nic
prócz ryków smoków. Żadnego wołania o pomoc, walki o życie w pobliżu. Nie wyczuwała
nigdzie magii człowieka, co utwierdzało ją w przekonaniu, że to jest prawdziwy koniec.
-Proszę się pośpieszyć księżniczko! - po raz drugi usłyszała głos gwiezdnego ducha.
Z zniesmaczonym wyrazem twarzy, przyśpieszyła czołganie się po rozżarzonej ziemi.

-To już tutaj - nie mogła uwierzyć, gdy zobaczyła rękę różowo-włosej, która miała pomóc
jej wyjść wreszcie na zewnątrz. Nie wiedziała jak długo przebywała pod ziemią, jednak
poparzenia na ciele oraz ślady błota na ubraniach wskazywały, że trochę tam była.
Gdy już miała złapać dłoń przyjaciółki, zastygła w bezruchu, przypominając sobie o
sytuacji na powierzchni. Bała się znowu tam wrócić. Widzieć zniszczone miasto i
ciała niewinnych ludzi. Pokręciła głową, wyrzucając z siebie te myśli. Przecież nie mogła
zostać tutaj na zawsze! Musiała żyć. Przeżyć dla swoich przyjaciół! Chwyciła rękę
Virgo i wydostała się na ziemię. Wiatr momentalnie naparł na jej twarz, rozwiewając jej
włosy, przy okazji pozwalając jej odetchnąć świeżym powietrzem. Chcąc, nie chcąc.
Być może z ciekawości. Spojrzała w stronę Crocus - lub tego co po nim zostało.
Ona sama znajdowała się na niewielkim pagórku, oddalonym od miasta o około kilometr.
Po kiedyś przepięknej stolicy, wypełnionej gwarem ludzi, śmiechem dzieci i wonią kwiatów,
zostały tylko szczątki budynków oraz dym unoszący się prosto do nieba pokrytego
czerwonymi chmurami.
-Jedno jest pewne - pomyślała Heartfilia - za wszelką cenę muszę przetrwać.  

Tamtego pamiętnego dnia, nazwanego później "Festynem króla smoków",
miasto Crocus jak i większość miast we Fiore przestało istnieć.
Magowie próbujący stawiać opór zostali wybici, przez co ilość gildii malała
z każdą chwilą. Nikt już nie pamiętał o gildii Fairy Tail, która została unicestwiona,
próbując bronić świat przed tymi potworami. Niewielka ilość ludzi, która przeżyła
te wydarzenie, była zmuszona żyć w ciągłym strachu o własne życie. Chowając się
gdzie popadnie. Kradnąc i zabijając. Wszystko to, by przeżyć.

4 lata później... rok 796. Kraina Alvarez, za wielkim morzem.

Dziewczyna o długich blond włosach, związanych w wysoką kitkę i brązowych
dużych oczach, wdrapała się na największe wzniesienie w okolicy. Ubrana była w
czarną bokserkę, która okrywała jej opalone i wyćwiczone ciało. Długie wojskowie
spodnie sięgając aż do stóp, które ukryte były pod czarnymi buciorami. Na plecach
znajdował się mały bordowy plecak, w którym znajdowały się najbardziej przydatne
przedmioty. Na prawej ręce ubrana była skórzana rękawiczka bez palców.
 Przy biodrach natomiast dwie niebieskie kule były przywiązane do brązowego
paska. Tworzyły one niewidzialną powłokę, która otaczała blondynkę. Jednym, płynnym
ruchem ręki, wcisnęła czerwony przycisk znajdujący się na pasku, a dziwna bańka
zniknęła. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i położyła dłonie na biodrach.
-Negatte - powiedziała pełna entuzjazmu - wreszcie tu dotarłam! 


CDN?

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Kom I

      TO BYŁO, KURWA, ŚLICZNE!
      MARTWY NATSU,
      MARTWA MIRA,
      MARTWA ASUKA!
      YATTTA!!!!
      Misia, no, gratulacje! To było śliczne. :D Było kilka błędów, no ale to na razie nie ważne. PIĘKNE!
      Gajeel: Śmiem wątpić. Umarłem, ja, Gajeel Redfox, umarłem! Q.Q
      I co!? To było piękne! :DDD

      Lucy: A ja się śmieję.
      Ja też. xD To supi! ;DDD

      Misia, babo, uwielbiam Cię, to było super! LOKI <3 VIRGO <3 MOJE KOFFANIA.
      I Jaka zajebista Lucy! :DDD TO było cudowne!
      Chwalę,
      chwalić będę,
      i przestać chwalić nie zamierzam! :D

      Nawet ona...
      Erza Titania Scarlet... umarła.... KOCHAM CIĘ! TO BOSKIE! TA SZMATA (przynajniej dla mnie :D) UMARŁA! FUCK YEAH!

      Amiś ma super podekscytowanie, jestem bitch, bo się śmieje z powodu śmierci FT B|

      Miiiisiiaaa, co ja mam jeszcze powiedzieć? POSTARAŁAŚ SIĘ NA 6+, NIE, NA 7! XDDD TAK, IDEALNIE NA 7 XDDD

      Levy: Kończ...
      Gajeel: Bitch, please...
      Lucy: B| Jestem lepsza.

      Natsu: Q.Q
      Lisanna: U.U Ja się nie dziwię, że umarłam, i tak byłam tą dobrą B|
      Mira: Zajawka na śmierci! B|

      CDN?! NIE! MUSI BYĆ CIĄG DALSZY! SUPER, ZAJEBISTY~!

      Zajebiście zajebisty, ale że zajebisty. Nie, to jest jeszcze bardziej zajebiste!

      Ciąg dalszy za chwile~!

      Usuń
  2. OMFG!
    ŁAN SZAT NAPRAWDĘ PINKNY Q.Q
    jestem dziwna
    mimo wszystko się śmiałam (może dlatego, że przypominało to mnie na w-f xd)
    ALE PRZECIEŻ NIE MOŻNA SIĘ ŚMIAĆ!
    Really
    normalnie zabrakło mi słów, taki piękny on był Q.Q
    i co to ma znaczyć "C.D.N?"
    MA BYĆ TEN C.D!
    No nic!
    Bardzo mi się podobało
    wysyłam kubły weny oraz pozdrawiam!
    ~Bye

    P.S Drażniły mnie tylko te słowa po japońsku ;)
    Nie wszyscy znają dobrze japoński ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało ^_^ serio chyba pierwszy raz serio jestem zadowolona ze swojej pracy. Co do ciągu dalszego... nie wypowiem się na razie na ten temat :P
      Japoński... hm... pojawiło się tylko "itte" a chyba łatwo się domyślić co to oznacza. "Negatte" To nazwa miejsca, do którego dotarła. W wolnym tłumaczeniu oznacza "nadzieja" ^-^
      Dziękuję za kubeł weny! :D Wreszcie się najem XD

      Usuń
  3. Ojeju!! No po prostu to kocham!
    Nadal nie mogę uwierzyć jak pięknie wyszły Ci opisy, ale ogólnie też całokształt^^
    Większość Fairy Tail umarła... A może jednak wszyscy? T^T smuteczek, ale i tak to było zajebiaszcze! XD
    Życzę dużo weny i czekam na kolejne takie cuda! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, że ja także w to nie mogę uwierzyć xD wena potrafi działać cuda :D
      No niewiem czy ktoś przeżył. Lucy przynajmniej nie natknęła się na nikogo żywego ale kto wie ;)
      Kiedy wena powrócin razem spróbujemy napisać równie dobre one-shoty i rozdziały ^_^
      Dziękuję za wenę Purple-chan! :*

      Usuń
  4. Proszę bardzo... Obiecalam, ze przeczytam? Obiecalam i właśnie to ztobilam. Wiedz, ze jak cos postanowień to nie odpuszczam łatwo, a postanowilam czytać każdy twój rozdzial czy tez one-shot.. Zawsze i wszędzie... A wiesz dlaczego? Bo cie kocham... Proste i tyle... Nie wiem jak ty, ale jestem pewna jednej rzeczy... Zeten one-shot jest zajebisty i zajebistym będzie aż po grób... Nie ważne, ze wymordowalas cale Fairy Tail.. Ważne jest to, ze ta "opowieść" została napisana przez ciebie... Mówiąc ,,ciebie" mam na myśli koja ulubiona pisarkę... Ale calusy i uścisku!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 cieszę się, że Ci się podobało żono :**
      Ojojoj ale mi komplementy prawisz ;)
      Też cię koffam i dziękuję za wenę :D

      Usuń
  5. One Shot genialny :D
    Wszyscy zginęli oprócz Lucy :3 Ale szkoda mi było małej Asuki ;-;
    Biedna Lu, widziała śmierć Natsu i do tego widziała ciała swoich przyjaciół.
    Mam nadzieję, że będzie kolejna część, bo po końcówce możne się tego domyślić, chyba, że to jest otwarte zakończenie...
    Przesyłam dużo weny i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buhahaha wiem jestem zUa :D
      Mi też było żal Asuki, ale nie mogłam inaczej :/
      Taak biedna Lu xD ale ona jest silna i w końcu się pozbiera ;)
      Hm... może będzie dalszy ciąg! Zobaczymy :D
      Dziękuję za wenę :***

      Usuń
  6. OMG
    To było naprawdę śliczne.
    Masz dużą pochwałe ode mnie.
    Wszystko pięknie opisane byłam pod dużym wrażeniem, zarówno pomysłu jak i wcielenia go w życie.
    Gdy czytałam to poprostu rozpływałam się w świetnie złączonych słowach.
    Mam nadzieje że ciąg dalszy nastąpi.
    Gorąco pozdrawiam, ślę wenę i buziaczki.
    Bye :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podobało ^_^. Jednak wena działa cuda xD
      Czy nastąpi ciąg dalszy? Zobaczymy :D
      Dziękuję za weny i buziaczki :**

      Usuń
  7. Podobało mi się! W niektórych momentach chciało mi się płakać... :(
    No, ale cóż... :) Bardzo fajny one-shot! Oryginalny pomysł xD A przynajmniej ja nigdy nie czytałam podobnego nigdzie indziej!
    Pozdrawiam i ślę wenę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się wydobyć z Ciebie takie uczucia. Dziękuję za wenę kochana! Napewno wykorzystam! :**

      Usuń
  8. Naprawdę mi się podobało i to złośliwe "CND ?".
    Naprawdę bardzo fajny one-shocik z oryginalnym pomysłem, dobrze napisaną całością ;)
    Pozdrawiam
    Ola Ri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jeśli nawet Oli-san się podobał ten one-shot to serio powinnam być zadowolona ze swojej pracy xD
      Dziękuję za komentarz :D

      Usuń
    2. Oczywiście, że możesz być, choć pod rozdziałem 15 dokładnie ci wyjaśniłam ;)
      I tak dodatkowo piszę jeden błąd, który często popełniasz (i ja też, więc nie martw się) "Blond" sam w sobie oznacza kolor włosów, więc nie pisze się tego wyrazu z "włosami" ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Chciałabym cię nominować do Liebster Blog Award :)
    Link do mojego bloga => http://pamietnik-fairy-tail.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Uho, niezłe, to było naprawdę niezłe. Super ;) Chociaż uwielbiam smoki i szkoda, że w takiej postaci wystąpiły :/ No, ale cóż... przeżyje. Podobnie jak Lucy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Prosze o cd plissss jezu chcem wiecej. A tak wogule to czesc. Az lezka sie w oku kreci jak to czytasz.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L