-Co to jest? - pytała się przerażona blondynka, nie mogąc uwierzyć
w to co widzi.
-Jak... jak to jest możliwe? Dlaczego to tutaj jest? - spytał się przerażony chłopak.
Pokój przed nimi był pokryty czarną farbą, która już dawno wyblakła.
Z dziur w ścianach wyrastały chwasty. W pokoju było duszno i
śmierdziało, jakby gniły tutaj czyjeś zwłoki. Na środku
stała wielka biało-niebieska kopuła.
Wydawało się jakby była stworzona z powietrza.
Jednak najbardziej uwagę przykuwała osoba wewnątrz
kopuły. Była to wysoka kobieta wyglądająca na 20 lat.
Jej długie proste, zielone włosy przylegały do ciała.
Miała zamknięte oczy, więc najprawdopodobniej spała.
Mimo to na jej twarzy widniał grymas bólu.
-Dlaczego ona tu jest? - spytał się rwącym głosem Vuple
podchodząc do kopuły.
-Znasz ją? - zdziwiła się blondynka oglądając kopułę
dookoła. Za nim stało dziwne urządzenie, które
wydawało z siebie dźwięk podobny do... pikania.
Na czarnym ekranie co chwilę pojawiał się zielony
szlaczek, który raz zjeżdżał do góry i raz na dół.
-Tak. I to bardzo dobrze - chłopak głośno przełknął ślinę. Nie mógł
uwierzyć w to co widzi. Wyciągnął rękę ku kopule i
dotknął ją. W miejscu gdzie znajdowały się jego palce,
powstały błyskawice, które nie pozwalały przejść przez osłonę.
Chłopak szybko cofnął rękę, machając nią energicznie.
Cała dłoń była poparzona.
-Nie dotykaj tego! Zapewne jest to jakaś bariera! - krzyknęła
blondynka zza kopuły.
-Powiedziałaś to trochę po czasie - prychnął cicho, by jego
właścicielka go nie usłyszała.
-Właśnie.. Nie powiedziałeś skąd ją znasz.
Chłopak westchnął i spojrzał na zielonowłosą. To nie mogła
być pomyłka. To ona. Z nikim, by jej nie pomylił.
Wziął głęboki oddech.
-Ophiuchus. Gwiezdny duch wężownika - usłyszał głośne
westchnienie kompanki.
-Tak myślałam, że to gwiezdny duch. Wyczuwam od niej
energię podobną do twojej. Ale... co to za duch?
Nie wygląda mi na srebrny klucz a jest tylko 12 zodiakalnych.
-To nie jest ani złoty klucz, ani srebrny. Ophiuchus to
jeden z trzech najsilniejszych gwiezdnych duchów.
Diamentowe klucze. Mówiąc prościej elita gwiezdnych duchów.
-Czyli ON też jest diamentowym kluczem? - spytała się Heartfilia,
dotykając pokrowca na klucze.
-Tak... chociaż on jest najsilniejszym z nich - westchnął i usiadł
na przeciw kopuły, przyglądając się dokładniej zielonowłosej. -
chciałbym chociaż wiedzieć czy żyje. Ale przeszkadza mi w tym
ta durna kopuła...
Dziewczyna podeszła do Vuple. Kucnęła przy nim i położyła
dłoń na jego rozczochranych rudych włosach. Chłopak
przekręcił głowę w jej stronę i napotkał uśmiech na
twarzy blondynki.
-Ona żyje. - odpowiedziała, czochrając jego loki. Jej
wyraz twarzy wyraźnie wskazywał, że ma pewność.
-Skąd to wiesz? - spytał się, podnosząc jedną brew do góry.
-Chodź - podała mu rękę - pokażę ci.
Pomogła mu wstać i zaprowadziła zza kopułę.
Pokazała urządzenie, które pikało. Wskazała
na nie ręką.
-I...? Skąd wiesz, że ona żyje? - spojrzał na nią z
podejrzliwym wzrokiem. Dziewczyna westchnęła
i zaczęła tłumaczyć, iż odkryła, że te urządzenie wskazuje
bicie serca i wskazała dziwne kabelki zaczepione przy tym
urządzeniu i ciągnące się aż do kopuły.
-Tylko jak ją z tego wyciągniemy? - rudowłosy westchnął
i okrążył kilka razy osłonę w nadziei, że coś znajdzie.
Po siódmym okrążeniu stanął w miejscu, skierowany
przodem do kopuły. Podniósł prawą rękę, a wokół
jego dłoni pojawił się ogień. Uderzył z całej
siły w kopułę, jednak bariera zniwelowała jego
magię i potraktowała go sporą dawką voltów.
Chłopak z przeraźliwym krzykiem, opadł na podłogę.
-Vuple! - krzyknęła przerażona blondynka i podbiegła
do chłopaka. Nachyliła się nad nim - wszystko dobrze?
-Jak widzisz żyję - powiedział, gdy pomagała mu wstać.
-Musi być jakiś inny sposób - westchnęła i zaczęła badać
dokładnie całe pomieszczenie. W pewnym momencie
natrafiła na dziwny ślad na ścianie. Wyglądało jak
jakaś litera. Dotknęła tego - nic się nie stało.
Spróbowała popukać - nadal nic. Westchnęła i
siadając pod znakiem zamyśliła się.
Domyślała się, że jest to przycisk do otwarcia run, które
wyłączą barierę. Był jednak problem. Kompletnie nie znała się na runach.
-Vulpe! - blondynka krzyknęła w stronę lisa. Chłopak przerwał jakże
ciekawe zajęcie czyli pukanie w kamień i podszedł do magini -
znasz się na runach?
-Oczywiście! - oczy dziewczyny zabłysły ze szczęścia - ..że nie.
Chłopak zaśmiał się i odszedł kilka kroków w bok, by nie dostać
kamieniem, którym rzuciła Heartfilia.
-Chcesz mnie zabić?!
-To za to, że mnie okłamujesz - westchnęła i zaczęła pukać głową
o ścianę - przydała, by się teraz Levy-chan.
Chłopak usiadł koło blondynki i skrzyżował ręce.
W pomieszczeniu nastała cisza, którą przerywały od czasu
do czasu ciche pomruki Lucy.
-Wiem! - krzyknęła Heartfilia i w błyskawicznym tempie wstała.
-Co wiesz? - spytał się zaskoczony Vuple przecierając oczy,
bo krzyki blondynki wybudziły go z pięknego snu.
-Ostatnio jak byłam w Crocus to kupiłam klucz malarza! -
dziewczyna wygrzebała z pokrowca srebrny klucz.
Wyróżniał się z srebrnych kluczy, ponieważ przez całą jego długość
roznosił się szlaczek w kolorach tęczy.
Lucy podniosła klucz do góry.
-Hirake! Suketchi no tobira! Pictor! - wypowiedziała formułkę i
po chwili koło niej pojawiła się wysoka dziewczyna o
fioletowych oczach. Włosy koloru brązowego były dość krótkie,
ponieważ sięgały zaledwie do ramion. Były zakręcone tak jak włosy Juvii.
Miała na sobie brązową koszulkę
z kołnierzem i poszarpane jasne jeansy. Na to biały fartuszek
upaćkany farbą. Na głowie nosiła ciemno fioletowy beret
a w ręku trzymała pędzel.
-Bonjour Madame! - przywitała się dziewczyna, kłaniając się.
-Witaj. Potrzebuję twojej pomocy. Jesteś naszą ostatnią nadzieją.
-Oh mon dieu! (O mój boże!) Co to za zaszczyt być potrzebna Madame Lucy! -
po chwili koło brązowowłosej znikąd pojawiło się płótno
zawieszone na stojaku i krzesło. Dziewczyna podeszła do
blondynki i usadziła ją na krześle.
-Co to za honneur (zaszczyt), by namalować Madame Lucy! -
dziewczyna wzięła farby i zaczęła malować.
-Nie! - krzyknęła magini gwiezdnej energii, wstając i machając rękami.
-Jest jakiś problème? - spytała się wychylając głowę zza płótna.
-Nie masz rysować mojego portretu! Chciałam zapytać, czy
znasz się na runach.
-Tak. Mam wiedzę na temat run, ale od razu prévenir (ostrzegam),
że moje connaissance (umiejętności) nie są na mistrzowskim poziomie.
-Że co? - spytała się zdezorientowana blondynka
-Ona mówi, że zna się na runach, ale nie jest w tym zbyt dobra -
westchnął chłopak, opierając się o ścianę.
-Całe szczęście! - Heartfilia przytuliła gwiezdnego ducha -
naprawdę nas ratujesz Pictor!
-Non! Non! Non! - brązowowłosa przekręcała palcem wskazującym
na boki - mów mi Nana.
-Dobrze - blondynka podeszła do miejsca, gdzie znajdował się
dziwny znak - Nana, przełamiesz te runy? - wskazała palcem na znak.
-Zostaw to mnie! - brązowowłosa podeszła do znaku i spoglądała
na niego ze wszystkich stron. Westchnęła, masując swoją brodę.
Podniosła pędzel do góry i narysowała jakieś dziwne znaki
wokół symbolu. Na samym końcu przekręciła okrąg o
360 stopni i dotknęła symbolu. Okrąg znikł a ze znaku
rozprzestrzeniły się kolejne runy. Znajdowały się teraz
na każdej ścianie, suficie oraz podłodze. Na końcu jeden
szlaczek z run różniący się kolorem - był czarny - powędrował
do kopuły. Objął całą barierę. Po chwili pojawiło się światło, które
oślepiło wszystkich. Gdy znikło, bariera zniknęła, a zielonowłosa
opadła na ziemię.
-Ophiuchus! - krzyknął Vuple i podbiegł do dziewczyny.
Złapał jej głowę i podniósł ją lekko, szturchając zielonowłosą.
-Nana możesz już iść - powiedziała w stronę malarza, a ta
po chwili zniknęła. Blondynka obróciła głowę w stronę
dwóch gwiezdnych duchów - przestań Vuple.
Rozkazała i podeszła do nich. Usiadła na kolanach
naprzeciw dziewczyny i sprawdziła jej tętno.
Uspokoiła się nieco, gdy poczuła puls. Na twarzy wężownika
pojawił się grymas bólu, by po chwili otworzyła oczy ukazując brązowe tęczówki.
-Kim jesteś? - spytała się spoglądając na uśmiechniętą blondynkę.
-Nazywam się Lucy Heartfilia. Jestem magiem gwiezdnej energii.
-Rozumiem. - Ophiuchus spojrzała na rudowłosego - jeśli dobrze
pamiętam to ty jesteś Vulpecula. Gwiezdny duch lisa.
-Tak- chłopak uśmiechnął się a z jego oczu popłynęły łzy -
tęskniłem za tobą - lis przytulił zdezorientowaną dziewczynę.
-Uspokój się Vuple, bo ją udusisz! - blondynka oderwała od
wężownika, płaczącego lisa.
-Gdzie ja jestem? - spytała się, siadając i rozglądając się po pomieszczeniu.
-Jesteśmy w jakieś jaskini. Gdy tu natrafiliśmy byłaś zamknięta
w kopule. Pamiętasz coś?
Zielonowłosa pokręciła głowę na boki. Jednak po chwili chwyciła się
za głowę, jęcząc z bólu.
-Co ci jest? - Heartfilia próbowała pomóc ale nie wiedziała
zbytnio jak ma to zrobić.
-Pamiętam... postać w czarnym płaszczu - szepnęła, schylając
głowę, a włosy zakryły jej twarz - tylko te wspomnienie świdruje
w mojej głowie. Te wspomnienie pokryte jest strachem i cierpieniem.
-Możesz nam to jakoś bardziej wyjaśnić?
-Nie umiem - dziewczyna pokręciła głową - wiem, po prostu, że
ten człowiek, był bardzo zły, ale... nie wiem dlaczego.
-Rozumiem. A teraz musisz mi w czymś pomóc. -
zielonowłosa spojrzała na maginię ze zdziwieniem na twarzy.
-Musisz powstrzymać swoją magię, która teraz walczy
z moimi przyjaciółmi.
-Nie rozumiem... - nagle coś ją olśniło. Spojrzała na swoje ręce
ze strachem w oczach - jak... jak teraz o tym wspomniałaś to
nie czuję swojej mocy.
-To dlatego, że twoja moc została z ciebie wyrwana i przeobraziła
się w wielkiego węża. Musisz go powstrzymać.
Ophiuchus pokręciła znacząco głową i spróbowała wstać.
Jednak poczuła wielki ból i chwytając się za brzuch, straciła równowagę.
-Pomożemy ci - Lucy wzięła rękę wężownika i przełożyła ją sobie
przez ramię, a drugą ręką przytrzymywała ją w pasie.
-Dlaczego to robisz? - spytała się zielonowłosa, gdy weszły na ten
sam poziom gdzie byli Natsu, Gray i Erza.
-Nie rozumiem - Heartfilia zmarszczyła brwi.
-Dlaczego mi pomagasz?
-Są dwa powody - blondynka zatrzymała się i westchnęła -
po pierwsze: potrzebowałaś pomocy, a więc ci jej udzieliłam.
Po drugie: jesteś mi potrzebna, by powstrzymać węża i przy okazji,
byś odzyskała swoją moc. - blondynka ruszyła po chwili.
Dalszą drogę, obie się już nie odzywały. Gdy tylko doszły
do początku jaskini widok, który ujrzały przeraził je.
Erza cała posiniaczona, trzymała w ramionach Gray'a wykrzykując
jego imię. Natsu nie poddawał się i walczył z potworem mimo, że
ledwo trzymał się na nogach.
-Natsu! - krzyknęła przerażona blondynka.
-Lucy? - szepnął zdziwiony różowowłosy. Odwrócił głowę
w jej stronę - Lucy! - tym razem krzyknął. Wąż wykorzystał
sytuację i posłał Natsu na ścianę, swoim wielkim ogonem.
-Natsu! - powtórzyła i pobiegła w stronę chłopaka.
-Stój! - rozkazał, gdy próbował wstać - to moja walka!
-Ophiuchus zrób coś! - krzyknęła przerażona Heartfilia.
Zielonowłosa podeszła do węża, czym zwróciła jego uwagę.
Wyciągnęła w jego stronę rękę, na co wąż zasyczał i spróbował
powalić ją swym ogonem. W ostatniej chwili powstrzymał go
Taurus, który swoim toporem przeciął ogon.
-Nice time Taurus! - krzyknęła blondynka, trzymając w ręku złoty klucz.
Zielonowłosa podchodziła powolnymi ruchami w stronę węża, a ten
coraz bardziej się uspokajał.
-Kto to jest? - spytała się zdziwiona Erza, spoglądając na dziwne zjawisko.
-Prawowita właścicielka, która teraz ubiega się o swoją własność. -
Wszyscy spojrzeli na Heartfilię ze zdziwieniem. Nie rozumieli jej.
Zielonowłosa stała na przeciw już spokojnego węża, spoglądając
w jego oczy. Wyciągnęła ku jemu dłoń i dotknęła jego czoła.
W jednym momencie ciało węża zaświeciło czarnych światłem,
by po chwili zamienić się w mgłę i otoczyć zielonowłosą.
-Hej co się dzieje? - Natsu chciał już podejść, ale powstrzymał go
głos blondynki.
-Stój i patrz! - chłopak widząc poważną minę przyjaciółki,
zacisnął zęby i spoglądał na co to się dzieje.
Czarny dym otaczający zielonowłosą znikł. Dziewczyna była
teraz ubrana cała na czarno. Bokserka, krótka spódniczka i
wysokie do połowy ud buty. Jej włosy miały teraz czarne pasemka.
Ophiuchus westchnęła i odwróciła się w stronę blondynki.
Podeszła do niej i wyciągnęła rękę z zaciśniętą pięścią.
-Wystaw rękę - powiedziała zdezorientowanej magini.
Heartfilia wykonała polecenie. Zielonowłosa podała jakiś przedmiot
Lucy i zaczęła znikać. Blondynka otworzyła dłoń. Trzymała w niej czarny klucz.
-Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy, właścicielko.
-Oczywiście, i nie jestem twoją właścicielką - brązowooka uśmiechnęła się -
jesteśmy przyjaciółkami.
-Racja - Ophiuchus odwzajemniła uśmiech i po chwili znikła.
-Lucy... - Dragneel podszedł do dziewczyny - co tu się właśnie stało?
-Później ci wyjaśnię - odwróciła się w jego stronę i założyła ręce na
biodra - teraz trzeba opatrzyć twoje rany.
-Nie ma mowy! Nic mi nie jest! - chłopak machał rękami.
-Myślisz, że jestem ślepa i nie widzę tych ran? - blondynka zaczęła gonić
różowowłosego.
-Przestańcie! - krzyknęła Erza swoim przerażającym tonem.
Natsu zatrzymał się gwałtownie i odwrócił. Blondynka nie zdążyła się
zatrzymać, wpadła na niego i obaj przewrócili się.
Natsu leżał na plecach, a Lucy na nim. Ich głowy dzieliło zaledwie
kilka centymetrów. Spoglądali sobie w oczy. On w jej brązowe
niczym czekolada, a ona jego czarne... a może zielone?
-Nie wiedziałam, że masz zielone oczy - uśmiechnęła się słodko.
-Bo nigdy się dokładnie nie przypatrzyłaś - chłopak zaśmiał się cicho.
Usłyszeli głośne chrząkanie Erzy. Blondynka dopiero teraz zrozumiała
co dokładnie się wydarzyło. Odskoczyła od chłopaka jak poparzona,
chowając już czerwone policzki za blond kosmykami.
-To co? - usłyszała głos Salamandra. Gdy podniosła głowę dostrzegła
wyciągniętą ku niej, dłoń chłopaka - idziemy do zleceniodawczyni
powiedzieć, że ukończyliśmy misję?
Dziewczyna przytaknęła i podała rękę chłopakowi, który pomógł jej wstać.
W drodze do miasteczka Linden, Lucy dokładnie
opowiedziała o tym co się wydarzyło.
-Mówisz, że Lucy Heartfilia zdobyła kolejny potężny klucz? - w ciemnym
pokoju, można było usłyszeć donośny baryton.
-Tak. Ale nie sądzę, by mogła przeszkodzić nam w naszych planach -
tym razem odezwał się kobiecy głos.
-Rozumiem. Już nie długo się spotkamy. Natsu Dragneel'u...
Ohayo! Podobał się rozdział? Heh i dostaliście kolejną dawkę niewiadomych :D
Po pierwsze: Kim jest zamaskowany mężczyzna, który uwięził Ophiuchus?
Po drugie: O jakim kluczu mówili Lucy i Vulpecula?
Po trzecie: O jaki plan chodzi tej dwójce i do czego im potrzebny Natsu?
Na odpowiedzi będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :3 czekam na wasze opinie w komentarzach.
Tak po za tym! Dziękuję wszystkim za 10 tys. wejść na bloga! :*
w to co widzi.
-Jak... jak to jest możliwe? Dlaczego to tutaj jest? - spytał się przerażony chłopak.
Pokój przed nimi był pokryty czarną farbą, która już dawno wyblakła.
Z dziur w ścianach wyrastały chwasty. W pokoju było duszno i
śmierdziało, jakby gniły tutaj czyjeś zwłoki. Na środku
stała wielka biało-niebieska kopuła.
Wydawało się jakby była stworzona z powietrza.
Jednak najbardziej uwagę przykuwała osoba wewnątrz
kopuły. Była to wysoka kobieta wyglądająca na 20 lat.
Jej długie proste, zielone włosy przylegały do ciała.
Miała zamknięte oczy, więc najprawdopodobniej spała.
Mimo to na jej twarzy widniał grymas bólu.
-Dlaczego ona tu jest? - spytał się rwącym głosem Vuple
podchodząc do kopuły.
-Znasz ją? - zdziwiła się blondynka oglądając kopułę
dookoła. Za nim stało dziwne urządzenie, które
wydawało z siebie dźwięk podobny do... pikania.
Na czarnym ekranie co chwilę pojawiał się zielony
szlaczek, który raz zjeżdżał do góry i raz na dół.
-Tak. I to bardzo dobrze - chłopak głośno przełknął ślinę. Nie mógł
uwierzyć w to co widzi. Wyciągnął rękę ku kopule i
dotknął ją. W miejscu gdzie znajdowały się jego palce,
powstały błyskawice, które nie pozwalały przejść przez osłonę.
Chłopak szybko cofnął rękę, machając nią energicznie.
Cała dłoń była poparzona.
-Nie dotykaj tego! Zapewne jest to jakaś bariera! - krzyknęła
blondynka zza kopuły.
-Powiedziałaś to trochę po czasie - prychnął cicho, by jego
właścicielka go nie usłyszała.
-Właśnie.. Nie powiedziałeś skąd ją znasz.
Chłopak westchnął i spojrzał na zielonowłosą. To nie mogła
być pomyłka. To ona. Z nikim, by jej nie pomylił.
Wziął głęboki oddech.
-Ophiuchus. Gwiezdny duch wężownika - usłyszał głośne
westchnienie kompanki.
-Tak myślałam, że to gwiezdny duch. Wyczuwam od niej
energię podobną do twojej. Ale... co to za duch?
Nie wygląda mi na srebrny klucz a jest tylko 12 zodiakalnych.
-To nie jest ani złoty klucz, ani srebrny. Ophiuchus to
jeden z trzech najsilniejszych gwiezdnych duchów.
Diamentowe klucze. Mówiąc prościej elita gwiezdnych duchów.
-Czyli ON też jest diamentowym kluczem? - spytała się Heartfilia,
dotykając pokrowca na klucze.
-Tak... chociaż on jest najsilniejszym z nich - westchnął i usiadł
na przeciw kopuły, przyglądając się dokładniej zielonowłosej. -
chciałbym chociaż wiedzieć czy żyje. Ale przeszkadza mi w tym
ta durna kopuła...
Dziewczyna podeszła do Vuple. Kucnęła przy nim i położyła
dłoń na jego rozczochranych rudych włosach. Chłopak
przekręcił głowę w jej stronę i napotkał uśmiech na
twarzy blondynki.
-Ona żyje. - odpowiedziała, czochrając jego loki. Jej
wyraz twarzy wyraźnie wskazywał, że ma pewność.
-Skąd to wiesz? - spytał się, podnosząc jedną brew do góry.
-Chodź - podała mu rękę - pokażę ci.
Pomogła mu wstać i zaprowadziła zza kopułę.
Pokazała urządzenie, które pikało. Wskazała
na nie ręką.
-I...? Skąd wiesz, że ona żyje? - spojrzał na nią z
podejrzliwym wzrokiem. Dziewczyna westchnęła
i zaczęła tłumaczyć, iż odkryła, że te urządzenie wskazuje
bicie serca i wskazała dziwne kabelki zaczepione przy tym
urządzeniu i ciągnące się aż do kopuły.
-Tylko jak ją z tego wyciągniemy? - rudowłosy westchnął
i okrążył kilka razy osłonę w nadziei, że coś znajdzie.
Po siódmym okrążeniu stanął w miejscu, skierowany
przodem do kopuły. Podniósł prawą rękę, a wokół
jego dłoni pojawił się ogień. Uderzył z całej
siły w kopułę, jednak bariera zniwelowała jego
magię i potraktowała go sporą dawką voltów.
Chłopak z przeraźliwym krzykiem, opadł na podłogę.
-Vuple! - krzyknęła przerażona blondynka i podbiegła
do chłopaka. Nachyliła się nad nim - wszystko dobrze?
-Jak widzisz żyję - powiedział, gdy pomagała mu wstać.
-Musi być jakiś inny sposób - westchnęła i zaczęła badać
dokładnie całe pomieszczenie. W pewnym momencie
natrafiła na dziwny ślad na ścianie. Wyglądało jak
jakaś litera. Dotknęła tego - nic się nie stało.
Spróbowała popukać - nadal nic. Westchnęła i
siadając pod znakiem zamyśliła się.
Domyślała się, że jest to przycisk do otwarcia run, które
wyłączą barierę. Był jednak problem. Kompletnie nie znała się na runach.
-Vulpe! - blondynka krzyknęła w stronę lisa. Chłopak przerwał jakże
ciekawe zajęcie czyli pukanie w kamień i podszedł do magini -
znasz się na runach?
-Oczywiście! - oczy dziewczyny zabłysły ze szczęścia - ..że nie.
Chłopak zaśmiał się i odszedł kilka kroków w bok, by nie dostać
kamieniem, którym rzuciła Heartfilia.
-Chcesz mnie zabić?!
-To za to, że mnie okłamujesz - westchnęła i zaczęła pukać głową
o ścianę - przydała, by się teraz Levy-chan.
Chłopak usiadł koło blondynki i skrzyżował ręce.
W pomieszczeniu nastała cisza, którą przerywały od czasu
do czasu ciche pomruki Lucy.
-Wiem! - krzyknęła Heartfilia i w błyskawicznym tempie wstała.
-Co wiesz? - spytał się zaskoczony Vuple przecierając oczy,
bo krzyki blondynki wybudziły go z pięknego snu.
-Ostatnio jak byłam w Crocus to kupiłam klucz malarza! -
dziewczyna wygrzebała z pokrowca srebrny klucz.
Wyróżniał się z srebrnych kluczy, ponieważ przez całą jego długość
roznosił się szlaczek w kolorach tęczy.
Lucy podniosła klucz do góry.
-Hirake! Suketchi no tobira! Pictor! - wypowiedziała formułkę i
po chwili koło niej pojawiła się wysoka dziewczyna o
fioletowych oczach. Włosy koloru brązowego były dość krótkie,
ponieważ sięgały zaledwie do ramion. Były zakręcone tak jak włosy Juvii.
Miała na sobie brązową koszulkę
z kołnierzem i poszarpane jasne jeansy. Na to biały fartuszek
upaćkany farbą. Na głowie nosiła ciemno fioletowy beret
a w ręku trzymała pędzel.
-Bonjour Madame! - przywitała się dziewczyna, kłaniając się.
-Witaj. Potrzebuję twojej pomocy. Jesteś naszą ostatnią nadzieją.
-Oh mon dieu! (O mój boże!) Co to za zaszczyt być potrzebna Madame Lucy! -
po chwili koło brązowowłosej znikąd pojawiło się płótno
zawieszone na stojaku i krzesło. Dziewczyna podeszła do
blondynki i usadziła ją na krześle.
-Co to za honneur (zaszczyt), by namalować Madame Lucy! -
dziewczyna wzięła farby i zaczęła malować.
-Nie! - krzyknęła magini gwiezdnej energii, wstając i machając rękami.
-Jest jakiś problème? - spytała się wychylając głowę zza płótna.
-Nie masz rysować mojego portretu! Chciałam zapytać, czy
znasz się na runach.
-Tak. Mam wiedzę na temat run, ale od razu prévenir (ostrzegam),
że moje connaissance (umiejętności) nie są na mistrzowskim poziomie.
-Że co? - spytała się zdezorientowana blondynka
-Ona mówi, że zna się na runach, ale nie jest w tym zbyt dobra -
westchnął chłopak, opierając się o ścianę.
-Całe szczęście! - Heartfilia przytuliła gwiezdnego ducha -
naprawdę nas ratujesz Pictor!
-Non! Non! Non! - brązowowłosa przekręcała palcem wskazującym
na boki - mów mi Nana.
-Dobrze - blondynka podeszła do miejsca, gdzie znajdował się
dziwny znak - Nana, przełamiesz te runy? - wskazała palcem na znak.
-Zostaw to mnie! - brązowowłosa podeszła do znaku i spoglądała
na niego ze wszystkich stron. Westchnęła, masując swoją brodę.
Podniosła pędzel do góry i narysowała jakieś dziwne znaki
wokół symbolu. Na samym końcu przekręciła okrąg o
360 stopni i dotknęła symbolu. Okrąg znikł a ze znaku
rozprzestrzeniły się kolejne runy. Znajdowały się teraz
na każdej ścianie, suficie oraz podłodze. Na końcu jeden
szlaczek z run różniący się kolorem - był czarny - powędrował
do kopuły. Objął całą barierę. Po chwili pojawiło się światło, które
oślepiło wszystkich. Gdy znikło, bariera zniknęła, a zielonowłosa
opadła na ziemię.
-Ophiuchus! - krzyknął Vuple i podbiegł do dziewczyny.
Złapał jej głowę i podniósł ją lekko, szturchając zielonowłosą.
-Nana możesz już iść - powiedziała w stronę malarza, a ta
po chwili zniknęła. Blondynka obróciła głowę w stronę
dwóch gwiezdnych duchów - przestań Vuple.
Rozkazała i podeszła do nich. Usiadła na kolanach
naprzeciw dziewczyny i sprawdziła jej tętno.
Uspokoiła się nieco, gdy poczuła puls. Na twarzy wężownika
pojawił się grymas bólu, by po chwili otworzyła oczy ukazując brązowe tęczówki.
-Kim jesteś? - spytała się spoglądając na uśmiechniętą blondynkę.
-Nazywam się Lucy Heartfilia. Jestem magiem gwiezdnej energii.
-Rozumiem. - Ophiuchus spojrzała na rudowłosego - jeśli dobrze
pamiętam to ty jesteś Vulpecula. Gwiezdny duch lisa.
-Tak- chłopak uśmiechnął się a z jego oczu popłynęły łzy -
tęskniłem za tobą - lis przytulił zdezorientowaną dziewczynę.
-Uspokój się Vuple, bo ją udusisz! - blondynka oderwała od
wężownika, płaczącego lisa.
-Gdzie ja jestem? - spytała się, siadając i rozglądając się po pomieszczeniu.
-Jesteśmy w jakieś jaskini. Gdy tu natrafiliśmy byłaś zamknięta
w kopule. Pamiętasz coś?
Zielonowłosa pokręciła głowę na boki. Jednak po chwili chwyciła się
za głowę, jęcząc z bólu.
-Co ci jest? - Heartfilia próbowała pomóc ale nie wiedziała
zbytnio jak ma to zrobić.
-Pamiętam... postać w czarnym płaszczu - szepnęła, schylając
głowę, a włosy zakryły jej twarz - tylko te wspomnienie świdruje
w mojej głowie. Te wspomnienie pokryte jest strachem i cierpieniem.
-Możesz nam to jakoś bardziej wyjaśnić?
-Nie umiem - dziewczyna pokręciła głową - wiem, po prostu, że
ten człowiek, był bardzo zły, ale... nie wiem dlaczego.
-Rozumiem. A teraz musisz mi w czymś pomóc. -
zielonowłosa spojrzała na maginię ze zdziwieniem na twarzy.
-Musisz powstrzymać swoją magię, która teraz walczy
z moimi przyjaciółmi.
-Nie rozumiem... - nagle coś ją olśniło. Spojrzała na swoje ręce
ze strachem w oczach - jak... jak teraz o tym wspomniałaś to
nie czuję swojej mocy.
-To dlatego, że twoja moc została z ciebie wyrwana i przeobraziła
się w wielkiego węża. Musisz go powstrzymać.
Ophiuchus pokręciła znacząco głową i spróbowała wstać.
Jednak poczuła wielki ból i chwytając się za brzuch, straciła równowagę.
-Pomożemy ci - Lucy wzięła rękę wężownika i przełożyła ją sobie
przez ramię, a drugą ręką przytrzymywała ją w pasie.
-Dlaczego to robisz? - spytała się zielonowłosa, gdy weszły na ten
sam poziom gdzie byli Natsu, Gray i Erza.
-Nie rozumiem - Heartfilia zmarszczyła brwi.
-Dlaczego mi pomagasz?
-Są dwa powody - blondynka zatrzymała się i westchnęła -
po pierwsze: potrzebowałaś pomocy, a więc ci jej udzieliłam.
Po drugie: jesteś mi potrzebna, by powstrzymać węża i przy okazji,
byś odzyskała swoją moc. - blondynka ruszyła po chwili.
Dalszą drogę, obie się już nie odzywały. Gdy tylko doszły
do początku jaskini widok, który ujrzały przeraził je.
Erza cała posiniaczona, trzymała w ramionach Gray'a wykrzykując
jego imię. Natsu nie poddawał się i walczył z potworem mimo, że
ledwo trzymał się na nogach.
-Natsu! - krzyknęła przerażona blondynka.
-Lucy? - szepnął zdziwiony różowowłosy. Odwrócił głowę
w jej stronę - Lucy! - tym razem krzyknął. Wąż wykorzystał
sytuację i posłał Natsu na ścianę, swoim wielkim ogonem.
-Natsu! - powtórzyła i pobiegła w stronę chłopaka.
-Stój! - rozkazał, gdy próbował wstać - to moja walka!
-Ophiuchus zrób coś! - krzyknęła przerażona Heartfilia.
Zielonowłosa podeszła do węża, czym zwróciła jego uwagę.
Wyciągnęła w jego stronę rękę, na co wąż zasyczał i spróbował
powalić ją swym ogonem. W ostatniej chwili powstrzymał go
Taurus, który swoim toporem przeciął ogon.
-Nice time Taurus! - krzyknęła blondynka, trzymając w ręku złoty klucz.
Zielonowłosa podchodziła powolnymi ruchami w stronę węża, a ten
coraz bardziej się uspokajał.
-Kto to jest? - spytała się zdziwiona Erza, spoglądając na dziwne zjawisko.
-Prawowita właścicielka, która teraz ubiega się o swoją własność. -
Wszyscy spojrzeli na Heartfilię ze zdziwieniem. Nie rozumieli jej.
Zielonowłosa stała na przeciw już spokojnego węża, spoglądając
w jego oczy. Wyciągnęła ku jemu dłoń i dotknęła jego czoła.
W jednym momencie ciało węża zaświeciło czarnych światłem,
by po chwili zamienić się w mgłę i otoczyć zielonowłosą.
-Hej co się dzieje? - Natsu chciał już podejść, ale powstrzymał go
głos blondynki.
-Stój i patrz! - chłopak widząc poważną minę przyjaciółki,
zacisnął zęby i spoglądał na co to się dzieje.
Czarny dym otaczający zielonowłosą znikł. Dziewczyna była
teraz ubrana cała na czarno. Bokserka, krótka spódniczka i
wysokie do połowy ud buty. Jej włosy miały teraz czarne pasemka.
Ophiuchus westchnęła i odwróciła się w stronę blondynki.
Podeszła do niej i wyciągnęła rękę z zaciśniętą pięścią.
-Wystaw rękę - powiedziała zdezorientowanej magini.
Heartfilia wykonała polecenie. Zielonowłosa podała jakiś przedmiot
Lucy i zaczęła znikać. Blondynka otworzyła dłoń. Trzymała w niej czarny klucz.
-Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy, właścicielko.
-Oczywiście, i nie jestem twoją właścicielką - brązowooka uśmiechnęła się -
jesteśmy przyjaciółkami.
-Racja - Ophiuchus odwzajemniła uśmiech i po chwili znikła.
-Lucy... - Dragneel podszedł do dziewczyny - co tu się właśnie stało?
-Później ci wyjaśnię - odwróciła się w jego stronę i założyła ręce na
biodra - teraz trzeba opatrzyć twoje rany.
-Nie ma mowy! Nic mi nie jest! - chłopak machał rękami.
-Myślisz, że jestem ślepa i nie widzę tych ran? - blondynka zaczęła gonić
różowowłosego.
-Przestańcie! - krzyknęła Erza swoim przerażającym tonem.
Natsu zatrzymał się gwałtownie i odwrócił. Blondynka nie zdążyła się
zatrzymać, wpadła na niego i obaj przewrócili się.
Natsu leżał na plecach, a Lucy na nim. Ich głowy dzieliło zaledwie
kilka centymetrów. Spoglądali sobie w oczy. On w jej brązowe
niczym czekolada, a ona jego czarne... a może zielone?
-Nie wiedziałam, że masz zielone oczy - uśmiechnęła się słodko.
-Bo nigdy się dokładnie nie przypatrzyłaś - chłopak zaśmiał się cicho.
Usłyszeli głośne chrząkanie Erzy. Blondynka dopiero teraz zrozumiała
co dokładnie się wydarzyło. Odskoczyła od chłopaka jak poparzona,
chowając już czerwone policzki za blond kosmykami.
-To co? - usłyszała głos Salamandra. Gdy podniosła głowę dostrzegła
wyciągniętą ku niej, dłoń chłopaka - idziemy do zleceniodawczyni
powiedzieć, że ukończyliśmy misję?
Dziewczyna przytaknęła i podała rękę chłopakowi, który pomógł jej wstać.
W drodze do miasteczka Linden, Lucy dokładnie
opowiedziała o tym co się wydarzyło.
-Mówisz, że Lucy Heartfilia zdobyła kolejny potężny klucz? - w ciemnym
pokoju, można było usłyszeć donośny baryton.
-Tak. Ale nie sądzę, by mogła przeszkodzić nam w naszych planach -
tym razem odezwał się kobiecy głos.
-Rozumiem. Już nie długo się spotkamy. Natsu Dragneel'u...
Ohayo! Podobał się rozdział? Heh i dostaliście kolejną dawkę niewiadomych :D
Po pierwsze: Kim jest zamaskowany mężczyzna, który uwięził Ophiuchus?
Po drugie: O jakim kluczu mówili Lucy i Vulpecula?
Po trzecie: O jaki plan chodzi tej dwójce i do czego im potrzebny Natsu?
Na odpowiedzi będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał :3 czekam na wasze opinie w komentarzach.
Tak po za tym! Dziękuję wszystkim za 10 tys. wejść na bloga! :*
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńNo to ten tego... nw co tu napisać ale wiemże rozdział był cudny przecudny, doskonały i wspaniały!... Ja wiem kto to na końcu! Hyhyhy :D Muhahaha
UsuńPS.Wenyyyyy Kochana!!!
No to ten tego... dziękuję za komentarz :*
UsuńNu,nu,nu... *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzialik ;D
Ciekawie, ciekawie ^^
Lucy: Przejdź do rzeczy...
Cicho! Chcę się napawać NaLu!
Lucy: ... Czuję się przez was śledzona! ;_;
Sz...co?
Lucy: Piszecie o mnie i Natsu tyle blogów, a prawda jest taka że ja to wszystko czytam! A co najgorsze... Moje dzieci ( 101 dzieci ) też to czytają. Więc sobie pomyśl co robią gdy dojdą do momentu +18...
O.O Dlatego nie lubię +18!
Odbiegamy od tematu!
Rozdział bardzo mi się podobał, jestem ciekawa odpowiedzi na te wszystkie pytania. :> Pozdrawiam!
Cieszę się, że rozdział się podobał :3
UsuńOj Lucy... piszemy o was blogi bo was kochamy <3
Do osiągnięcia pełnego szczęścia brakuje nam już tylko
Nalu w mandze :3
To dobrze, że jesteś ciekawa odpowiedzi :3 Hihi ale zdradzę, że tak szybko się nie dowiecie xd
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńTyle nie wiadomych...Ale domyślam się kim jest ten koleś na końcu ;)
Przesyłam dużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^
Hihi ciekawe kogo się spodziewasz. Ale obstawiam, że raczej nie zgadniesz :P
UsuńJej bardzo się cieszę, że rozdział się podobał <3
Jestem tu pierwszy raz, ale patrząc na Twoje 'wypociny' stwierdzam że się mnie nie pozbędziesz!!
OdpowiedzUsuńSuper piszesz.
Oprócz tego Natsuś chyba ma kłopoty xD.
Ale luz! Lucynka może go uratuję!;3
Wenki i Pozdrawiam!:)
Nie mam zamiaru się cb pozbywać xD. Bardzo ale to bardzo się cieszę, że mam - na to wygląda - nową czytelniczkę! :D
UsuńNawet nie wiesz jaką to daje radochę gdy ktoś komentuje moje wypociny :3
Nashi: Taką, że piszczy na cały dom i mi zaraz uszy pękną -_-
Oj cicho bądź!
No tak... Powiedzmy...Że prawie nic się nie działo ;-;
OdpowiedzUsuńNoi... Ciężko mi się czytało? No nie wiem dlaczego, ale ogółem rozdział był bardzo dobry.
Tak sobie myślę, tak końcówka, chyba niedługo objawi się jakieś zło... Czyżby Zeref? o.o
Pozdrawiam i życzę weny.
Heh dlaczego wszyscy myślą, że to Zeref?
UsuńN: Może dlatego, że to bardzo prawdopodobne, by to był Zeref?
Może będzie... a może nie? Gihi nie powiem xD
No nic, nie wiem dlaczego ciężko ci się go czytało.
Moim zdaniem to nawet, nawet mi wyszedł xd
Wiem! Ta postać to ta brązowowłosa dziewczyna (XD)
UsuńNo no rozdział niczego sobie i powiem szczerze że nie spodziewałem się Ophiuchus mimo że ten wąż wszystko by tłumaczył i powiem ci że mi też się wydaje że to Zeref no bo kogo innego można by było się spodziewać :D No weny życzę :3
OdpowiedzUsuńHeh 'spodziewać' xd. U mnie raczej nie warto się niczego spodziewać, bo moja wyobraźnia nie zna granic xd.
UsuńWięc nie macie pewności czy będzie to Zerefuś czy nie :3
Oj tam jeszcze się przekonamy, nie ma co się śpieszyć :3
UsuńA kto powiedział że to nie może być Zerefuś pod przykrywką? :D
Rozdział całkiem spoko, chociaż momentami dialogi mi się trochę drętwe wydają. Opisy też mogłyby być bardziej rozbudowane momentami, już jak wspomniałaś o tych ranach Natsu, mogłaś dopisać, gdzie w ogóle je ma, nie wiem, ręka, noga, brzuch :D Wiesz, to są niby szczegóły, ale po co czytelnik ma się domyślać?
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czego Ci dziwni ludzie chcą od Natsu. :D I fajnie, Lucy ma kolejnego ducha. ;)
Cześć :)
OdpowiedzUsuńByła pierwsza próba, była druga próba, ale że mówi się, iż do trzech razy sztuka, więc podjęłam jeszcze jedną próbę i cieszę się z tego powodu.
Według mnie jest dużo lepiej niż w 1 sezonie. Ciekawsza akcja, mniej Nalu i więcej przygody. NIby w tej chwili rozpoczyna się prosta przygoda FT, to jednak towarzyszy temu interesująca nutka tajemnicy, która mnie zainteresowała. Dodatkowo mam wrażenie, że nie jest już tak sztywno...? Chodzi mi o to, że w 1 sezonie uparcie trzymałaś się pewnych schematów z fanficów o FT, a teraz jednak trochę puściłaś wodze własnej fantazji.
Mam nadzieję, że max. jutro uda mi się wszystko przeczytać, więc dam taki mega porządny komentarz na sam koniec ;)
Pozdrawiam
Ola Ri ;)
Kolejny świetny rozdział ^^ chociaż do przewidzenia było, że ten wąż zostanie z Lucy. No nic. Biorę się do dalszego czytania ;)
OdpowiedzUsuń