sobota, 10 stycznia 2015

6. Przyjęcie

"Cześć mamo.
Ostatnio byłam na misji razem z
Natsu i Happy'im. Musieliśmy pokonać gildię Black Knights.
Ci magowie byli naprawdę silni, i znów... Natsu nie uratował.
Muszę stać się silniejsza, dużo silniejsza. 
Nie mogę ciągle na nim polegać.
Pewnie zastanawiasz się czy wszystko u mnie dobrze.
Nie martw się mamo, ten siniak już na szczęście zszedł.
Czuję się już dobrze. Muszę szybko iść na misję, bo
nie będę miała pieniędzy na czynsz.
Tęsknię za tobą, mamo."

Zgięła list na pół i zapakowała go do koperty. Otworzyła brązową
szkatułkę z złotą obwódką i włożyła go do reszty listów.
-Tęsknię za tobą, mamo. - uśmiechnęła się, gdy zamykała szkatułkę. 
Wstała i przeciągnęła się. - muszę pójść na jakąś misję, bo nie zapłacę za czynsz.
Ubrała na siebie białą kurtkę i szarą wełnianą czapkę.
Wyszła na zewnątrz. Chociaż była już zima, wokół nie było ani milimetra białego puchu.
To było jej nawet na rękę. Nie lubiła śniegu. Szła chodnikiem w stronę
Fairy Tail. Za każdym razem, gdy zmierzała do gildii, cieszyła się, że znalazła tak tanie
lokum i to tak w dobrym położeniu. Oto kolejny powód, dlaczego nie lubiła zimy.
Wszystkie drzewa były ogołocone ze swoich pięknych zielonych listków.
Gdy doszła do gildii, przywitał ją lecący w jej stronę stół. Na szczęście
szybo odskoczyła na bok, lądując na podłodze. 
Wstała i otrzepała się z kurzu. Ja jej czole pojawiła się pulsująca żyłka,
a ona zacisnęła pięść. Westchnęła, odpuściła i udała się w stronę Mirajane,
przypominając sobie, że magowie z tej gildii umieją zrobić 
sobie krzywdę nawet w bitwie na poduszki.
-Cześć Mira-san! - przywitała się, siadając przy barze.
-Witaj Lucy - białowłosa jak zawsze witała wszystkich swoim firmowym 
uśmiechem. - podać coś?
-Poproszę herbatę. 
-Już się robi. - Najstarsza Strauss zniknęła za barem.
-Lucy! - nagle usłyszała swoje imię. Odwróciła się i ujrzała Natsu i Gray'a.
-Co? - nagle sobie przypomniała, że lepiej nie wiedzieć o co 
im chodzi ale było już za późno.
-Kto jest z nas silniejszy?! - krzyknęli obydwaj.
-Nie papuguj mnie ofermo! - Natsu zwrócił się do czarnowłosego.
-To ty papugujesz idioto! - odwarknął Gray.
-Lucy! Kto ma rację?! - znów krzyknęli obydwaj na biedną blondynkę.
-Oj... dajcie mi spokój... - za jąkała się. Nie miała najmniejszej ochoty dołączać 
do kłótni tych idiotów. Nagle za nimi pojawiła się Erza i uderzyła ich w głowy.
-Gray! Natsu! Przyjaciele nie powinni się kłócić.
-Masz rację E..Erza - wyjąkał Fullbuster, przytulając się do Natsu.
-Aye! - krzyknął smoczy zabójca.
-Dziękuję Erza - do dziewczyn powróciła Mira z herbatą.
-Proszę. - powiedziała, kładąc kubek na blat.
-Dzięki - blondynka się uśmiechnęła i wzięła łyk napoju.
-----------
Lucy stała przed wielką tablicą z misjami. Chciała wykonać jakąś prostą, by
nikt znowu nie musiał jej ratować.
-Pokonanie Hydry, Zdjęcie zaklęcia z miecza, pokonanie gildii złodziei...
A! Za trudne te misje! - krzyknęła i złapała się za głowę. Nagle dostrzegła
misję idealną dla niej.
-"Potrzebujemy pomocy przy przygotowaniu bankietu z okazji urodzin
naszej córki Marielle. Nagroda... 100 tys. klejnotów?! Taka zapłata za
zwykłą pomoc? Łatwe pieniądze - Lucy uśmiechnęła się podstępnie.
Podeszła do Miry i wyłożyła kartkę na blat - Mira-san! Biorę tą misję.
-Spójrzmy... - wyjęła jakąś kartkę i skreśliła jedno zadanie. -
dobrze, gotowe.
-Dzięki Mira-san - Heartfilia schowała kartkę do torebki.
-Lucy, idziesz na misję? - usłyszała znajomy głos. Przy barze siedziała
szkarłatnowłosa zajadając ciasto truskawkowe. - pokaż.
-Hai.... - wyjęła zadanie i podała Erzie.
-Hm... pomóc w przygotowaniu bankietu. Podoba mi się. Idę z tobą.
-Hai... - przez chwilę nawet przeszło jej przez myśl, żeby protestować.
Jednak dobrze, że szybko wyrzuciła ten pomysł z głowy.
Lepiej nie zadzierać z Tytanią.
Po chwili obie były w drodze do domu państwa Moriyama.
-Słyszałam o nich - zaczęła Erza, spoglądając na zadanie - to
jedna z najbogatszych rodzin Magnolii. Ich córka Marielle obchodzi
dzisiaj swoje siedemnaste urodziny.
-Rozumiem. Tylko dlaczego poprosili magów o pomoc przy przyjęciu?
Skoro są bogaci to powinni mieć dość duży personel.
-Dowiemy się na miejscu.
------------
Wreszcie doszły do celu. Był to trzy piętrowy budynek. Ściany pomalowane
były na kolor kremowy. Posiadłość posiadała ogromne okna oraz filary,
na których podtrzymywane były balkony. Podeszły do drzwi.
-Chwila! - zatrzymał je mężczyzna, który stał przed wejściem -
nikt prócz panów domu i służby nie ma wstępu.
-Jesteśmy magami z Fairy tail. Proszę oto ogłoszenie. - blondynka wyjęła
z torby kartkę i podała strażnikowi.
-Aha wy w sprawie zgłoszenia! Trzeba było mówić tak od razu!
 -"Przecież powiedziałam to od razu" - pomyślała blondynka. Mężczyzna
wpuścił je do środka. Ich oczom ukazał się korytarz. Jego ściany
były koloru srebrnego, na której wisiały obrazy. Podłoga była 
wyłożona deskami dębowymi a niej rozciągał się czerwony dywan.
W paru miejscach widniały rzeźby a w innych wazony z różnego rodzaju kwiatami.
-Oj! Nady-chan! Przyjdź tu na chwilkę! - mężczyzna zawołał, po chwili
ze schodów zeszła rudowłosa dziewczyna z jednym okiem niebieskim, drugim 
czerwonym w zielonym fartuszku.
 

-Wołałeś mnie Sora-san? - spytała się swoim anielskim głosem.
-Tak. Te panie są z gildii. 
-Rozumiem. Panienka Marielle bardzo się ucieszy na wasz widok. - dziewczyna
uśmiechnęła się szeroko.
-Przepraszam ale czy naszą misją nie jest pomoc w przyjęciu? - spytała się
zaskoczona blondynka.
-Tak to też. Ale panienka prosiła, by przybył  ktoś 
z waszej gildii, by spędzić z nią czas. Ona was uwielbia.
-Rozumiem. - Erza podrapała się po brodzie.
-A więc zapraszam za mną. - Nady skierowała się w stronę schodów. -
Pokój panienki znajduje się na drugim piętrze.
-Ano... jeśli można, mam pytanie. - Lucy zaczęła w drodze po schodach.
-Słucham.
-Dlaczego zatrudniacie magów do pomocy przy przyjęciu? 
-Otóż dla tego, że większość służby wyruszyła do miasta Oak szykować
wesele panienki.
-Żeni się w tak młodym wieku? - Erza się zdziwiła.
-Tak... państwo ma ostatnio problemy finansowe i ślub jest niezbędny. -
powiedziała smutno.
Gdy doszli na drugie piętro ukazał im się korytarz taki sam jak na dole.
-Już jesteśmy - Nady zatrzymała się
przed białymi drzwiami. - panienko Marielle! Przyszli magowie z Fairy Tail.
-Niech wejdą. - usłyszeli głos, był taki melodyjny.
Służka otworzyła drzwi. Ukazał im się duży pokój. Pierwsze co rzucało
się w oczy to ogromne dwuosobowe łoże na końcu pokoju z wielkim
błękitnym baldachimem oraz pościelą tego samego koloru. Za łóżkiem
znajdowało się wielkie okno na całą ścianę zasłonięte białą firanką we
wzory kwiatów oraz złotymi zasłonami przyczepionymi na końcu.
Ściany były koloru kremowego i było na niej przyczepione wiele
szkiców zapewne autorką była sama panienka Marielle. Podłoga
była przysłonięta złotym dywanem. Znajdowało się tam też biurko
wykonane z drewna najprawdopodobniej brzozowego o czym świadczył
jego jasny kolor. Na biurku stały kwiaty a dokładniej orchidee w pięknie
ozdobionym żółtym wazonie. Przy nim siedziała dziewczyna
w niebieskiej długiej sukni z odcieniami białego. Na szyi miała
zawieszony piękny naszyjnik z wielkim niebieskim klejnotem.
 Jej czarne loki były związane niebieską wstążką
 a oczy w odcieniu morza były skupione na
rysunku, który właśnie rysowała. Lucy podeszła niepewnie i przyjrzała
mu się. Dziewczyna rysowała budynek, gildię Fairy Tail. Nagle przerwała czynność.
Odłożyła ołówek i spojrzała na Heartfilię, która stała koło niej.
-Masz talent do rysowania - brązowooka się uśmiechnęła.
-Dziękuję. Czy ty nie jesteś przypadkiem Lucy Heartfilia? - spytała
spoglądając jej w oczy.
-Tak. To ja - wyciągnęła lekko rękę do przodu i pokazała różowy znak
gildii na powierzchni prawej dłoni. - A to jest Erza - wskazała na
szkarłatnowłosą, która przyglądała się rysunkom  na ścianie.
Oczy czarnowłosej zabłysły gwiazdkami.
-Tytania! - zerwała się z krzesła i podeszła do Erzy - jestem pani
największą fanką! - krzyczała entuzjastycznie.
-Miło mi cię poznać Marielle-san - Scarlet przywitała się -
masz na prawdę wielki talent.
-Dziękuję. Ten rysunek podoba mi się najbardziej - wskazała
szkic z podobizną szkarłatnowłosej w zbroi niebiańskiego
koła. - W tej zbroi wygląda pani jak anioł.
-Ja też bardzo lubię tę zbroję.
Godzinę później
 Dziewczyny siedziały na łóżku co chwilę rozmawiając i śmiejąc się.
-Chciałabym należeć do gildii i być magiem - Marielle nagle posmutniała.
Dziewczyny nie wiedziały co powiedzieć, więc w pokoju zapanowała cisza.
-Ale... Muszę się ożenić. Muszę spełnić tą powinność. - z jej oczu
popłynęły łzy - Chociaż to wiem.... to... to, nie chcę się żenić. -
zakryła twarz w dłoniach. Lucy nie zastanawiając się długo,
przysunęła się do blondynki i przytuliła ją.
-Nie płacz... Nie będzie tak źle. Wszystko się jakoś ułoży. - próbowała ją pocieszyć.
-Skąd możesz to wiedzieć? Niby skąd wiesz jak się czuję?
Czy ty wiesz jakie to jest uczucie gdy musisz wyjść za obcego człowieka? -
spytała się podnosząc twarz.
-Masz rację... nie wiem - w pewnym sensie skłamała. Ojciec też
kiedyś chciał ją wydać za mąż. Jednak ona już wiedziała co będzie robić.
Sprzeciwiła mu się i dołączyła do gildii Fairy Tail. - ale... chyba nie
będzie tak źle. To nie koniec świata.
-Nie wiem. Może dla mnie będzie.
-Ale nadal będziesz rysować prawda? To twoja pasja.
Póki będziesz sobą wszystko będzie dobrze, i skąd wiesz?
Może zakochasz się w swoim przyszłym mężu. - dopowiedziała Erza.
Dziewczyna spojrzała na nie. Wytarła łzy i wysiliła się na nikły uśmiech.
-Dziękuję. Jesteście wspaniałe. A właśnie! Nie spytałam się jeszcze jakiej
magii używasz Lucy-san.
-Po pierwsze - podniosła palec wskazujący do góry - Mów do mnie Lucy.
Po drugie - teraz pokazała wskazujący i środkowy - Jestem magiem
gwiezdnej energii. Przywołuję duchy z innego wymiaru przy pomocy kluczy.
-Możesz bardziej wyjaśnić? Jestem bardzo ciekawa. 
Lucy zaczęła tłumaczyć blondynce, że klucze dzielą się na zodiakalne - złote, które
są bardzo rzadkie i jest ich jedynie 13 na całym świecie. Są jeszcze srebrne, które
można kupić w sklepie. Widząc zachwyt w oczach niebieskookiej, tłumaczyła, że
ona ma dokładnie 11 kluczy zodiakalnych i 5 srebrnych.
-Łał - przerwała w pewnym momencie Marielle -A ile umiesz przyzwać gwiezdnych
duchów naraz?
- Dwa.
-To niesamowite! Musisz być jedną z najsilniejszych w gildii!
-Nie... wcale nie jestem. W naszej drużynie jestem najsłabsza.
-Wcale, że nie jesteś! - wtrąciła się Erza, która siedziała przy biurku
i przeglądała rysunki.
-Hai... hai...
-Drużyna? - zaciekawiła się Moriyama.
-Tak. Tworzę drużynę z Erzą, Gray'em, Natsu i Happyim.
-Salamander? - dziewczyna aż wstała z wrażenia - jestem jego wielką fanką!
Opowiedz mi proszę, jaki on jest?
-No więc...
Brązowooka zaczęła opowiadać o Natsu. Mówiła to, że jest ognistym
smoczym zabójcą. Jest "lekko" dziecinny ale jest bardzo silny.
Powiedziała też, że chorobę lokomocyjną. Po namowie dziewczyny,  która
była oczarowana jej drużyną opowiedziała też o Gray'u i Happy'im.
-Łaaaa! Też chciałabym umieć używać magii! -
Nagle usłyszały pukanie do drzwi.
-Wejść - odezwała się niebieskooka. Do pokoju weszła Nady.
-Erza-dono, Lucy-dono. Proszę, by panie poszły za mną. - dziewczyny
wstały z łóżka i udały się do wyjścia.
-Ano... Czy Marielle-chan może pójść z nami - odezwała się magini
gwiezdnej energii.
-Ależ nie. Panienka nie może. - służka szybko zaprzeczyła.
-Nady-san, rodziców nie ma w domu, więc masz obowiązek słuchać
moich rozkazów. A ja chcę teraz pomóc w przygotowaniu przyjęcia. -
rudowłosa chciała się sprzeciwić ale w końcu się zgodziła i
wszystkie cztery zeszły do kuchni.
W pomieszczeniu było zaledwie 5 osób. Wliczając naszą czwórkę to 9.
-No więc niech Erza-dono i Lucy-dono obierają ziemniaki (xD)
a panienka będzie kroić owoce. - rozkazała Nady.
-Hai! - wszystkie krzyknęły jednocześnie i ruszyły do pracy.
Jakiś czas później
-Nie wiedziałam, że gotowanie jest takie męczące. - mówiła Marielle
leżąc plecami na łóżku.
-Dawno nie byłam tam zmęczona - jęczała Lucy.
-Nie ma to jak od czasu do czasu wykonać tak prostą misję. - Erza
wyszła z łazienki w samym ręczniku.
-No to my chyba po woli się zbieramy -powiedziała Heartfilia. -
Erza stanęła na środku pokoju, po czym jej ciało zabłysło
po wypowiedzeniu słowa "Podmiana".  Miała teraz na sobie
swoją codzienną zbroję.

 

-Zaczekajcie! - krzyknęła niebieskooka, gdy dziewczyny już wychodziły -
zapraszam was na bal z okazji moich urodzin.
-Ale... - zaczęła Lucy.
-Żadnych ale! - protestowała dziewczyna - to jest zaproszenie i nie możecie
go nie przyjąć.
-No dobrze... ale nie mam w co się ubrać. - przyznała się Heartfilia.
-A to nie ma najmniejszego problemu. Mam wiele sukni.
-No dobrze.
Po godzinie dziewczyny były gotowe. Marielle była ubrana 
w żółtą krótką sukienkę bez rękawów.


Erza miała na sobie fioletową obcisłą sukienkę 
z czerwonymi kwiatami. Oraz białe rękawiczki.

Michelle pożyczyła Lucy różową długą suknię z wieloma kokardkami w ciemniejszym kolorze.
Włosy spięła w kucyk różową gumką w koraliki.
(Nie umiem opisywać strojów dla tego macie dla pewności obrazki >.< dop. Misia)



-Idziemy? - spytała się niebieskooka przy drzwiach.
-Oczywiście! Chodźmy się zabawić! - krzyknęła Lucy.
Wyszły na korytarz po czym skierowały się na pierwsze piętro.
Na końcu korytarza znajdowały się wielkie brązowe drzwi przy, których
stali strażnicy.
Marielle stanęła przed nimi.
-Idziemy się zabawić! - krzyknęła a służba otworzyła drzwi.
Sala balowa była ogromna. Podłoga wykonana była z kamienia, który
przypominał marmur. Ogromna przestrzeń była zapełniona wieloma ludźmi, którzy
przybyli na przyjęcie. Gdy dziewczyny weszły, wszystkie rozmowy
ucichły i wzrok wszystkich tam obecnych padł na Marielle i resztę.
-Witajcie wszyscy na moim przyjęciu! - zaczęła niebieskooka donośnym tonem, który
był wyraźnie słyszalny w całym pomieszczeniu - Dziękuję, że przyszliście! - wzięła
kieliszek od kelnera po czym wzniosła go do góry - Chcę wznieść toast za
Lucy Heartfilię oraz Erzę Scarlet. Te niesamowite maginie zaszczyciły nas dzisiaj
swoją obecnością.
-Toast! - wszyscy krzyknęli w tym samym momencie.
Jakiś czas później
-Dziękuję, że przyszłyście - Dziewczyny stały przed wyjściem na zewnątrz.
.Marielle uśmiechnęła się i podała Lucy zapłatę.
-A my dziękujemy za wspaniały wieczór - Heartfilia odwzajemniła uśmiech.
-Żegnaj! - Erza krzyczała jeszcze nim zniknęły z pola widzenia czarnowłosej.
-Jeszcze kiedyś cię odwiedzimy! - dopowiedziała Lucy.
-Możecie przyjść kiedy tylko chcecie... - powiedziała cicho do siebie -
tyle, że... mnie już tu nie będzie.
------------------
Gdy dziewczyny wracały do domu, była ok. dwudziesta pierwsza.
-Jestem zmęczona. Idę do dormitorium. Na razie Lucy - Erza pożegnała się i
zniknęła. Magini skierowała się w stronę gildii, bo zapomniała wziąć swojej
ulubionej białej kurtki. Szła drogą przy, której płynęła rzeka. Pogoda
dzisiejszej nocy była świetna. Nie padał śnieg i nie wiał wiatr.
Idealna pogoda, by pójść na spacer.
Nagle w oddali ujrzała różowe włosy. Podeszła bliżej i ujrzała coś, przez co
jej serce zaczęło bić mocniej.
Natsu siedział przy rzece i przytulał Lisannę. Nie wiedziała dlaczego ale
poczuła złość i chęć wparowania tam i powstrzymania ich.
Zawróciła, po czym zaczęła biec. Nie wiedziała czemu ale widok
Natsu przytulającego się do młodszej Strauss był nie do zniesienia.
Może gdyby przyjrzała się uważnie tej dwójce zauważyła, by łzy
spływające po policzkach białowłosej.
------------------
-Cieszę się, że państwo wreszcie wróciło. - powiedziała Nady, która stała
przed wejściem do domu państwa Moriyama.
-Tak... droga była długa, ale to nasz obowiązek przynajmniej raz w roku
tam jeździć. - powiedział Pan Moriyama.
-To już 3 lata - uśmiechnęła się lekko jego żona, po chwili z jej oczu
popłynęły łzy - tęsknię za nią.
-Nie płacz kochanie... - mężczyzna złapał ją za ramiona - Marielle jest teraz w lepszym świecie.
--------------------------------------------------------------------------------------
Jestem totalnie niezadowolona z rozdziału :( Aha i zmieniłam kolor włosów pani
w kapturze na czarny - a dlaczego? Hm... to moja słodka tajemnica :P
Nie zabijajcie mnie za Lisannę proszę! Spokojnie ona nie namiesza tak
bardzo! Mam nadzieję, że zaciekawiłam was zakończeniem
(chociaż jest do bani ;_;). Pewnie rozdział wydaje się wam dziwny ale
spokojnie! Wszystko zostanie wyjaśnione w swoim czasie :)
 Aha i małe wyjaśnienia dla tych, którzy nie wiedzą.
 Matka Lucy nie żyje, a ona pisze do niej listy i nigdy ich nie wysyła.
Żeby nie było komentarzy nie powiem jaki ma jeszcze złoty kluczyk.
Dowiecie się w najbliższych rozdziałach :).
Widzimy się za tydzień kochani :*


17 komentarzy:

  1. No to zakończenie mnie zaskoczyło ale wyszło ci dobrze ( oprócz tego że gubiłaś literki w niektórych wyrazach ) mam tylko nadzieję że następne opowiadania będą jeszcze lepsze. Powodzenia przy pracy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że wyszło mi złe xp. Też mam nadzieję, że kolejne rozdziały wyjdą mi lepiej bo z tego nie jestem zadowolona.

      Usuń
  2. Czekałam na to, rozdział świetny...
    Shin, poproszę piłę, mam osobę to zamordowania!
    Shin: Uhu, *Podaje jej piłę łańcuchową*
    LISANNA! NATSU! MIŚKA! SZYKUJCIE SIĘ NA ŚMIERĆ!
    Miki: A dynamit?
    Lang: I siekiera?
    Ooo! Taaaak! A teraz... FAIRY TAIL! DO MNIEEEE!!!!!
    Fairy Tail:...T..Tak?
    Zabijamy Lisannę i Natsu. Miśkę potraktujemy tylko paralizatorem..
    Lis: Co proszę? Wybacz... Ale jestem w cią...
    CO!?
    Lis: Tak, i Natsuś jest ojcem.
    ATAAAAAAAAAAAAAK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Lis: Co? O Kur**
    GIŃ!!!!!!!!!!!
    "Lisanna Strauss
    Gnij w grobie"
    Shin: O.O Na serio musiałaś tak to wymurować? Nie było by lepiej "Śpij"?
    Lang: Lub "Spoczywaj w pokoju''?
    Nieee! Teraz pora na ... O... Zmieniłaś swoją nazwę! Dopiero teraz to wyczaiłam... Nami~! Szykuj się na paraliż!!!!
    Lucy: Bez przesady...
    Natsu: U-uspokój się...
    NATSU! GIŃ!!!!!!!
    "Natsu Dragneel.
    Umieraj"
    Shin: O.O?
    No co? Teraz lepiej nie?
    Dobra, nie zabiję cię, ale... Nali.... Zjebię Mashimę, za to, że ją stworzył!
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Nashi~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie! Prosze nie zabijaj!
      :( dlaczego zabiłaś Natsu? I kto teraz będzie głównym bohaterem (prócz Lucy)?
      No cóż mówi się trudno.
      Natsu:Ej! Ja wcale nie umarłem!
      Natsu! Ty żyjesz! *przytula go*
      Lisanna: ja też żyję.
      Eh.. ty mogłaś zdechnąć.
      L: Ej!
      No bo przez cb czytelniczki są na mnie złe!
      L: To nie moja wina, że (...)!!!
      Twoja bo go nieupilnowałaś!
      Btw. Cały twój komentarz o tym że chcesz mnie zabić dotyczył najkrótszego i najmniej znaczącego wątku xd dziękuje za komentarz i obiecuję że raczej nie bedzie już więcej nali :)
      Nashi: "raczej"
      Oj cicho bądź!

      Usuń
    2. Czy wy zawsze musicie pisać dialogi? No ale jest przynajmniej z czego się pośmiać :D

      Usuń
    3. Fajnie się czyta coś takiego xD

      Usuń
    4. Hahahh xd
      Przypominasz i Yuno :D

      Usuń
    5. Odezwała się druga Yuno :D

      Usuń
  3. Nashi-chan ! Jestem z tobą ! Coconators !!!
    Cóż w jednym wersie napisałaś "Michelle" nie wiem czy zauważyłaś c:
    Miśka ! ... Nami ?
    O.o
    To się porobiło :D
    A co do zakończenia... Nie wyszło ci dalej źle wprawdzie nic nie rozumiem, ale ja nigdy nic nie rozumiem więc jest normalnie :3
    Zaciekawiło mnie to i zdziwiło jednocześnie... Czyżby Marielle ( Czy jak jej tam xD ) była martwa ? Ale z drugiej strony... Przecież miała swoje urodziny. A może Marielle uciekła z domu i akcja rozpocznie się po trzech latach od jej urodzin ?
    Hai,hai... Coco zaczęła używać mózgu xd
    No nie wiem ;* Pozostawiam to tak jak jest :3
    Pozdrawiam i czekam na next rozdzialik ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... ciekawe pomysły :P. Ale wymyśliłam coś innego xD. Nie. Akcja nie dzieje się trzy lata później xd. Dowiesz się w swoim czasie (czyli... w trzeciej sadze?). Dzięki za kom ;)

      Usuń
    2. O czyli nam się tutaj już nawet 3 saga szykuje xD

      Usuń
    3. Mam pomysł na najbliższe 5 sag xd

      Usuń
  4. Na końcu zaliczyłam taki troszkę mindfuck xD Niech to się szybko wyjaśnia, albowiem jestem człowiekiem niecierpliwym xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj poczekasz sobie trochę na wyjaśnienia ;)
      Btw. Ja sie pytam kiedy rozdział na "Cień w Fairy Tail"! ;_;

      Usuń
  5. Dobry. W końcu znalazłem czas na przeczytanie. Będzie sporo narzekania z mojej strony. ;-;

    Od razu zaznaczam, że zauważyłem, iż większość tego rozdziału to zwykły "filler", dlatego nie przeczytałem kilku momentów.
    To wszystko co działo się na początku rozdziału, gdzieś tak do połowy, było nie potrzebne. Nie zaprzeczam, momentami miałem ochotę przysnąć lub zrobić sobie przerwę.

    Mogłaś rozwinąć trochę to zakończenie i byłoby idealnie. Nawet nie zwracałem uwagi czy są jakieś większe błędy, bo jak najszybciej chciałem skończyć to czytać.

    Mogę pochwalić Cię za to, że zakończenie było zaskakujące i ciekawe. Opisy były przyzwoite. Jestem naprawdę ciekawy jak potoczą się dalsze losy naszej bohaterki.

    To chyba wszystko na temat tego rozdziału. Chyba lepiej staraj się unikać takich historyjek, które kompletnie nic nie wprowadzają do całego opowiadania.

    Powodzenia przy kolejnych rozdziałach. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak. To nie był filler ;_; spotkanie z Marielle to jakby wprowadzenie do trzeciej sagi.. Najwyraźniej nie udało mi się to w stu procentach ukazać, ale Marielle dopytywała się o plusy i słabości drużyny Natsu. No moim zdaniem to powinno być podejrzane. ;_;
      No ale rozdział mi nie wyszedł i dla tego zapewne nikt tego nie skumał.
      Rozdział ten wprowadza (i to sporo) do opowiadania chociaż trudno w to uwierzyć xd. Na wszystkie wyjaśnienia dotyczące tego rozdziału będziesz musiał poczekać :) (wszystko będzie wyjaśnione w trzeciej sadze)

      Usuń
  6. Niby taki niepozorny rozdział, ale czytając komentarze widzę, że będzie się działo ^^ Przy zakończeniu miałam niezłego poker face'a o-o

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L