niedziela, 15 marca 2015

13. Kontrola

-Dlaczego płaczesz? - spytała się, spoglądając na jego już czerwone oczy od płaczu.
-Nie udało mi się ciebie ochronić - zawył, kładąc głowę w jej piersi.
-Ale przyszedłeś prawda? - dziewczyna podniosła się do pozycji
siedzącej i przytuliła chłopaka - to się liczy...
Chłopak wtulił się w jej poranione ciało. Przeklinał się, że nie umiał jej
ochronić i dziewczyna jest teraz w takim stanie.
-Wszystko będzie dobrze Natsu... - powiedziała przesłodzonym głosem i wyjęła
nóż, który skierowała na plecy, nic nie świadomego chłopaka -
już niedługo nie będziesz czuł tego smutku...
Blondynka spojrzała z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy w stronę Natsu.
Podniosła nóż lekko w górę, by ugodzić chłopaka w plecy. Zamachnęła się i...
-Natsu! - po całym pomieszczeniu rozległ się głos Happiego. Heartfilia
szybko schowała nóż do tyłu. Różowowłosy podniósł głowę do góry, spoglądając
w stronę schodów. Niebieski kocur sfrunął z drugiego piętra - Lucy nie ma na gó.. -
nie zdążył dokończyć, ponieważ uderzył w powietrze i opadł na ziemię, masując
się po głowie.
-Co jest grane? - spytał się zdziwiony i podszedł do wyjścia. Dotknął łapką
czegoś niewidzialnego, co stawiało opór i nie dawało przejść.
-Co się stało Happy? - różowowłosy podszedł do kota. Miał zamiar go dotknąć
lecz przeszkodziła mu niewidzialna bariera, która oddzielała ich od siebie.
-Ej?! Czemu nie mogę przejść? - krzyknął wściekły Dragneel i chciał uderzyć
barierę magią, lecz uderzył tylko pięścią - Co jest do cholery?!
-Co się stało Natsu? - blondynka spojrzała na chłopaka.
-Nie mogę używać magii! Co jest do cholery grane?!!! - chłopak wydarł
się na całe pomieszczenie. Odsunął się kilka kroków i nadymał policzki.
-Karyū no Hōkō! - krzyknął, ale jedynie wypluł ślinę, która poleciała na
barierę i spłynęła po niej.
-Fu! To obrzydliwe Natsu! - krzyknął Happy.
-Cicho bądź! - odpowiedział i spojrzał na kota - jak mamy się stąd wydostać?
-Musimy jakoś dać radę... - westchnęła Heartfilia i spróbowała wstać.
Chłopak odwrócił się i podbiegł do dziewczyny.
-Nie wstawaj. Znajdę wyjście obiecuję - różowowłosy wziął ją w ramiona i
położył przy ścianie - musisz odpocząć...
-Natsu...
-Happy! Spróbuj znaleźć wyjście i sprowadź tutaj Wendy! - rozkazał exeedowi, który
rozłożył skrzydła i zniknął im z oczu krzycząc: Aye.
Salamander westchnął i spojrzał na rany dziewczyny. Zacisnął mocno
zęby, by po chwili westchnąć. Zdjął swoją kamizelkę i zaczął rozrywać na strzępy.
-Co ty robisz? - spytała się, spoglądając ze zdziwieniem.
-Muszę zatamować krwawienie - blondynka ucichła, zdając sobie sprawę, że
na prawdę jest poważnie ranna. Różowowłosy wziął jeden koniec materiału
do ręki, a drugi w zęby i rozerwał go. Wziął jeden pasek i jak najdelikatniej
dotknął jej prawego uda, gdzie znajdowała się spora rana. Lucy była
bardzo delikatną istotą; bał się, że może ją jeszcze bardziej zranić.
Chwycił końce szmatki i związał je w supełek. Następnie opatrzył
w ten sposób większe rany. Gdy skończył spojrzał na blondynkę, która
leżała z zamkniętymi oczami. Przyłożył głowę do jej piersi. Uśmiechnął się
słysząc choć powolne, to regularne bicie serca. Odchylił się od niej i
spojrzał na jej spokojną twarz, na której widniały rany i siniaki.
Zacisnął mocno pięść i uderzył nią z całej siły w ścianę, niedaleko
głowy blondynki.
-Co się stało? - spytała. Nagły trzask wybudził ją ze snu. Spojrzała
na twarz Salamandra, z której łatwo można było wyczytać złość.
-Natsu... już spokojnie. Jestem tu. Przyszedłeś po mnie... - podniosła
rękę do góry i pogłaskała jego policzek, przy czym uśmiechnęła się -
to mi wystarczy.
-Ale... jesteś w takim stanie... To wszystko moja... - nie zdążył dokończyć, bo
blondynka chwyciła jego głowę i przyciągnęła do swoich piersi, tuląc go mocno.
-Zamknij się... - szepnęła, wtulając głowę w jego różowe włosy.
-Ale...
-To moja wina. To dla tego, że jestem słaba... - Dragneel poczuł coś mokrego na swojej
głowie. Podniósł się lekko, zauważając, że jego partnerka płacze. Otarł jej łzy
koniuszkiem palca.
-Teraz to ty się zamknij. Jesteś silna - powiedział i oparł czoło o jej głowę -
przecież uciekłaś sama.
-Tak na prawdę to nie uciekłam... gdy się obudziłam drzwi od celi były otwarte...
i żadnej żywej duszy wokół. Chyba... Jose planował to od początku - Lucy odsunęła
się od Salamandra i oparła głowę o ścianę - tylko po co?
-Nie wiem... ale nie zamierzam tu bezczynnie czekać - różowowłosy wstał i otrzepał
spodnie - spróbuję znaleźć jakieś wyjście. A jeśli spróbuje zaatakować
spiorę go na kwaśne jabłko. Nie dam cię znów skrzywdzić...
Dobrze wiesz dlaczego cię wypuściłem... - w jej głowie zabrzmiał niski głos.
-Kto tu jest? - spytała cicho, spoglądając na wszystkie strony. Nagle przed
jej oczami zapanowała ciemność. Przestała czuć i słyszeć...
Nie martw się. Nie musisz się niczym przejmować... - głos rozchodził się
w pustce. Taki... sztuczny, bezuczuciowy...
Nagle przed jej oczami ukazał się widok zabierający dech w piersiach.
Unosiła się w powietrzu. Wokół niej błyszczały gwiazdy tworzące konstelacje.
Pod sobą widziała kulę ziemską. Ogromną kulę, która teraz była na wyciągnięcie
ręki. To było przepiękne. Była tak oszołomiona, że nie umiała wydusić z
siebie jakiegokolwiek słowa.
-Gdzie jestem? - odezwała się czekając na odpowiedź, która nie nastąpiła.
Znajdowała się w wielkiej pustce, nie mając pojęcia co się teraz dzieje z jej ciałem.

Blondynka otworzyła oczy, a na jej twarzy wkradł się przerażający uśmiech.
Wstała opierając się o ścianę i wyjęła nóż z pokrowca. Wycelowała w chłopaka, który
stał do niej tyłem i rzuciła w jego stronę. Różowowłosy wyczuł niebezpieczeństwo i
przesunął się, odwracając w jej stronę.
-Ups... - zaśmiała się i wyjęła kolejny sztylet - nie trafiłam.
-Lucy... - chłopak kompletnie nie wiedział co się dzieje. Dlaczego ona celowała
w niego nożem? - c-co ty ro-robisz?
-Ne Natsu... - mówiła przesłodzonym głosem, kierując się w jego stronę i bawiąc
się nożem - pobawmy się...
Dziewczyna podbiegła do niego i zamachnęła się w jego stronę, jednak Salamander
zrobił zgrabny unik. Obróciła się wokół własnej osi i w bardzo szybkim tempie
machnęła nożem. Różowowłosy tym razem ledwo zrobił unik i kilka różowych
kosmyków opadło na podłogę.
-Lucy co ty robisz? - krzyczał, ale ona odpowiadała tylko psychopatycznym
śmiechem i atakowała go coraz szybciej. To wszystko wyglądało jak sen...
jak koszmar.  Nigdy nie znał takiej Lucy! To nie mogła być jego Lucy!
W pewnym momencie nie zdążył zrobić uniku i musiał ją odepchnąć ramieniem.
Dziewczyna upadła na ziemię. Jęknęła a na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
Nie rozumiał dlaczego to robi. Jej stan jest poważny a ona zachowuje się
jakby nic się nie stało. Blondynka zacisnęła mocno zęby i wstała.
-Lucy przestań! - krzyczał, próbował jakoś do niej dojść.
-Jeszcze nie zrozumiałeś? - powiedziała i spojrzała na niego z drwiną na twarzy -
ja nie jestem Lucy, którą znasz!
...
-Natsu-kun.. i co teraz zrobisz? - spytał się mężczyzna. Miał na sobie fioletowy
płaszcz i charakterystyczne spiczaste buty. Siedział w mrocznym pomieszczeniu
i przypatrywał się kryształowej kuli z której obserwował wszystko. -
zabijesz ją? A może dasz się zabić? Nie mogę się doczekać co będzie dalej.
-Jose - w pokoju rozbrzmiał kolejny głos. 
-Czego chcesz? - odezwał się, wiedząc, że mężczyzna stoi za nim.
-Pozwoliłem ci się zabawić, ale podałem jeden warunek. Mag gwiezdnej
energii nie może umrzeć. Jest mi potrzebny.
-Oczywiście, oczywiście - Jose definitywnie nie przejmował się jego słowami.
-Mogę w każdej chwili przerwać czar. Pamiętaj o tym... - to były jego ostatnie słowa,
nim zniknął w mrocznej mgle.
 ...
-Kim jesteś? - wykrzyczał, trzymając za jej nadgarstki. Blondynka prychnęła i 
podcięła mu nogi. Zamachnęła się, ale w ostatnim momencie zatrzymała 
sztylet przed jego szyją.
-Jesteś słaby... - powiedziała, skrywając twarz za włosami - jeśli nie potrafisz
uratować siebie, nie myśl, że uda ci się uratować ją. - na jego tors spadło kilka
kropel. Spojrzał na Heartfilię, która płakała.
-Ty płaczesz? - spytał się, spoglądając na jej zdziwioną twarz.
-C-co? - odsunęła się od niego i wytarła łzy. Dragneel uśmiechnął się i
skoczył na dziewczynę. Przycisnął ją do ziemi, trzymając za ramiona.
-Lucy! Wiem, że mnie słyszysz! Odezwij się! 
-Ona cię nie słyszy! - warknęła i plunęła na niego. Korzystając z okazji, chwyciła
z powrotem sztylet i przecięła jego ramię. Różowowłosy syknął. Odsunął się,
trzymając za ramie, z którego skapywała krew. 
Zabij go... Nie miej litości... 
-Zamknij się! - krzyknęła blondynka, trzymając się z głowę.
Zrób to... on jest winien wszystkiemu...
-Nie rozkazuj mi... - szepnęła tym razem, obracając nożem - będę robić 
co będę chciała.

-Co tu się właśnie stało? - spytała się Levy, zakładając bandaż Grayowi.
-Nie mam pojęcia. Ała... - jeknął, gdy McGarden zbyt mocno przycisnęła opatrunek.
-Przepraszam... 
-Nie wiem dlaczego Salamander tak nagle uciekł - powiedział Gajeel 
spoglądając w stronę gór - ale mam zamiar się tego dowiedzieć.
 -Niby jak chcesz tego dokonać? - spytała się Erza.
-E...
-Ej!!! - rozmowę przerwał krzyk Happiego, który leciał tak szybko, że nie
zdążył się zatrzymać i wylądował twarzą w ziemi.
-Co się dzieje Happy? Gdzie Natsu? - Levy podeszła do kotka.
-Natsu znalazł Lucy, ona jest w strasznym stanie i... oni są zamknięci 
w takim zamku... - próbował wytłumaczyć, co średnio mu wychodziło.
 -Polecę po nich z Lilym - wskazał na czarnego Exedda, który stał koło niego.
-Niby co chcesz sam wskórać? - zadrwił Gray, trzymając się za obolały bok.
-Na pewno więcej niż ty kaleko. I z Lilym będziemy tam o wiele 
szybciej niż pieszo - czarnowłosy odwrócił się w stronę Marvell - Wendy lecisz ze mną.
-D-dlaczego ja? - spytała się zdziwiona.
-Po pierwsze ty też masz Exeeda, po drugie niebieski kocur powiedział, że
Lucy jest poważnie ranna.
-Ale...
-Lećcie - powiedział mistrz, podchodząc do nich - Gajeel ma rację. 
To zapewne kolejny chory plan Jose i trzeba tam dostać się jak najszybciej. 
-Dobrze...- szepnęła Wendy.
-Ja polecę z Happym - Erza, wstała podpierając się mieczem.
-Hai - Exeedy rozwinęły skrzydła i wraz z smoczymi zabójcami i Tytanią
polecieli na ratunek Natsu i Lucy

~*~
Ohayo! Po pierwsze chcę przeprosić za to, że rozdział się spóźnił i do tego
daję wam taki krótki. Przepraszam ale ostatnio nie mam weny, a chciałam wam
dać już ten rozdział >.< Błagam nie bijcie! W następnym wszystko już powinno
być wyjaśnione. Aha i jeszcze ważna informacja: od teraz rozdziały będą 
wstawiane w niedziele a nie w soboty. Do zobaczenia!

15 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Nasi komentor mode on.~~

      NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE TO NIE MOŻE BYĆ KONIEEC!

      Rozdział, kurcze chaotyczny ale BOSKI! LUCY TO NORMALNIE YUNO JEST!

      Nie no... JA CHCE DALEJ KURDE! Ruszaj dupsko i kurde pisz!

      Tragedia, masakra, makabra! WIESZ JAK TO ZAJEBIŚCIE WYGLĄDAŁO W MOJEJ WYOBRAŹNI!?

      Diable jeden... Dlaczego tak mało zajebistości tu jest?! JA CHCĘ DALEJ! Zajebiście się zapowiada!

      Teraz trza czekać 2 tygodnie na rozdział ;( nie chce!!!!!

      Gihi. Ciekawe kto ,,był" w głowie Luce. Ale pewnie się dowiemy <3


      Pozdrawiam i weny życzę !!!!!!!!!!!!!!!
      Pisz szybko <3

      Nasi komentor mode off ~~

      Usuń
    2. Cieszę się, że rozdział się podobał ^^
      Lucy Yuno? Hmm ciekawe porównanie :3 kto jest w głowie Lucyny? To raczej nie jest ktoś a bardziej coś :p
      Dziękuję za wenę :3

      Usuń
  2. Yeah! Bardzo fajny rozdzialik! Lucy jako szalona psychopataka XD
    Lucy: ... Gomene Natsu!
    Natsu: -.-
    Lucy: ;-; To nie moja wina!
    Natsu: Chciałaś mnie zabić?!?! Nie wybaczę ci!
    Lucy: ... To co powiesz na 302 dziecko...?
    Natsu: Hmmm... Dobra wybaczam!
    .
    .
    .
    .
    Yyyy...
    Wendy: ... Rzucam te robotę! Mam już dosyć porodów!
    ...

    Pozdrawiam Misia-chan! Rozdział mi się bardzo podobał :D

    P.S. DUUUUUUUŻŻŻŻŻŻŻO WENY!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow dużo tych dzieci mają O.
      N: Nie prawda! Ja jestem jedyna i rodzice kochają tylko mnie! >.<
      Yhym... ja na miejscu Wendy dawno bym rzuciła tę robotę xD
      Dziękuję za wenę i komentarz ^^

      Usuń
  3. Super rozdział :D
    Biedna Lucy ;-; Tak się nacierpieć, a teraz na dodatek kierował ją jakiś kolo i chciała zabić Natsu...Ale dobrze, że odzyskała świadomość ;)
    Nie mogłam z tej bariery XD Kurcze jak Happy w nią przywalił śmiać mi się chciało, a jak Natsu ją opluł to jeszcze bardziej XD Chyba tylko mnie to śmieszy XD
    Powiem ci jeszcze tyle...Dawaj kolejny rozdział >-< Szkoda, że będzie on dopiero za dwa tygodnie >-<
    Przesyłam duuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak biedna Lu... jak tak można :(
      N: Ejejej... to przecież ty zrobiłaś....
      Jak ja? Czytać nie umiesz to wina Jose a nie moja! >.<
      N: Yhym a powiedz mi kto napisał ten rozdział i ogólnie prowadzi tego bloga?
      E... miś Yogi!
      N: -_-
      Cieszę się, że rozdział się podobał :3

      Usuń
  4. Dobra no to tak... Przepraszam ze nie przeczytałam na samym początku ale byłam zajęta. No ale cóż... wracajmy do rozdziału... Jak mogłaś to zrobić Lucy??!! Ja się pytam jak??!! No dobra nie lubię jej... no ale proszę cie!! Nie krzywdź Natsu!! Ale jak Happy przyjebał w ta ścianę niewidzialna to miałam ochotę wybuchnąć śmiechem i tarzać się na podłodze. Rozdział podobał mi się bardzo, ale to bardzo mocno. A teraz kończę bo wróciła Shiro i będzie chciała coś dodać od siebie.

    Ps; Powodzonaka w następnym rozdziale oraz dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mogłam zrobić Lucy co? Że zachowuje się teraz jak Yuno? Hym.. lubię takie motywy ^^ dlaczego skrzywdziłam Natsu? Bo to fajne!
      N: Sadystka
      Nie zaprzeczam :P
      Dzięki za komentarz i wenę Ri-chan :*

      Usuń
  5. Weno do cholery wracaj do niej bo chcę jak najszybciej przeczytać nowy rozdział. I to nie prośba, tylko rozkaz!!!!!
    O tak. Podobało mi się. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weno słyszałaś?!
      W: *pokazuje język i ucieka*
      No i co tutaj z tym wrednym czymś począć >.< ma humory jak kobieta w ciąży. Cieszę się że rozdział się podobał ^w^

      Usuń
  6. biedny Natsu dziewczyna którą kocha chce go zabić ...........
    ....Współczuje
    A tak w ogóle skoro Happy narzeka na wagę Lucy to jak on podniósł Erzę jeszcze z tą jej zbroją ??? Zastanawiające...
    Erza: Sugerujesz, że jestem cięższa od Lucy ?
    Nie, nie, Erza, oczywiście,że nie

    ogólne super rozdział, kiedy następny? / Kitsune

    OdpowiedzUsuń
  7. Uch, ale się zaczytałam ^_^ Piszesz super i masz świetne pomysły :D
    Już się nie mogę doczekać, by się dowiedzieć kto tak na prawdę stoi za tym wszystkim i czego oni chcą od Lucy?
    Ale nie to jest najważniejsze! Wreszcie pojawił się Gajeel :3 Czuję się spełniona ^.^ Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba...

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny pomysł z tym rozdziałem. Miałam różne wizje, ale tego się nie spodziewałam.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L